Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
Od punktu widokowego ścieżka w większości skryta już była w cieniu, więc szło się o wiele przyjemniej, niż w pełnym słońcu.
Już jesteśmy blisko plaży. Jeszcze tylko ta furtka i już ją zobaczymy.
I jest przed nami w całej okazałości.
Rzeka Megalopotamos przed połączeniem się z morzem rozdziela plażę na dwie części. Przy brzegu widać wyraźnie, jak woda z rzeki miesza się z wodą morską.
Na plaży minęliśmy tawernę, która jest usytuowana zaraz na początku po lewej stronie pod drzewami. Stwierdziliśmy, że na razie nie będziemy siadać na plaży, lecz siłą rozpędu pójdziemy od razu obejrzeć las palmowy, póki jeszcze słońce nie schowało się za górę. Do lasu kierują takie znaki.
Las jest ogrodzony i można tam wejść jedynie w miejscu, w którym powinna być furtka. Teraz jej nie było, ale może ją zakładają w okresie zimowym, bo wtedy nie można wchodzić do lasu. Na ogrodzeniu zawieszone zostały tablice informacyjne.
Po wejściu do lasu znajdujemy się nagle w innym świecie. Robi się bardzo tajemniczo. Jest tutaj niesamowita cisza, przerywana jedynie przez dźwięki wydawane przez ptaki i odgłos naszych kroków. Ta cisza nam się udziela, więc nawet ze sobą nie rozmawiamy, żeby jej nie zagłuszać. Spacer po lesie może się odbywać jedynie po wyznaczonej, ubitej ścieżce, która jest odgrodzona od pozostałego terenu palikami, pomiędzy którymi są rozciągnięte sznurki.
Palm jest tutaj sporo i rosną bardzo gęsto, dlatego mamy wrażenie, jakbyśmy byli w dżungli. Jedynie prześwitujące pomiędzy koronami palm ściany wąwozu przypominają nam, że jesteśmy na Krecie.
Niesamowity. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że las ten podniósł się ze zgliszczy w bardzo krótkim czasie. W 2010 roku na okolicznych wzgórzach szalał pożar, który prawie całkowicie zniszczył ten las. Niewiele brakowało, a lasu tego by już nie było. Prognozowano, że zniszczenia będą widoczne jeszcze przez kilkadziesiąt lat. Ale okazało się, że las bardzo szybko się odrodził. My tylko gdzieniegdzie widzieliśmy jakiś ślad przypominający o tym pożarze. Niestety w niecały miesiąc po naszej wizycie w tym lesie, żywioł znów dał o sobie znać i zagroził temu pięknemu miejscu. W dniu 7 lipca 2021 roku pożar wybuchł w pobliżu lasu palmowego. Na szczęście podczas akcji ratunkowej udało się odsunąć linię ognia od lasu palmowego.
Idziemy nie wiedząc, co czeka nas za następnym zakrętem. Nie możemy się napatrzeć na gąszcz palm.
Tam na skałach widać punkt widokowy, z którego jakiś czas temu podziwialiśmy widok na las palmowy z góry.
Po którymś kolejnym zakręcie ścieżka doprowadziłam nas do rzeki Megalopotamos. W jej niesamowicie szafirowej wodzie odbija się ściana kanionu wyrastająco po drugiej stronie rzeki.
Zastanawiamy się w tym miejscu czy iść dalej, czy wracać. Nie wiemy, co jest dalej, bo oczywiście nie przygotowałam się do tej wizyty . Decydujemy się wracać, bo chcielibyśmy jeszcze trochę poplażować.
W drodze powrotnej pośród gąszczu wypatrujemy kolejne dojście do rzeki, więc idziemy w jej kierunku. Stąd ściana kanionu jest lepiej widoczna.
