Breaking news Parlament Europejski na nadzwyczajnym posiedzeniu przyjął rezolucję potępiającą zabójstwo znanego działacza ruchu LGBT, do którego doszło przed dwoma dniami w Heraklionie w Grecji...
News przesuwający się na pasku w CNN mocno poruszył wszystkich Greków w tawernie, zaczęli wymachiwać rękoma i głośno a szybko nawijać - ale nie kłócili się, to było coś jakby zgodne bluzganie. Swoją drogą to ciekawe, że w tawernie przy plaży oglądają CNN, a nie jakiś kanał sportowy albo rozrywkowy...
- Skąd jesteście? - rzuca do nas jeden z Greków
- Z Polski
- To jak wrócicie tam do siebie, to powiedzcie wszystkim, że to nie był żaden działacz, tylko cholerny potwór, morderca...
- Ale o co chodzi tak w ogóle? - nie kojarzymy tematu, który najwidoczniej mocno zajmuje miejscowych
- Nie wiesz, co się stało? - Grek wytrzeszcza oczy i patrzy na nas jak na megakretynów - no to chyba muszę Ci opowiedzieć od początku...
Było tak: Minos kiedyś hodował krowy niedaleko stąd, pod Heraklionem miał farmę. A, nie wiesz, kim jest Minos? To nasz senator, w zasadzie rządzi na wyspie. To jego syna zabili. Minos miał kiedyś farmę i był normalnym rolnikiem, ale wziął kasę z UE, zdefraudował i stał się bogaty. Zaczął żyć z tego, że doradzał innym, jak przewalać unijne fundusze... z tego dopiero miał zarobek, brał prowizję... Odbiło mu od łatwej kasy - zaczęły się narkotyki, wino i ouzo lało się strumieniami, imprezy do białego rana... i jakoś wtedy, jego żona zaszła w ciążę i urodziła mu synka. Chłopak był w miarę normalny przez pierwsze lata, tylko wielki i silny, ludzie zaczęli na niego wołać Minos (od imienia ojca) - Byk (taur). I tak już został Minos-Taur, Minotaur... Z wiekiem zaczął popadać w agresję, bił ludzi, wrzeszczał, obciach staremu robił i w końcu tata przestał się z nim afiszować, nie wypuszczał poza wielki pałac, który sobie wybudował...
cdnTak, trafnie się domyślacie - następnym punktem programu jest wycieczka do Heraklionu i Knossos, a Klio niechaj mi wybaczy, że historię o Minotaurze przeniosłem w czasy współczesne, ale cóż, przecież Grek z tawerny prosił, żebym opowiedział ludziom w Polsce, jak to było naprawdę
Do Heraklionu dojeżdżamy PKS-em, a dalej do Knossos - autobusem miejskim. Heraklion nie sprawia miłego pierwszego wrażenia (drugiego też nie, ale trzecie już lepsze)
- duże miasto, szybkie i hałaśliwe, za to Knossos ma swój urok, warto poobcować z historią sięgającą czasów, kiedy nasi słowiańscy przodkowie nawet nie biegali po lasach między Łabą i Dnieprem, tylko po zakaspijskich stepach
O te kolumny opierał się Minos, dumając o kolejnych biznesachA z takich waz (zwanych pithoi) lało się wino na jego baletachA propos baletów...
Błękitne damy - urocze kobiałki sprzed 3500 lat"Paryżanka" - oprócz tego, że sposób namalowania twarzy taki jak w Egipcie - z profilu, ale oko widziane od przodu, przyszło mi do głowy jeszcze coś - autorowi fresku chyba podobała się modelkaI jeszcze wracając do tego, co pisałem w poście o Santorini - że Minojczycy czcili zwierzęta poświęcone Posejdonowi - byk i delfiny z Knossos:
Jesteśmy w Knossos kilka godzin - od rana do wczesnego popołudnia, jest upalnie i myślę, że w jasnym słońcu i upale antyczne miejsca wyglądają najlepiej. Przynajmniej dla mnie domyślną wizualizacją greckiego i rzymskiego antyku jest jasne światło i upał (tak, tak, z wyjątkami - dość dobrze wiem, że Grecy kolonizowali, a Rzymianie podbijali też i nieco chłodniejsze okolice), więc pasuje mi, że tak właśnie jest w Knossos.
W Heraklionie odwiedzamy Muzeum Archeologiczne - to naturalne dopełnienie wizyty w Knossos, później próbujemy odkryć coś przyjemnego w samym mieście - okolica placu Plateia Eleftheriou Venizelou i port z twierdzą... no oczywiście, że wenecką
okazałą i znakomicie zachowaną - okazują się całkiem do przyjęcia. Z portu widać też wyspę Dia... wedle mitu Zeus nasłał na wrednych i nieposłusznych Kreteńczyków smoka, ale ujęty ich skruchą strącił potwora do morza i zamienił w skałę - na tyle blisko brzegu, żeby zawsze go widzieli i pamiętali, iż w razie potrzeby Zeus może go znowu ożywić...
W sumie, Heraklion jest dla nas tylko dodatkiem do Knossos i Muzeum Archeologicznego, po samym mieście nie spodziewaliśmy się zbyt wiele. Jest leciutkie zaskoczenie na plus.
Fontanna Morosini - przyjemne miejsce, tylko wodę zakręciliWenecka twierdza w porcie - pocztówka. Ale na żywo jest to miejsce właśnie tak ładne