Czas na wycieczkę. Pobudka o 6.30. Poprzedniego dnia zamawiamy wczesne śniadanie i po nim idziemy w umówione miejsce. Z hotelu trzeba przejść,albo bezpośrednio przez drogę szybkiego ruchu, albo takimi przejściami dla szczurów pod drogą. Niskie betonowe kanały – trzeba się schylać i uważać na głowę
Z nami czekają też dwie pary, ale przyjazd autokaru się opóźnia. Trochę niepokoju w nas wstępuje, czy dobrze wybraliśmy miejsce przystanku, oraz czy firma rzetelna, bo przecież zapłaciliśmy.
Wreszcie z opóźnieniem podjeżdża pełny piętrowiec, ludzie w środku różnej narodowości z opaskami hotelowymi i bez. To jest ostatni przystanek jeśli chodzi o zabieranie turystów. Przewodniczka, greczynka od momentu kiedy wsiedliśmy zaczyna opowiadać spokojnie i wyraźnie naprzemiennie w j.ang. I j.niem. O miejscowościach jakie mijamy, celu wycieczki, historii i kulturze Grecji/Krety.
Droga szybkiego ruchu wiedzie ponad miejscowościami nadmorskimi, czasami w ich pobliżu. Jak ktoś ma miejsce w autobusie poruszającym się na zachód z lewej strony to automatycznie ma lepsze widoki.
Po około 1,5 godz. docieramy do Agios Nikolaos.
Mamy czas wolny 1,5 godz. i tak właściwie starcza to na przejście się promenadą, zrobieniu trochę fotek i krótkiej wizycie w kawiarni.
Nie chciało mi się biec na wzgórze.
Osobiście miasteczko mnie nie zachwyciło, choć zatoka Mirebello ładna.
Może poprzez ten gwar i tłumy turystów. Nie ma tu w ścisłym centrum typowej plaży, tylko podesty betonowe. Tam gdzieś na peryferiach owszem. Jak widać pełna.
Po przejściu promenady wracamy do autokaru, który stacjonuje na parkingu przy porcie.
Jedziemy w stronę Elundy, ale o tym w następnym odcinku.