BAŁKAŃSKA PĘTLA 2013
Pętla zacisnęła się na szyi już chyba na dobre. Serce każdej wiosny zaczyna bić w bałkańskim rytmie. Nie inaczej było tym razem. Rok 2013. Zmieniło się w moim życiu wiele, nie miejsce na wynurzenia, grunt, że Bałkany wciąż są na tym samym miejscu. Na szczycie listy wakacyjnych celów i w sercu. Cóż, jakoś przeżyłem półroczną zimę, która skutecznie mroziła ciepłe wspomnienia o gorących miasteczkach z jasnego kamienia i ze snu.
Chorwacja będzie w sierpniu, postanowione. Lipiec poszatkowany – kilka terminów nie do ruszenia – muszę być w kraju… Może uda się wcisnąć jakiś wyjazd pomiędzy? Planuję Italię, konkretnie Cinque Terre, w zasadzie przygotowałem się już, znam rozkłady, plany, cenniki. Nagle pojawia się opcja wyjazdu do Albanii. Hmm, przyznam, że nie planowałem… Pierwsze skojarzenie? Mało zachęcające: bunkry i śmieci. Ale oferta atrakcyjna: zrzuta na paliwo, przygoda gratis. Dlaczego przygoda? Otóż moi towarzysze podróży jadą na niemal miesiąc, ja mam do dyspozycji ok. 10 dni (łącznie z dojazdem…). Na decyzję ze dwie doby. Największy problem jest taki, że oferta obejmuje tylko dojazd do Albanii, będę musiał sam wrócić. Co wybrać? Stateczność drogiego, nieco zgnuśniałego Zachodu czy dyskretne szaleństwo i tajemnice nieodkrytego jeszcze bałkańskiego państewka. A, raz się żyje. Cinque Terre poczeka. Albanio, nadchodzę.