Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
Zaraz przy wjeździe do Spili po prawej stronie ujrzeliśmy na wzgórzu ładnie prezentujący się Klasztor Świętych Męczenników Rafaela, Nikolaosa i Irene, którzy zostali zamęczeni na wyspie Lesbos w roku 1463. Na wyspie Lesbos w Mitylenie również znajduje się klasztor pod tym samym wezwaniem (obejrzałam zdjęcia tego klasztoru na Lesbos i mam wrażenie, jakby ten w Spili został wybudowany na jego podobieństwo, ale nie mogę nigdzie znaleźć żadnych informacji na ten temat). Tutaj można przeczytać, w jaki sposób zginęli patroni tego klasztoru. Klasztor w Spili widziałam na zdjęciach w relacji Agi_Stelli i dosyć mnie zainteresowało to miejsce, więc zatrzymaliśmy się, aby do niego zajrzeć. Na początek musieliśmy pokonać sporą ilość schodów.
Po chwili weszliśmy na dziedziniec klasztorny.
Kościół nie jest mały, ale z tej perspektywy wygląda jak makieta.
Nie ma tutaj nikogo, w związku z czym czujemy się trochę jak intruzi.
Aga_stella nie weszła do kościoła, bo podczas jej wizyty był zamknięty. Nam się poszczęściło, bo po naciśnięciu klamki drzwi stanęły przed nami otworem. Skorzystaliśmy więc z tego szczęścia, żeby zajrzeć do środka.
Po opuszczeniu klasztoru zastanawialiśmy się, gdzie jest ta słynna fontanna w Spili. Wsiedliśmy do samochodu i powoli jechaliśmy drogą biegnącą przez Spili. Dojechaliśmy do miejsca, które wydawało się być centrum tej miejscowości, więc stwierdziliśmy, że trzeba gdzieś tuta się zatrzymać. Ale żeby znaleźć jakieś miejsce do zaparkowania musieliśmy pojechać jeszcze kawałek. Szczęśliwie znaleźliśmy miejsce pod drzewami (w tym miejscu), które dawały trochę cienia. Do centrum Spili musieliśmy się kawałek wrócić.
W centrum Spili na placu, na którym stoją stuletnie platany, znajduje się wenecka Fontanna Dei Leoni, nazywana przez miejscowych Kefalovrysi. Fontanna to długie koryto, do którego nieustannie spływa woda wypluwana przez 25 lwich głów. Woda, która zasila fontannę, spływa ze zbocza góry Vorizi, u podnóża której znajduje się Spili. Jednakże nikt jeszcze nie ustalił konkretnego źródła, z którego woda ta pochodzi. Przeprowadzona analiza wody z fontanny wykazała, iż jest ona doskonała. Jest to naturalna woda mineralna, bogata w żelazo, o stałej temperaturze 13°C przez cały rok. Oczywiście wodę spróbowaliśmy i potwierdzam, że jest bardzo dobra. Zanim jeszcze zobaczyliśmy fontannę, naszą uwagę przykuł mini wodospad.
Przeszliśmy po mostku przerzuconym nad wodą spływającą z tego wodospadu
i ujrzeliśmy interesującą nas fontannę w całej okazałości.
Wypływająca z lwich paszczy woda nieustająco szumi. Patrząc na zdjęcia można sobie ten szum jedynie wyobrażać. Ale żebyście nie musieli wysilać swojej wyobraźni, wstawiam krótki filmik, więc możecie tego szumu posłuchać no i policzyć te 25 lwich głów.
To nie szum, to porządny hałas . Nie ma co się dziwić, fontanna porządna to i wody dużo. W przeciwieństwie do "fontanny", która została zamontowana w naszym parku i tylko wzbudza litość u mieszkańców
Nadrobiłam wszystko od monastyru - pięknie tam, szkoda że nie podjechaliśmy będąc na Krecie. W Spili byliśmy, tyle że postój tam nie był planowany, ale za to miłe wspominany. Do kościoła w nowym monastyrze też udało się nam zaglądnąć, nawet jakieś fotki mamy. Fontanna niestety nam się zbuntowała i wszystkie zdjęcia wyszły nieostre, fajnie więc że mogę powspominać to miejsce patrząc na Wasze świetne ujęcia
wiola2012 napisał(a):To nie szum, to porządny hałas . Nie ma co się dziwić, fontanna porządna to i wody dużo.
Nie chciałam tak dosadnie nazywać rzeczy po imieniu, ale faktycznie to co słychać wokół fontanny w Spili bardziej przypominała dźwięki sporego wodospadu, niż szemrzącego strumyka.
wiola2012 napisał(a):W przeciwieństwie do "fontanny", która została zamontowana w naszym parku i tylko wzbudza litość u mieszkańców
Takie chybione inwestycje niestety zdarzają się dosyć często.
piekara114 napisał(a):Super miasteczko. Mam je na swojej liście
Super to może za dużo powiedziane. W zasadzie oprócz klasztoru i fontanny, to nie ma tam za wiele do zobaczenia. Nieopodal wielkiego parkingu, znajdują się tradycyjne młyny wodne, ale my do nich nie dotarliśmy.
dangol napisał(a):Nadrobiłam wszystko od monastyru - pięknie tam, szkoda że nie podjechaliśmy będąc na Krecie.
