Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Kraków - Makarska - Gliwice autostopem. 2800 km, 48 aut :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
hydraulik_
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 41
Dołączył(a): 04.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) hydraulik_ » 29.07.2010 22:22

w tym poście nieco mniej adrenaliny, za to więcej widoków. zapraszam.

CZĘŚĆ PIĄTA: dzień drugi i trzeci, pobyt w Wiedniu

Jak już wcześniej pisałem zatrzymaliśmy się w Wiedniu u koleżanki. Moja dziewczyna nie widziała się z nią od czasu "sprzed dziecka" więc było dużo do nadrobienia - poznaliśmy też jej męża - naprawdę fantastyczni ludzie, młodsi ode mnie parę lat a w 100% dorośli do wychowywania malucha. No ale nie będę się rozpisywał o znajomych bo w końcu opowieść jest nieautoryzowana :)

Prysznic po powrocie był jak zbawienie. W ogóle okazało się że znajomi mieszkają w dzielnicy Ottakring w której bardzo blisko ich mieszkania jest browar Ottakringer, piwo, które 2 lata wcześniej przyuważyłem w Austrii na nartach jak wziąłem z 6 różnych na spróbowanie ze sklepu - dla mnie to zawsze było "takie żółte" (o, właśnie to). w drodze powrotnej wziąłem 2 do Polski. Na pewno wielu piwoszy by się oburzyło bo jest ono chyba w cenie naszego Tyskiego i pewnie żadne wyszukane nie jest, może to bardziej autosugestia - zawsze je piłem jak byłem padnięty ;-)

Byliśmy zafascynowani systemem komunikacji w Wiedniu - pięć linii metra (U1-U6. Brakuje U5), z których każda jeździ bodajże co 6 minut, do tego Schnellbany, Badenbahny (chyba nie przekręciłem), no i zwykłe tramwaje i autobusy. Jedyne co dziwne to system biletów bo pojedynczy przejazd jest relatywnie drogi do wszelkich dobowych, miesięcznych itp. Ale w sumie nie zagłębiałem się w to zbytnio, może ktoś jest w stanie rozwinąć temat. Takie metro definitywnie przydałoby się w Krakowie (marzenie ściętej głowy) i może jeszcze jakieś dodatkowe linie w stolicy ;-) ?

zjedliśmy coś i wyruszyliśmy na miasto - zobaczyliśmy Pałac Zimowy i Ratusz - poniżej parę zdjęć.

[stare miasto:]

Obrazek



[pałac zimowy]

Obrazek



[z ręką na sercu nie pamiętam co to za budynek - może ktoś pomoże...]

Obrazek




[...ale kolumny były taaakie!]

Obrazek




[ratusz pod którym ciągle się coś dzieje]

Obrazek




[tym razem był rozstawiony ogromy ekran, trwał festwial filmowy]

Obrazek




Wieczorem piwo i mecz o trzecie miejsce ;-)

Kolejny dzień w większości spędziliśmy w ogrodach Pałacu Letniego - WOW! Nie żeby był ze mnie jakiś doświadczony obieżyświat, ale byłem w kilkunastu krajach i stolica Austrii zrobiła na mnie zdecydowanie najlepsze wrażenie.

[Pałac Letni]

Obrazek

Obrazek

Obrazek

[chwila odpoczynku - z kieszeni wystaje mapa Austrii którą kupiłem nieco wcześniej na stacji bo swoją zgubiłem w ostatnim samochodzie. Jak wstałem to podszedł jakiś Francuz i sobie zrobił zdjęcie dokładnie w takiej samej pozycji :)]

Obrazek



[widok ze wzniesienia - robi wrażenie]

Obrazek





[alejki z perfekcyjnie przyciętymi drzewami...]

Obrazek


Obrazek




Po południu Prater - park rozrywki w Wiedniu. Tego nam było trzeba :)


Obrazek


[A to właściwie taka sama łancuchówka na jakiej "za bajtla" byłem w chorzowskim Wesołym Miasteczku. Z tą różnicą że ta wyjeżdża 100m w górę.]