Na koniec wstawiam krótki filmik z wizyty w lesie palmowy. Nie dodałam w nim żadnego podkładu muzycznego, żebyście mogli posłuchać tej niesamowitej ciszy panującej w tym lesie. Może poczujecie tą magię, która nas otaczała w tym miejscu i nie chciała wypuścić na zewnątrz. Mieliśmy wielką ochotę przebywać tam dłużej, ale głos rozsądku wyciągnął nas z tego lasu.
Czytałam gdzieś, że w tym lesie śmierdzi, bowiem plażowicze wykorzystują go na WC. Na szczęście żadnych śladów takiego użytkowania lasu nie wiedzieliśmy i żadne niemiłe zapachy do nas nie dotarły.
Ponoć ścieżka wzdłuż rzeki prowadzi do parkingu umiejscowionego kilka kilometrów dalej przy drodze prowadzącej do klasztoru Preveli, tak więc można odwiedzić plażę Preveli bez konieczności pokonywania schodów. Ale tego nie sprawdziłam, chociaż widzieliśmy ludzi, którzy ze sprzętem plażowym tą drogą wracali z Preveli Beach.
Tą plażę z lasem oraz plażę Vai mam na swojej liście od pierwszego pobytu na Krecie. Nie dużo brakowało, abyśmy za 3 tygodnie na tych dwóch plażach leżeli. Ale inna wyspa wygrała.
megidh napisał(a):A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że las ten podniósł się ze zgliszczy w bardzo krótkim czasie. W 2010 roku na okolicznych wzgórzach szalał pożar, który prawie całkowicie zniszczył ten las.
Dokładnie! Patrzę na Twoje zdjęcia i jestem w szoku jak przyroda potrafiła się tu odrodzić. Przepięknie to wygląda.
wiola2012 napisał(a):Masz smykałkę do odnajdywania niesamowitych miejsc, w rejonach wydawałoby się przewidywalnych Las tropikalny na Krecie
To, że dotarłam do tego lasu nie jest zasługą smykałki, lecz czytania relacji na forum .
piekara114 napisał(a):Tą plażę z lasem oraz plażę Vai mam na swojej liście od pierwszego pobytu na Krecie. Nie dużo brakowało, abyśmy za 3 tygodnie na tych dwóch plażach leżeli. Ale inna wyspa wygrała.
Ciekawe która Nie mam wątpliwości, że jeszcze kiedyś zawitasz na Kretę. To jest tak duża wyspa, że jedna wizyta na niej to za mało. Ja też mam w planach kiedyś ponownie tam polecieć.
marze_na napisał(a):
megidh napisał(a):A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że las ten podniósł się ze zgliszczy w bardzo krótkim czasie. W 2010 roku na okolicznych wzgórzach szalał pożar, który prawie całkowicie zniszczył ten las.
Dokładnie! Patrzę na Twoje zdjęcia i jestem w szoku jak przyroda potrafiła się tu odrodzić. Przepięknie to wygląda.
Ja także nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Regeneracja po pożarze była błyskawiczna.
Po wyjściu z lasu palmowego udajemy się na plażę. Ale żeby się na nią dostać musimy pokonać rzekę Megalopotamos, która stanowi naturalną przeszkodę w dotarciu do plaży. Rzeka nie jest głęboka, więc można przez nią przejść nie mocząc ubrania. Chociaż może nie do końca. Waldek przeszedł bezproblemowo, ale ja - jako bardzo niska osoba - musiałam szukać płytszego miejsca do przejścia. Ale się udało. Jedyne co zmoczyłam podczas pokonywania rzeki, to były buty, których nie zdjęłam, bowiem nie umiem chodzić po kamieniach gołą stopą. Na szczęście moje sandały są waterproof i woda dla nich nie jest straszna.
Na plaży siadamy w miejscu, z którego rozpościera się fajny widok na rzekę Megalopotamos, która tutaj zakręca pod kątem 90 stopni i tym dziwnym łamańcem uchodzi do Morza Libijskiego.
Z drugiej strony mamy widok na Morze Libijskie.
