Zawarta w programie wycieczki wizyta na Pagu jest tak krótka, że mogę powiedzieć, iż na tej wyspie byłem, równocześnie nie będąc
. Nawet nie można tego nazwać rekonesansem, bo płaski i dość zielony północny kraniec Pagu nie jest raczej dla księżycowej wyspy typowy czy reprezentatywny. To nawet nie Dalmacja. Co ciekawe, Kvarner też nie. Północna część wyspy Pag (Lun, Novalja czy Metajna) należy administracyjnie do województwa ličko-senjskiego, a geograficznie do regionu Lika-Karlovac. Reszta Pagu to już Dalmacja i województwo zadarskie. Ot, taka ciekawostka.
Niedalmacki Pag wita nas złowrogo. Czaszką.
Wyskakujemy na ląd w wymarłym miasteczku Lun i ścieżką wzdłuż brzegu podążamy za przewodniczką do rozległego sadu oliwnego. Upał taki, że się wszystkiego odechciewa, serio.
Nie ma podobno w rejonie całego Środziemnomorza tak zachowanych dzikich drzew oliwnych. Najstarsze mają ponad 1000 lat (folder reklamowy mówi nawet o 2000 lat, ale to pewnie chwyt marketingowy).
Hmm. Ponad 1000 lat? Nieźle. Stoją sobie w słońcu wśród białych skał i rudej ziemi i pewnie podśmiechują się z głupich ludzi, za nic mając ich wojny, upadki państw, żałosne naukowe odkrycia, lekarskie wyroki i złamane serca.
Uświadomienie sobie ich długowieczności działa na wyobraźnię nawet bardziej niż tysiącletnie zabytki dumnie prężące się na liście światowego dziedzictwa ludzkości. Te niepozorne niewysokie drzewka - w odróżnieniu od podupadłych zamków czy przebudowywanych świątyń - żyją. Tak samo jak żyły, kiedy ludzie palili się na stosach, kiedy sprzedawali innych jako swoją własność, kiedy wierzyli, że Ziemia jest płaska, a lasy Europy pełne były topielców, wisielców, nimf, strzyg i chochlików.
Wzruszeniem pokrytych korą ramion przyjmowały najeźdźcę, który wpadał, grabił i palił, a na koniec wbijał kolorową flagę i okazywało się, że to już inny kraj. Frankowie, Węgrzy, Wenecjanie, Turcy, Austriacy przychodzili i odchodzili.
One stoją, gdzie stały. Nas też przeżyją. I wojny, które przyjdą, choć większość z nas naiwnie wierzy, że historia czegoś ludzi nauczyła i wojen już nie będzie. Niestety, będą. W każdym stuleciu Europa targana była wojennymi konfliktami, dlaczego XXI miałby być lepszy?
Z rosnących w okolicy oliwek Lun stara się uczynić atrakcję turystyczną. Czytałem gdzieś, że przygotowano projekt, który zakłada utworzenie kilku kilometrów dróg między gajami oliwnymi, utworzenie punktów widokowych, a nawet uruchomienie kolejki turystycznej, która obwoziłaby turystów po sadach, w których rośnie kilkadziesiąt tysięcy drzewek.
Na brzegu białe kamienie, a woda (bo starczyło czasu na krótką kąpiel) zapewnia niezwykłą wyporność. Serio, nie wiem, dlaczego, ale wyraźnie czuć różnicę między Krkiem a Lunem. Większe zasolenie? Można swobodnie leżeć na plecach, bez najmniejszego ruchu, a brzuch, ramiona, kolana są nad powierzchnią wody. Dobra, ochłodziliśmy się, pora wracać do portu. Na horyzoncie wyspa Cres.