Obrazek

Zdecydowanie wizyta w Wiedniu dodała nam energii. Moja dziewczyna, która Austrię odwiedzila po raz pierwszy, Wiedniem była urzeczona; dla mnie był to drugi raz w tym mieście ale poprzednio oglądałem zupełnie inne rzeczy (100Wasser House i Donauturm - też było przelotem).

W Wiedniu słychać bardzo dużo Polaków. Podobno żyje ich tam do 100.000. Dużo by się rozpisywać nad tym jak się żyje w tym mieście, zarobkach, opiece zdrowotnej, itp. - dużo się nasłuchaliśmy i o niektórych polskich realiach człowiek wolał sobie nie przypominać. Poza tym w mieście jest niesamowicie czysto. Wiadomo - w półtora dnia nie można poznać większego miasta a co dopiero takiej metropolii, ale wrażenia jak najbardziej pozytywne.

Mieliśmy wyruszać w niedzielę wieczorem ale wykorzystaliśmy jeszcze gościnność naszych gospodarzy i przełożyliśmy wyjazd na poniedziałek rano - trochę obawiając się jak to będzie z wyjazdem z miasta w niedzielę wieczór. Tak więc finał też mnie nie ominął ;) no i jak się okazało ośmiornica kolejny raz miała rację...


Jutro wstajemy rano i jedziemy do Słowenii. Dobranoc!
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15153
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 29.07.2010 22:29

hydraulik_ napisał(a):[z ręką na sercu nie pamiętam co to za budynek - może ktoś pomoże...]

Obrazek

Parlament :D
hose
Plażowicz
Avatar użytkownika
Posty: 7
Dołączył(a): 01.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) hose » 29.07.2010 23:56

Duży ,,szacun" za wyprawę!szczerze podziwiam!Super relacja i świetne fotki!Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! Pozdrawiam :)
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 30.07.2010 07:16

Też będę miał przyjemność zwiedzić w tym roku Wiedeń po raz pierwszy zatrzymując się w OEKOTEL Traiskirchen pod Wiedniem w drodze powrotnej z Cro. :mrgreen:

Pozdrawiam i czekam na c.d. :wink:
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 30.07.2010 07:52

hydraulik_ napisał(a): No a on że "ja" , nehmen, a jakże - no to wrzucamy plecaki do bagażnika a tam oscypki leżą - no to dziewczyna tym razem popis zdolności lingwistycznych i się go pyta czy on te oscypki im Zakopane gekaufen czy jak?


:lol:

Gdyby na cro.pl były konkursy na najciekawszą relację, to u mnie wygrywasz bezapelacyjnie pozostawiając konkurencję daleko z tyłu. :!:
Elizasz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 518
Dołączył(a): 05.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Elizasz » 30.07.2010 07:55

świetna, świetna, świetna relacja!
czekam na każdy odcinek, jak kiedyś na Robin Hood'a :lol: :lol: :lol:
ale reszta pewno dopiero po powrocie.......
Ps. te łańcuchówki uwielbiałam za dziecka, więc zazdroszczę możliwości :)
-Yaro-
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1067
Dołączył(a): 01.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) -Yaro- » 30.07.2010 07:57

Ja już czekam na kolejny odcinek.
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 30.07.2010 08:51

Relacja super, kapelusz Twojej damy bardzo mi się podoba :)
Ale przeraziły mnie te węże w wodzie...
W Balatonie mało brakowało, a zeszłabym na zawał z powodu ryby, która chlupnęła przede mną. Gdybym zobaczyła węża, generali musiałoby wypłacić kwotę za zgon...
hydraulik_
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 41
Dołączył(a): 04.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) hydraulik_ » 30.07.2010 12:50

Cześć :D
Od razu do rzeczy - obiecany kolejny dzień podróży.

