napisał(a) Jer » 20.08.2018 19:49
Na wakacje leci się zazwyczaj po to, aby odpocząć, a nie z wywieszonym jęzorem zaliczać kolejne punkty na mapie. No dobrze, co kto lubi.
Po zapakowaniu się do samochodu ruszamy do nie tak dalekiej, ale dość znanej miejscowości na Krecie.
Matala, niegdyś mekka hippisów.
- charakterystyczne drzewko w tej miescowości
Teraz pozostało trochę akcentów, ale niektóre to tylko reklama. Mimo niedzieli w południe znalazło się miejsce parkingowe darmowe przed wjazdem do miasteczka. Kierunek plaża.
- kolorowe reklamy
- a tu otwarte oczy
- klasyk
- plaża
- .
Leżaczki raczej obłożone, ale znaleźliśmy sobie fajne miejsce pod tamaryszkiem obok jaskiń w północnej części zatoki.
- .
- wysepka na wyciągnięcie ręki :)
Nie chciało się iść na zwiedzanie jaskiń, które według przeczytanych informacji w necie miały różne zastosowanie. Wstęp to coś około 2-4E o ile mnie pamięć nie myli. Nie zapisałem.
Trochę cienia, trochę kąpieli. Generalnie plaża kamyczkowa i skalista, przy wejściu do wody trzeba uważać gdzie się staje stopą. Dość szybko robi się głęboko w tej części plaży gdzie byliśmy.
- .
- taka fałszywa panorama - pusto
Kilka godzin spędzonych na plaży wystarczy, po drodze zahaczamy jeszcze o jedna knajpkę, których jest tu sporo jak i sklepów z pamiątkami i nawet jest spory market.
- te góry przed nami to nasz cel i trasa do hotelu
Do hotelu wracamy inną drogą – wyżej położoną. Jeszcze bardziej ciekawsze drogi, bardzo kręte i kiepsko oznaczone. Nawi się gubiło parę razy. W czasie powrotu mieliśmy trochę stres, bo w tych górskich zakrętasach znacznik paliwa za bardzo szalał. Trudno było oszacować jak daleko zajedziemy, a że właśnie niedziela było pytanie, czy trafimy na czynna stację benzynową. Na szczęście trafiliśmy. Uff zjeżdżamy z gór.
Tym razem nie mam zachodu słońca na zakończenie odcinka.