Na pisaku nad brzegiem rzeki wygrzewały się gęsi, lecz gdy my usiedliśmy w ich sąsiedztwie i zaczęliśmy jeść banany, to gęsi do nas podeszły i domagały się, żeby im też dać. No i odjęliśmy sobie od ust, aby je poczęstować. Musiały im smakować, bo nie odeszły od nas, póki widziały, że mamy banany w rękach.
W pewnym momencie jedna z gęsi (ta biała) dorwała się do mojej torby, do której włożyłam schowane do foliowego worka bananowe skórki. Złapała ten worek dziobem, ale udało mi się go jej wyrwać. No to w odwecie zaczęła mnie szczypać po łydkach. Ale Waldek ją zachęcił kolejnym bananem i dała mi spokój.
Z filmiku wycięłam kadr, na którym załapał się dziób tej gęsi (w lewym górny rogu), kiedy złapała worek foliowy. Ta duża biała gęś była agresywna nawet do towarzyszących jej mniejszych gęsi z czarną głową, bowiem głośno skrzecząc odganiała je od Waldka i zajmowała ich miejsce w kolejce do smacznych kawałków banana.
Omatkoboska.... Grecja to jednak niebezpieczny i dziki kraj.... Gęsi atakujące turystów
Ja miałam, na szczęście nie tak bliskie, spotkanie z łabędziem nad Ligo di Garda, atakował osoby z kanapkami i chciał mnie też jak pływałam na dmuchanej oponie.... Od kiedy jak byłam mała zaatakował mnie kogut (po chwili Dziadek się z nim na zawsze rozliczył) zawsze mówię, że drób jest niebezpieczny.
piotrf napisał(a):Wspaniały jest ten palmowy las i panujący w nim spokój . Na Twoich zdjęciach nie widać żadnych zniszczeń spowodowanych przez pożar
Coś tam gdzieniegdzie prześwitywało pomiędzy zielenią, ale specjalnie tych śladów zniszczeń nie wypatrywałam.
piotrf napisał(a):Matka Natura jest arcymistrzem autoregeneracji .
Matka Natura jest niezrównana.
maslinka napisał(a):Gęsi na plaży to jest hit! Jedzą Wam z ręki jak fiordy
Nie wiedziałam o co chodzi z tymi fiordami, ale już wiem. Nie znałam tego starego dowcipu, który ponoć wszyscy znają.
maslinka napisał(a):Choć szczypanie mogły sobie darować
Oj, to tylko takie delikatne uszczypnięcie było. I posłuchała mnie, jak jej powiedziałam, żeby dała spokój z tym szczypaniem. Swoją drogą ciekawe, dlaczego te gęsi podeszły akurat do nas, a nie do innych plażowiczów. Przecież nie tylko my jedliśmy małe co nieco na tej plaży.
maslinka napisał(a):Nam się podobało, jak do nas kaczki przypłynęły na Rabie Też się ich na plaży nad morzem nie spodziewaliśmy.
Spotkanie gęsi na plaży także było dla nas zaskoczeniem, ale też nam się podobało. Bo to fajne uczucie jest, jak zwierzęta okazują zaufanie i nie boją się do nas podejść.
piekara114 napisał(a):Omatkoboska.... Grecja to jednak niebezpieczny i dziki kraj.... Gęsi atakujące turystów
piekara114 napisał(a):Ja miałam, na szczęście nie tak bliskie, spotkanie z łabędziem nad Ligo di Garda, atakował osoby z kanapkami i chciał mnie też jak pływałam na dmuchanej oponie.... Od kiedy jak byłam mała zaatakował mnie kogut (po chwili Dziadek się z nim na zawsze rozliczył) zawsze mówię, że drób jest niebezpieczny.
Wow, to faktycznie masz niemiłe wspomnienia związane z drobiem na wolności. My już mamy doświadczenie, bo łabędzie bardzo często do nas podpływają albo podchodzą i są raczej przyjazne.
Tutaj na plaży w Sopocie bardzo dawno temu (w 1986)