CZĘŚĆ SZÓSTA - WYJEŻDŻAMY Z WIEDNIA NA POŁUDNIE

Z samego centrum Wiednia nie miało sensu szukanie stopa, więc musieliśmy się dostać na jakąś wylotówkę lub wjazd autostradowy. Z pomocą przyszły moje wydrukowane notatki - trzeba było się tramwajem udać do stacji Maria Enzersdorf - tuż przed wyjazdem pokazałem to naszemu gospodarzowi i znaleźliśmy na internecie że do stacji Brunn-Maria Enzersdorf dojeżdża się wspomnianym wcześniej Schnelbahnem.

7 rano wychodzimy, wskakujemy w metro, w dużym węźle przesiadkowym pytam w informacji gdzie ten Schnellban, okazuje się że to taki bardziej pociąg podmiejski niż tramwaj - znaleźliśmy, dojechaliśmy. Patrzę w notatki - "zawróć, przejdź 100 metrów, skręć w prawo i tam jest super miejscówka do łapania". Zawracam, przechodzę, skręcam - i stwierdzam że mamy chyba z osobą która to pisała różne definicje super miejscówki. Przede mną jakieś osiedle domków. No gdzie do cholery ta autostrada :)?

Była 10 rano a tu już lampa na niebie - nie uśmiechało nam się błądzić z plecakami i szukać wyjścia z tego osiedla. Zostawiłem dziewczynę z plecakami w cieniu i udałem się w kierunku gdzie wydawało mi się powinna być autostrada. Przeszedłem kilometr i nic. Same domki. W ogóle ani żywej duszy - jeśli nie liczyć robotników pracujących w jakiejś dziurze w jezdni. Ale zobaczyłem że jest z nimi jakiś kierownik (bo w koszuli :) ) więc pomyślałem są większe szanse że się z nim dogadam po angielsku.

Marzenie ściętej głowy. Nur Deutsch. No dobra. Układam te zdania. Mówię że miała być Autobahn a nie ma i warum? No to facet że sorry ale zwei kilometer trzeba iśc. A ja mówię że hundred meter miało być więc jak to. No ale powiedział że nur tam potem links potem rechts i autobahn. No to wracam po dziewczynę. Bierzemy plecaki, przedrałowaliśmy 2 kilometry no i rzeczywiście - wjazd na autostradę.

Dwa słowa wyjaśnienia - jak się okazało (ale to odkryłem dopiero w drodze powrotnej) Brunn-Maria Enzersdorf to PRAWIE to samo co Maria Enzersdorf. A "prawie" ... wiadomo. Są to 2 różne stacje na które dojeżdża się rożnymi środkami lokomocji, oddalone od siebie pewnie o parę kilometrów. No ale grunt że trafiliśmy na jakiś zjazd.

Wymalowaliśmy GRAZ na tabliczce i zaczęliśmy łapanie - wcześniej mieliśmy dość duże obawy jak to będzie w tym kraju, bo w Polsce szło średnio-w miarę, w Czechach dużo lepiej ale to w końcu oba kraje słowiańskie, więc mentalność zabierania obcych ludzi do samochodu w Austrii może być zupełnie inna. Nasze obawy na szczęście były bezpodstawne, już po minucie widzieliśmy że nie jest źle - wprawdzie nikt nie stawał, ale nie było takiego braku reakcji na naszą dwójkę jak w Krakowie; pojawiały się jakieś uśmiechy, gesty, że jadą tylko kawałek itp.

Nie minęło 20 minut, zatrzymała się przy nas biała Alfa Romeo. Kierowca wprawdzie nie jechał na Graz tylko do Wiener-Neustadt, ale to zawsze jakieś
kilkadziesiąt kilometrów. Siadam koło niego i mówię z góry sorry za mój niemiecki. Na szczęście ów pan mówił bardzo dobrym angielskim - sama przyjemność! Pogadaliśmy o mistrzostwach, drogach w Polsce i Austrii ;) Ledwo ruszyliśmy a jemu coś pika na desce - mówi: bagażnik niby niedomknięty, a wiem że zamykałem. Pytam czy to nasze plecaki przeszkadzają. On tylko westchnął pokręcił głową i mówi: "Alfa...". Ja na to "But it's beautiful". On: "Beutiful... and that's it"
:)

Dawniej zawsze chciałem mieć Alfę. Muszę to zweryfikować.

