napisał(a) Franz » 03.09.2014 19:28
Wyjazd pierwszyZbliżający się długi weekend majowy zapowiadał się wyjątkowo atrakcyjnie - Bea dostała gwarancję, że będzie mogła dobrać brakujące dni i w ten sposób skompletować ponad tydzień czasu. W tej sytuacji postanowiliśmy pojechać gdzieś dalej niż do Rumunii, w której spędzaliśmy dwa pod rząd poprzednie majowe weekendy. Zabraliśmy się więc za ustalanie kierunku i wkrótce decyzja zapadła, formalności - hotel ze śniadaniem i przelotem oraz wypożyczenie samochodu - zostały załatwione, mapy i przewodniki zakupione. Pozostało się spakować.
Wyjeżdżamy do Warszawy pociągiem w sobotnie popołudnie, 26 kwietnia i po dziewiątej wieczorem odbieram w warszawskiej siedzibie firmy klucze do służbowego mieszkania. Tym razem padło na lokal przeznaczony w zasadzie dla pań, ale na miejscu okazuje się, że na żaden harem liczyć nie mogę - jesteśmy tylko we dwoje. Ogólny klimat odbieram jako nieco stęchły, za to porządek jest większy od tego, który panuje w męskim mieszkaniu. Roztasowujemy się wygodnie i przy piwku spędzamy resztę wieczoru.
Dzień pierwszyW niedzielę wstajemy rano - ale nie o jakiejś wściekłej porze - i udajemy się na lotnisko. Bez żadnych niespodzianek ani zbędnych opóźnień załatwiamy formalności, pakujemy się do samolotu, który wkrótce wzbija się w niebo. Kierunek: Heraklion.