Najpierw Velo Zaraće. To tam znajdują się, tuż obok siebie, dwie knajpy. Jedna z nich jest dość duża i pusta (częściowo ze względu na ceny). Druga, dużo mniejsza to raczej rodzaj hmm... bufetu, z kilkoma ławami ustawionymi na tarasie przy samej plaży. To właśnie "Gego". Są też 3 czy 4 domy.
Po lewej stronie zatoki dość stroma skalna ściana, a z prawej Zub od Zaraća - około 150-metrowy skalny jęzor. Plaża żwirowa, w wodzie i na brzegu mniejsze i większe skały, które pewnie kiedyś stoczyły się tutaj z góry. Teraz można się między nimi nieźle ukryć, jeśli ktoś ceni sobie prywatność i hmm... równą opaleniznę
. Podoba mi się tutaj.
To pierwsza restauracja. Mnóstwo ław ustawionych w cieniu.
A to Zub od Zaraća.
Dziewczyny zamówiły karafkę lodowatego wina. Żeby mnie nie kusiło
, urządzam sobie spacer na koniec skalnego jęzora.
Zub od Zaraća z bliska. Idzie się po nim niezbyt wygodnie, jak na górskim szlaku. Utrata równowagi zakończyłaby się nieplanowaną kąpielą. Niby nic strasznego, ale szkoda aparatu.
Pod tym zadaszonym tarasem alkoholizują się w barze moje nielojalne towarzyszki, które zamiast jednoczyć się w abstynenckim bólu z kierowcą, pewnie już kończą karafkę
.
No nic, idę dalej.
Można tu zobaczyć różne ciekawostki. Na przykład sól morską powstałą wskutek wyschnięcia kałuży.
Są też ukrywające się w skalnych zakamarkach morskie żyjątka.
No i dużo ryb. Jestem prawie pewien, że to takie same ryby, jakie pływają w stawie w Pałacu Hektorovića. Od strony otwartego morza jest bardzo głęboko.
Oglądam się za siebie. Zatoczka Velo Zaraće w całej okazałości.
Na Zubie są ze dwa miejsca, w których dałoby się nawet plażować (jest płasko). Oczywiście, cienia brak.
Dym z grilla i grające marsza kiszki przypominają, że pora wracać.
I rzeczywiście. Dania są gotowe. Tę rybę u góry większość z Was pewnie zna. Jeśli nie, koniecznie spróbujcie. To orada (dorada, komarča). Pyszna i mało ości. Dla początkujących: tego typu zestawy (ryba albo dwie, krewetki i kalmary, czasem mule i skampi) nazywają się
riblja plata. Ech, zeżarłbym teraz taki talerzyk...