Wysiedliśmy na zjeździe, przeszliśmy na wjazd i łapanie od nowa - tu trochę dłużej, ale zatrzymał się starszy Pan - z nim rozmowa była na wpół po niemiecku na wpół po angielsku, ale generalnie stwierdzam że wszyscy Austriacy, z którymi jeździliśmy w obie strony, radzą sobie z angielskim dobrze albo wręcz bardzo dobrze. Pan nas wysadził na "Raststation" kilkadziesiąt km dalej.

No i wtedy doceniliśmy jazdę autostradami - wcześniej wydawało mi się to jakieś nienaturalne do stopowania i bardziej układałem trasę pod kątem jak
najmniejszej odległości - stąd m.in. nasza przeprawa przez Czechy gdzie stopów łapaliśmy dużo, ale krótkich. Natężenie szpilek w Czechach i w Austrii chyba mówi samo za siebie jak się tam jeździło. Dlatego też nasza droga powrotna różniła się dość znacznie od drogi w tamtą stronę. Podstawowa zasada - nie wolno łapać NA autostradzie, więc trzeba się zawsze ustawić gdzieś przed znakiem początku autostrady. Czasem jest ciężko o dobre miejsce, bo wjazdy są ciasne, nieraz szybkie, ale jakoś zawsze coś znaleźliśmy.

Na stacji spotkaliśmy dwóch tirowców z Polski, niestety jeden kładł się spać a drugi już miał komplet. No to trzeba było zrobić sobie przerwę na piwo (to żółte, a jak :) ).

[odpoczynek na Raststation]

Obrazek

Potem próbowaliśmy znowu zagadywać jakichś kierowców na parkingu ale bez większego rezultatu. Więc ustawiliśmy się przy wyjeździe i łapanie od nowa. W którymś momencie przejeżdża koło nas takim małym audi młoda kobieta - rzut oka na tylne siedzenie - dziecko w foteliku. No to wiadomo że się nie zatrzyma.

Ale chyba się tak szczerze do niej uśmiechaliśmy (bo widać było po jej twarzy że podjęła szybką decyzję) i zatrzymała się. Auto 3 drzwiowe, my z ogromnymi plecakami no i dzieciak z tyłu ale pomieściliśmy się - ja rozmawiałem z mamą z przodu a dziewczyna z synkiem z tyłu po niemiecku - pokazywał jej jakąś grę i tłumaczył ile kulek wrzucił do jakiegoś tam wiadra :) Bardzo fajny stop.

Z jednym wyjątkiem - jak się rzuciliśmy do pakowania do tego autka niestety zostawiłem swoje okulary słoneczne na tej stacji - musiały jakoś wypaść. A były całkiem przyzwoite więc ze 2 dni ich jeszcze nie mogłem odżałować. Potem chodziliśmy w lustrzankach od dziewczyny na przemian. No ale podróż wymaga poświęceń :) Tym bardziej że kolejny kierowca zatrzymał się chyba po 2 minutach więc humor był niezły. Zabrał nas jedyny Austriak który mówił wyłącznie po niemiecku i z rysów twarzy obstawiałbym tureckie pochodzenie. Bardzo sympatyczny, zabrał nas prawie pod sam Graz, niestety wysadził w nienajlepszym miejscu bo nie na zjeździe tylko w takiej małej zatoczce-parkingu jakie są przy autostradach. Stało tam kilka aut a ich przepustowość przez to miejsce była znikoma. A na autostradę wyjść nie mogliśmy.