Wszystkiego zobaczyć się niestety nie da.
dangol napisał(a):W Spili byliśmy, tyle że postój tam nie był planowany, ale za to miłe wspominany. Do kościoła w nowym monastyrze też udało się nam zaglądnąć, nawet jakieś fotki mamy. Fontanna niestety nam się zbuntowała i wszystkie zdjęcia wyszły nieostre, fajnie więc że mogę powspominać to miejsce patrząc na Wasze świetne ujęcia
Znam ten ból, gdy sprzęt odmawia współpracy. Nam się to przytrafiło w Jerozolimie.
PS. Dzięki dziewczyny za wsparcie mentalne, bo już myślałam, że nikogo nie interesują moje wypociny. Zdaję sobie sprawę, że na Krecie już prawie wszyscy byli i moja relacja zapewne nie będzie dla nikogo inspiracją, ale miałam nadzieję, że zainteresowanie nią będzie większe.
megidh napisał(a): PS. Dzięki dziewczyny za wsparcie mentalne, bo już myślałam, że nikogo nie interesują moje wypociny. Zdaję sobie sprawę, że na Krecie już prawie wszyscy byli i moja relacja zapewne nie będzie dla nikogo inspiracją, ale miałam nadzieję, że zainteresowanie nią będzie większe.
Gosiu, czytać Twoje relacje to przyjemność, nawet jeśli się na wyspie było. Poza tym znam jeszcze sporo osób, które nie były i na pewno jeśli nie teraz, to kiedyś trafią tutaj i skorzystają .
megidh napisał(a): PS. Dzięki dziewczyny za wsparcie mentalne, bo już myślałam, że nikogo nie interesują moje wypociny. Zdaję sobie sprawę, że na Krecie już prawie wszyscy byli i moja relacja zapewne nie będzie dla nikogo inspiracją, ale miałam nadzieję, że zainteresowanie nią będzie większe.
Gosiu, czytać Twoje relacje to przyjemność, nawet jeśli się na wyspie było. Poza tym znam jeszcze sporo osób, które nie były i na pewno jeśli nie teraz, to kiedyś trafią tutaj i skorzystają .
wiola2012 napisał(a):Gosiu, czytać Twoje relacje to przyjemność, nawet jeśli się na wyspie było. Poza tym znam jeszcze sporo osób, które nie były i na pewno jeśli nie teraz, to kiedyś trafią tutaj i skorzystają .
Podpisuję się pod tym , co napisała Wiola , sam zaznaczyłem i jeszcze zaznaczę kilka miejsc do odwiedzenia , dodatkowo trwa sezon urlopowy i sporo Cromaniaków wyjechało na wakacje .
Gdy już pozachwycaliśmy się fontanną ruszyliśmy dalej, aby zobaczyć, jak ta miejscowość wygląda "od środka". Naprzeciwko oryginalnej fontanny zobaczyliśmy kolejne dwie lwie paszcze, z których wypływa woda, ale one są już chyba dorobione.
Weszliśmy w uliczki Spili.
Za długo nie chodziliśmy, bo chciało nam się już jeść, więc wróciliśmy, żeby poszukać jakiegoś ciekawego miejsca na posiłek.
W lokalach przy fontannie było bardzo pusto, co nas zniechęciło do wchodzenia do nich. Poszliśmy dalej rozglądając się za jakimś kolejnym miejscem.
Lokal, który nas zaciekawił znajduje się tutaj. Na tarasie przy jednym stoliku siedziała grupka miejscowych i zajadali zachęcająco wyglądające dania. Podeszliśmy więc do lady, bo ten lokal chyba jest samoobsługowy, ale niestety nie doczekaliśmy się jakiejkolwiek osoby z obsługi. Czekaliśmy jakieś 10 minut i stwierdziliśmy, że dłużej czekać nie będziemy, bo chyba trafiliśmy na sjestę. Ci co się zajadali musieli być obsłużenie jeszcze przed przerwą. Poszliśmy dalej, ale tam już żadnego lokalu nie było. W związku z tym w mijanym sklepie kupiliśmy jakieś słodkie bułki i lody (wyglądające jak mini Magnum) i zjedliśmy je w drodze do samochodu.
wiola2012 napisał(a):Gosiu, czytać Twoje relacje to przyjemność, nawet jeśli się na wyspie było. Poza tym znam jeszcze sporo osób, które nie były i na pewno jeśli nie teraz, to kiedyś trafią tutaj i skorzystają .
