Ciasno w tych uliczkach, więc żeby coś uwiecznić na zdjęciach, trzeba kierować obiektyw w górę.
Doszliśmy do fontanny Rimondi i dopiero teraz zauważyliśmy to piękne, zielone zadaszenie. Gdy byliśmy tutaj dzień wcześniej to nie zwróciliśmy na nie uwagi, bardziej zajęci samą fontanną, niż jej otoczeniem.
Teraz jednak rozglądamy się wokoło, zaglądamy w boczne uliczki, chłoniemy atmosferę tego miejsca.
Oczywiście sama fontanna też nas przyciąga do siebie. Fajnie, bo nie ma przy niej ludzi.
Poszliśmy jeszcze kawałek dalej i doszliśmy do słynnej weneckiej Loggi.
Loggia położona u zbiegu ulic K. Paleologos i Arkadiou. Została zbudowana w XVI wieku według projektów słynnego weneckiego architekta Michela Sanmicheli. Była wspaniałym budynkiem w centrum miasta, w którym spotykała się wenecka szlachta.
Budynek wybudowany jest na planie kwadratu i ma łuki ze wszystkich trzech stron z wyjątkiem zachodniej.
Po zajęciu miasta przez Turków Loggia została zamieniona na meczet, do którego dobudowano minaret, który rozebrano w 1930 roku. Przez ostatnie 40 lat w Loggi mieściło się Muzeum Archeologiczne, które zostało przeniesione do innego
Obecnie w Loggi znajduje się sklep z wiernymi kopiami Funduszu Zasobów Archeologicznych.
Z tego miejsca poszliśmy już do hotelu, ale po drodze trafiliśmy jeszcze na kościół katolicki Agios Antonios. Został on zbudowany w 1890 roku na potrzeby katolickich chrześcijan w mieście.
Ponieważ był zamknięty, to zrobiliśmy tylko zdjęcia z zewnątrz.
Na dziedzińcu tego kościoła tuż przy bramie rośnie taka roślina, ale nie mam pojęcia, co to jest.