napisał(a) Krzychooo » 26.12.2011 12:19
Po rozpakowaniu i odświeżeniu się ruszamy na małą plażę przed domem. Daleko nie ma, jakieś 20m. Plaża mała, ale urozmaicona - po lewej skałki, na środku trochę małych kamyczków, po lewej beton. Widywało się oczywiście piękniejsze plaże, ale jest całkiem, całkiem. I ten kolor!
Testujemy też zakupiony tuż przed wyjazdem ponton. Nic profesjonalnego, zwykła zabaweczka za 150zł (Intex Seahawk II z wiosłami i wydajną pompką), ale frajdy sporo. Zdecydowanie polecam, rzecz jasna nie na dalekie wyprawy morskie, ale już wzdłuż brzegu jak najbardziej można popływać. Woda jeszcze niezbyt ciepła, ale cudnie przejrzysta. Poznajemy też przyczynę niezwykłego koloru wody- na dnie wielka biała płyta skalna.
W tym białym domu mieszkaliśmy... krócej niż zakładaliśmy. O przyczynie przymusowego opuszczenia "gościnnych" Czechów napiszę później.
Horyzont zamyka wyspa Brač (po lewej) oraz pasmo gór Biokovo nad Riwierą Makarską.
Kolor wody w maleńkiej zatoczce przy apartmanie, kiedy patrzy się pod odpowiednim kątem, jest absolutnie wyjątkowy.
Taki widok towarzyszył naszym posiłkom na tarasie.
Do wyboru: skałki, żwirek i niestety beton. Zważywszy na to, że do najładniejszych plaż na wyspie i tak zamierzaliśmy dojeżdżać, a ta na miejscu miała stanowić takie hmm... wyjście awaryjne (odpoczynek dla auta i kierowcy
), jest całkiem przyzwoicie.
Znowu widok na Brač i Biokovo...
...a tutaj zbliżenie na szczyt Sveti Jure i leżącą półtora kilometra niżej Makarską.
W tym roku było podobno sporo pożarów na Braču. Być może na zdjęciu widać jeden z nich.
A to nasza dmuchana zabaweczka
.
Ostatnio edytowano 04.09.2014 00:58 przez
Krzychooo, łącznie edytowano 1 raz