SZYBENIKByliśmy w Splicie, zajrzeliśmy do Trogiru. To co? Może teraz, wykorzystując świetne położenie Rogoznicy, na północ? Odległość do wartego odwiedzin Szybenika to zaledwie 30km. Miasto sławne i ładne, kiedyś już tam zajrzeliśmy (przy okazji wizyty w PN Krka). Cholera, coraz częściej nam się to zdarza. Odwiedzamy miejsca, do których po dłuższym czy krótszym czasie wracamy, chcąc czy nie chcąc konfrontując wspomnienia z teraźniejszością. Te porównania wypadają różnie, niektóre miejsca zyskują na bliższym poznaniu, inne odarte z uroku nowości nieco tracą.
Kiedy po raz pierwszy zerknąłem na Dubrownik ze wzgórza Srd, przez dłuższą chwilę trwałem w zachwycie i osłupieniu. Powrót nie zapewnił takich wrażeń. Dubrownik ten sam, Jadran wciąż obłędnie granatowy, Lokrum wciąż zielone i wciąż przeklęte, bezkres morza niezmienny. A czegoś jakby brak. Może rutyna, może niezaspokojony głód nowości. Nie wiem.
Szybenik. Miasto znane głównie z najpiękniejszej zdaniem wielu budowli na chorwackim wybrzeżu: katedry św. Jakuba. Jej otoczenie jest takie, jak być powinno. Kamienne i białoszare, z labiryntem wąskich uliczek wiodących ku wzgórzu, niezliczonymi schodkami, na których łatwo się zgubić.
Przybywamy tam porą mocno popołudniową (zbyt późną na dobre zdjęcia...), po całodniowym plażowym lenistwie. Parkujemy blisko starówki i idziemy na spacer. Szybenik to miasto spore (ok. 50 tys. mieszkańców), oczywiście jak na standardy chorwackie. Do niewielkiej starówki przytuliły się nowsze dzielnice (w tym przemysłowe), pozbawione średniowiecznego uroku. No to pod katedrę.
Na chorwackie wesele się nie załapaliśmy, ale zobaczyliśmy gości i orkiestrę oczekującą na wyjście nowożeńców z kościoła. Nieodłącznym elementem wesela oczywiście flaga.
O tej niezwykłej budowli można przeczytać
tutaj. Zbudowana w czasie panowania Wenecjan, ukończona w wieku XVI, od dekady na liście UNESCO. Wyjątkowa przede wszystkim z racji tego, że do jej zbudowania nie użyto ani grama zaprawy murarskiej. Cholera, w to, że murki dzielące pola stoją od wieków pomimo braku zaprawy, uwierzę, ale taaaaki kościół!? Szybenicka katedra to także największy na świecie kościół zbudowany w całości z kamienia.
Także najbliższe otoczenie jest kamienne i godne uwagi. Przejdźmy się, pod katedrę jeszcze wrócimy.
Kilka lat temu w plątaninie szybenickich uliczek zgubiliśmy kumpla. Faktycznie, niezły labirynt. Uliczki, schody, uliczki, schody. Na szczęście kierunek jest oczywisty. W górę!
Na górze bowiem czeka twierdza św. Michała. Ledwo zdążyliśmy. Bilety kupujemy 20 minut przed zamknięciem (zwiedzanie do 21). Tyle wystarczy, by rzucić okiem na starówkę z wysokości ok. 70m.
Na szczycie kopuły widać błyszczącą figurę archanioła, która pełni funkcję wiatrowskazu.
Szybenik leży nad… no właśnie, sam nie wiem. Już nad morzem czy jeszcze nad rzeką? Czy uchodząca do morza rzeka Krka tworzy tutaj coś w rodzaju zatoki i dopiero później wąskim kanałem wpada do Adriatyku? Na mapach podpisują to różnie. Czasem Krka, czasem Jadransko More. W oddali widać oświetlony most, którym biegnie Jadranka, niedaleko Vodic.
Na murach twierdzy jesteśmy sami, dochodzi 21, kasjer nas popędza, parę zdjęć i trzeba schodzić. Pod twierdzą znajduje się cmentarz, Ania się chyba zastanawia, czy nie zejść tam
na skróty .
Generalnie twierdzę warto odwiedzić. Dodam, że to jedna z
czterech szybenickich twierdz. Dobrze widać stąd twierdzę św. Jana. Zerknijcie na świetną,
konkursową fotkę Pasjonata Chorwacji.
Kasjer nas przepędził, schodzimy.