Ale jak tylko wysiedliśmy z auta dostrzegamy samochód na polskich blachach - i to nie zapakowany z rodziną na wakację tylko jakiś pan koło 30tki stał przed nim i rozmawiał przez komórkę - przedstawiciel handlowy. To spotkanie niestety wpisało się w stereotyp o którym wspominał weldon na pierwszej stronie tego wątku. Rozmowa była mniej więcej taka:
- o dzień dobry może by nas pan mógł podrzucić dosłownie do pierwszego zjazdu bo tu nas w takim miejscu facet zostawił
- a gdzie jedziecie?
- do Chorwacji, stopem.
- stopem? to już nie da się jakoś inaczej (czasem człowiek nie wie co takiemu odpowiedzieć ;-) )
- to dałoby się zabrać kawałek ?
- hmm bo ja wiem, no nie wiem... to tu łapcie.
- ale tu nikt nie jeździ
- to wyjdździe na autostradę
- ale tam nie możemy
- no w sumie to nie wiem czy wam to coś pomoże ...
Widzę że facet mocno niechętny żeby nas podrzucić kawałek no to mówię:
- trudno, jak pan nie ma czasu za bardzo to nie będziemy głowy zawracać
No to on że rzeczywiście nie ma czasu i znowu, że i tak nam to pewnie nic nie pomoże. Ale chyba się w końcu do niego dziewczyna ładnie uśmiechnęła bo zgodził się ten kawałek nas wziąć. Wysadził nas na najbliższej raststation parę kilometrów dalej, więc już w lepszym miejscu niż byliśmy. Podczas jazdy:
- a pan był w Chorwacji kiedyś?
- tak, w Zagrzebiu kilka razy służbowo. Na wakacje nie ma czasu. Trzeba pracować.
Wysiadając dziękujemy i mu mówie na dowidzenia żeby jednak wziął urlop i sobie wypoczął trochę (kulturalnie), ale on nie zmienił zdania "nie ma czasu. Czasy studenckie już się skończyły".

Pozdrawiamy serdecznie tego pana i dziękujemy za podwózkę, ale jeśli dotrze kiedykolwiek na to forum to chyba zobaczy że na wczasy warto jednak jechać :)

Wylądowaliśmy na tej stacji (bardzo duża, masa tirów na parkingu), z dobrymi humorami, bo przemieszczanie jak na razie szło nieźle tego dnia. Trzeba było podjąć decyzję - jedziemy teraz na południe: Maribor, Zagrzeb i potem na wybrzeże, czy jeszcze na zachód i potem na południe Ljubljana, Rijeka i już właściwie woda. Była jeszcze trzecia opcja - południe na Maribor i skok na zachód zrobić przez Słowenię.

O ile (z tego co widzę) trasa Maribor - Zagrzeb jest wybierana przez wielu kierowców do dla nas to nie była taka dobra opcja. Nie wiedziałem jak się łapie w Chorwacji - spotkałem się z kilkoma sprzecznymi opiniami, więc wolałem wjeżdżając do Chorwacji być juz na wybrzeżu - ominięcie tej trasy to też większy komfort psychiczny - nie byłoby sytuacji "wreszcie jesteśmy w Chorwacji ale jeszcze dzień podróży przed nami". Początkowo byłem za opcją numer trzy czyli jak najwięcej drogi pokonać przez Słowenię, raz że byłem tam rok temu i bardzo mi się podobało, dwa że Słoweńcy mieli być podobno świetni jeśli chodzi o zabieranie. Ale stwierdziliśmy że z Austriakami nam się dobrze tego dnia jeździło (i daleko) więc decyzja: uderzamy dalej na Klagenfurt.

