napisał(a) Franz » 25.09.2014 20:24
Samolot zatacza szeroki łuk i wkrótce koła dotykają płyty lotniska w Heraklionie. Żadne niespodzianki nas nie czekają - jak choćby brak naszych nazwisk na liście, co przydarzyło się na Cyprze - i wkrótce autokar zawozi nas pod hotel w Amoudarze. Zwykłe procedury zakwaterowania i wreszcie wchodzimy do pokoju. Cóż... nie mamy dużych wymagań, zresztą - zakładamy, że w pokoju będziemy spędzać tylko tyle czasu, ile to konieczne.
Nijak się to pomieszczenie ma do hoteli na przykład z Wysp Kanaryjskich, jednak najgorsza jest łazienka i ten minus odnotowujemy sobie w pamięci. W pierwszej chwili Bea wyraża nawet żal, że nie zabrała z domu miski, którą wozimy na nasze dzikie noclegi, ale... nie jest aż tak tragicznie. Damy radę.
Wychodzimy przywitać się z morzem.