Podpisuję się pod tym , co napisała Wiola , sam zaznaczyłem i jeszcze zaznaczę kilka miejsc do odwiedzenia , dodatkowo trwa sezon urlopowy i sporo Cromaniaków wyjechało na wakacje .
Opuszczamy Spili tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Kolejnym miejscem, które chcieliśmy zobaczyć, był klasztor Preveli. Po 10 minutach jazdy główną drogą skręciliśmy w lewo w kierunku południowym, aby po chwili dojechać do Wąwozu Kourtaliotiko, nazywanego także Wąwóz Asomatos.
Ta nachylona nad jezdnią ściana stanowi bramę wjazdową do Wąwozu Kourtaliotiko.
W rejonie tego wąwozu jest niewiele dni bezwietrznych. Bardzo silny wiatr, który prawie zawsze tam wieje, wydaje wewnątrz wąwozu (szczególnie w jego północnej części) bardzo charakterystyczne dźwięki "kourtala" przypominające odgłos klaskania. I to właśnie od nich wywodzi się nazwa wąwozu. Myśmy niestety tych dźwięków nie słyszeli, bowiem tego dnia nie wiało.
Mniej więcej w połowie drogi biegnącej przez Wąwóz Kourtaliotiko znajduje się parking, na który można wjechać nawet jadąc od strony północnej, bowiem zezwalają na to linie przerywane wymalowane na drodze. Skorzystaliśmy z tej okazji i zatrzymaliśmy się na tym parkingu. Podziwianie tego cudu natury w tego miejsca daje o wiele więcej przyjemności, niż oglądanie zza szyb samochodu.
Ściany wąwozu mają od 250 do 600 metrów wysokości, zaś jego dno miejscami sięga 100 metrów poniżej poziomu drogi .
Na dnie wąwozu znajdują się źródła rzeki Kourtaliotis, która uchodzi do morza na plaży Prevelli. Rzeka ta w końcowej części swego biegu nazywana jest Megalopotamos. Rzeka tworzy w wąwozie pięć dużych basenów, a następnie spływa w dół 40-metrowym wodospadem. Legenda mówi, iż wioska znajdująca się w pobliżu wąwozu cierpiała z powodu niedoboru wody. W wiosce tej mieszkał asceta - Św. Mikołaj, który uderzył w skałę i tym w miejscu powstały źródła rzeki Megalopotamos. Właśnie na cześć tego wydarzenia wybudowano z pobliżu źródeł rzeki kościół Agios Nikolaos. Natomiast 1 września obchodzone jest tutaj święto tego wydarzenia.
Gdy już nacieszyliśmy oczy widokami, ruszyliśmy w dalszą drogę. Całkowita długość Wąwozu Kourtaliotiko wynosi niecałe 3 km. Jadąc podziwialiśmy przez szyby samochodu otaczające nas przepiękne, majestatyczne skały. Po drodze ujrzeliśmy jeszcze jeden punkt widokowy, ale niestety podwójna linia ciągła wymalowana na jezdni skutecznie zniechęcała do zjechania na znajdujący się tam mały parking. Kawałek dalej ujrzeliśmy miejsce, w którym rozpoczyna się szlak prowadzący na dno wąwozu (szlakiem tym można dotrzeć aż do plaży Prevelli). Nie ma tu parkingu i chcąc się tam dostać należy samochód pozostawić na parkingu oddalonym stąd jakieś 50 metrów. Parking ten zobaczyliśmy po chwili, ale tutaj również nie można było przejechać przez podwójną linię ciągłą. Pojechaliśmy więc dalej obiecując sobie, że zatrzymamy się w tym miejscu w drodze powrotnej. Wąwóz wywarł na nas olbrzymie wrażenie, ale ani zrobione zdjęcia, ani filmiki nie są niestety w stanie przekazać niesamowitych wrażeń z tego miejsca. Gdybyśmy mieli możliwość zatrzymania się na tym ostatnim parkingu, to podejrzewam, że zeszlibyśmy na dno wąwozu i spędzilibyśmy tam resztę dnia. Ale pojechaliśmy dalej z nadzieją na kolejne atrakcje i wrażenia.
Teraz jedziemy do klasztoru Preveli. Bardzo mi się ten klasztor spodobał na zdjęciach oglądanych w relacji Agi_Stelli, więc skoro byliśmy już tak blisko niego, nie sposób było go pominąć. Z wąwozu Kourtaliotiko do klasztoru Preveli jechaliśmy niecałe 20 minut. Czas jazdy umilają nam wspaniałe widoki na góry, do których się zbliżamy. Ciągłe zakręty także uatrakcyjniają jazdę. Za każdym takim zakrętem mamy nadzieję zobaczyć klasztor, ale sporo ich musimy pokonać, aby wreszcie dotrzeć na miejsce.