[tworzenie "Klagenfurtu"]


Obrazek


[I kolorowanie - no i nasz wcześniejszy Graz. i to jest uśmiech a nie ryj od świni - jak powiedziała moja koleżanka ! :) ]

Obrazek






No i niestety nie było tak różowo w łapaniu - zeszła nam z godzina albo i więcej, słońce znowu nas zaatakowało. Staliśmy na rozjeździe Słowenia/Klagenfurt więc po pewnej chwili domalowaliśmy tabliczkę SLOVENIA i próbowaliśmy już łapać cokolwiek. W pewnym momencie podjechało auto z trójką młodych Francuzów - pytam się po angielsku, niemiecku czy jadą na Klagenfurt, widać było że mnie nie rozumieli i miny mieli takie, jakby nie mogli pojąć co robi człowiek na rozjeździe z tabliczką KLAGENFURT i z plecakiem obok. Kiedy kierowca wreszcie zajarzył zrobił tylko jeden gest "za kasę". Podziękowałem. Jedyny taki przypadek w całej trasie.

No i w końcu! znowu entuzjazm, zatrzymuje się kierowca jakimś podstarzałym kombi (czy musżę o tym wspominać ;-)?), i jedzie aż do Villach! Widać po mapce jaki kawał z nim zrobiliśmy. Dodatkowo chłopak mówił świetnie po angielsku więc przegadaliśmy całą drogę. Zachęcałem go do wizyty w Krakowie, obiecał się wybrać.

[Po drodze na jednej stacji benzynowej widzieliśmy taką twierdzę na szczycie. Może ktoś byłby w stanie ustalić co to jest, bezpośrednio przy autostradzie (minimalnie na północ), gdzieś chyba w 1/3 drogi od Graz do Klagenfurtu]

Obrazek


Wysiedliśmy za skrzyżowaniem autostrad nieco na północ, nasz kierowca wysadził nas pod wiaduktem. Postanowiłem się rozejrzeć gdzie jest dobra miejscówka, spaceruję w kierunku zjazdu, wychodzę za róg, a tam ....



... 4 grupki autostopowiczów ze znakami :) no to super, myślę, jesteśmy na piątym miejscu w kolejce.


... i na razie przerywam, bo trochę relacji z tego dnia juz powstało, więc ten fragment dla niecierpliwych wrzucam, ale teraz niestety nie mam czasu na dokończenie. Ale będzie wieczorem! Bo tamtego dnia jeszcze się działo. Do zobaczenia
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 30.07.2010 13:03

"But it's beautiful" - :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Super. Masz talent.
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5098
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 30.07.2010 13:04

Ale relacja!
Czyta się za zapartym tchem. Super :)
Chociaż jestem kobietą i może mi nie wypada, ale śmiem twierdzić, że przynajmniej połowa ( o ile nie więcej) stopów podczas waszej wycieczki została złapana dzięki urodzie Twojej towarzyszki podróży :wink:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 30.07.2010 13:11

Tak sobie czytam i podziwam... logistykę tego przedsięwzięcia.
Adam,K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1890
Dołączył(a): 25.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam,K » 30.07.2010 13:19

Dwa krótkie pytania.
1. Czy wybralibyście się jeszcze raz stopem?
2. Dlaczego stereotyp kombi? Toż to auto super na wakacje 8O
hydraulik_ napisał(a):[I kolorowanie - no i nasz wcześniejszy Graz. i to jest uśmiech a nie ryj od świni - jak powiedziała moja koleżanka ! :) ]


Mocne słowa. Uśmiałem się. :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15153
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 30.07.2010 13:34

hydraulik_ napisał(a):Dawniej zawsze chciałem mieć Alfę. Muszę to zweryfikować.

To tak jak mój mąż, chyba pokażę mu Twoją relację :wink:

Chociaż chyba każdy to zna:
Dlaczego kierowcy Alfy Romeo nie pozdrawiają się na drodze?
Bo rano widzieli się w serwisie.
:lol:

My też jesteśmy tego świadomi. "But it's beautiful" :D

Świetna relacja, nie można się oderwać!
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 30.07.2010 13:44

Stawiam twoją relację na forumowym podium.
Masz talent do pisania :mrgreen:

Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka........
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Kraków - Makarska - Gliwice autostopem. 2800 km, 48 aut :) - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone