Witam ponownie.
Cieszę się że wstęp spotkał się z zainteresowaniem, dziękuję wszystkim serdecznie za wpisy
Najpierw 2 odpowiedzi:
weldon napisał(a):hydraulik_ napisał(a):... jak się okazało z Polakami z którymi pojechaliśmy wspólnie do Makarskiej
Ty wiesz, że tym zdaniem zachwiałeś pewnym stereotypem znajdującym
licznych wyznawców na tym forum?
Domyślam się co to za stereotyp bo poniekąd sam byłem jego wyznawcą, przez wiele historii zasłyszanych w paru innych krajach, no i niestety raz na naszym wyjeździe ów stereotyp znalazł potwierdzenie. Ale o tym przy okazji
MMucha napisał(a):ile mieliście bagaży i jaki sposób na kierowców?
Ty w krzakach, dziewczyna łapie stopa?
Razem łapiecie, bagaże w krzakach?
Czy uczciwie wy i bagaże łapiecie stopa?
byliśmy zapakowani tylko do dwóch plecaków. Mój nieco większy bo z przytroczonym namiotem, aparatem na górze itp. Co do łapania stopa to nie było mowy o żadnym chowaniu. Gdybym dziewczynę wystawił a sam schował się w krzakach to czuję że tak szybko by mi się ktoś zatrzymał i odjechał z nią, że bym z krzaków nie dobiegł
Poza tym jeśli kierowcy wyświadczają nam przysługę to muszą wiedzieć kogo i w jakim gabarycie bagażowym zabierają - więc łapaliśmy stojąc koło siebie praktycznie cały czas, plecaki na widoku.
OK CZAS NA DALSZY CIĄG, CZYLI...
....jak to się wszystko zaczęło
Wiedziałem że po ciężkim roku akademickim (
) trzeba gdzieś dziewczynę położyć na ciepłej plaży, a moje dwie wcześniejsze wizyty w Chorwacji były jak najbardziej pozytywne, więc długo się nie zastanawiałem nad celem wycieczki. Problemem był transport - nie mamy samochodu, więc brałem pod uwagę skorzystanie z forumowego autostopa. Rozmowa była taka:
- no wiesz możemy się zabrać z jakimiś obcymi ludźmi z którymi się umówimy, pewnie wyjdzie po 300zł, no chyba że jedziemy stopem
- a to jedźmy stopem! (nieuzasadniony entuzjazm)
- przecież w życiu stopem nie jechałaś, wiesz że czasem i z 5 godzin się stoi
- nie no spoko, damy radę, jedźmy stopem! (nieuzasadniony optymizm który rozpłynął się niczym mgła w momencie wyjścia na pierwszą miejscówkę).
No ale decyzja została podjęta - dla mnie bomba. Ja bardziej cieszyłem się chyba na całą podróż niż na samo leżenie plackiem na plaży. Ale tak przez te 2 tygodnie przed wyjazdem zastanawiałem się jak to wszystko wypadnie. Moja dziewczyna jakoś się tym nie przejęła ale to wynikało raczej ze zbytniego nie zastanawiania się nad tym co może nas spotkać. No i dobrze. I tak przeważnie to ona się przejmuje
Zaczęły się przygotowania teoretyczne. Dla początkujących autostopowiczów polecam 2 stronki, z których czerpałem informacje
-
http://www.hitchwiki.org (wikipedia hitch-hikerów - czyli ludzi łapiących stopa. Jak to na wikipedii jest wersja polska, ale polecam angielską bo jest o wiele pełniejsza w informacje)
-
http://www.autostopem.net (rodzimy produkt i dużo wrażeń z pierwszej ręki od podróżujących)
Obie te strony mają coś co przydało mi się najbardziej - mapkę z zaznaczonymi punktami gdzie warto łapać stopa w większych miastach - dwukrotnie korzystaliśmy z tego w Wiedniu udając się raz na południowe a raz północne krańce miasta.
W sumie miałem wydrukowane jakieś 20 stron wszystkiego co w dzień przed wyjazdem uznałem za istotne i wpadło mi w oczy:
- opisy wspomnianych miejscówek
- podstawowe rozmówki czeskie, niemieckie (słoweńskie i chorwackie miałem w przewodnikach)
- info o krajach typu "w Austrii łapie się tak i tak, bo Austriacy są ..." - czytaliśmy z niepewnością przed wjazdem do kolejnego kraju.
Zakupy i pakowanie.
A teraz wyobraźcie sobie drodzy forumowicze, że to co pakujecie do swoich kombi po sam dach na wyjazd, my zapakowaliśmy do dwóch górskich plecaków
Nie no oczywiście przymierzałem kilka razy, ale te 6 zgrzewek piwa które wieźliśmy 2 lata temu w bagażniku focusa teraz jakoś do plecaka wejść nie chciały. Dziwne. Trzeba było pójść na pewne kompromisy. Słyszałem kiedyś taką zasadę na dalekie wyjazdy z plecakiem: "weź 2 razy mniej ciuchów niż ci się wydaje i 2 razy więcej kasy niż ci się wydaje". U mnie sprawdziło się połowicznie, z kasą wyszło idealnie, natomiast parę ciuchów przewiozłem tylko tam i z powrotem (i nie żebym chodził 2 tygodnie w 1 koszuli
). Natomiast dziewczyna po tygodniu stwierdziła że nie ma co ubrać wieczorem na miasto bo w tej kiecce była wczoraj a w innej przedwczoraj. Prosty wniosek - miałem widocznie pół mojego plecaka dopchać jej rzeczami.
Jedzenia mieliśmy zrobionego chyba na 3-4 dni. Nie zabrakło, po dojeździe na miejsce resztę wyrzuciliśmy, było wręcz za dużo.
Namiot
jak wspomiałem wcześniej - był kupiony na ostatnią chwilę, choć parę dni spędziłem na googlanie opinii o różnych namiotach - tym razem polecam forum
http://www.ngt.pl. Jeśli ktoś jest zainteresowany to ostatecznie padło (m. in. cena, a jakże) na czeski Hannah Troll S. Spaliśmy w nim dopiero 3 noce i generalnie jest OK, jedyne co niestety dało się we znaki to po jednej nocy tropik był cały skroplony od wewnątrz (!) - trzeba to było umiejętnie wycierać przed spakowaniem żeby nie spać potem w przemoczonej sypialni. Nie jestem namiotowym specjalistą więc po więcej informacji odsyłam na ngt.
Rada praktyczna- parę rzeczy do spakowania które może nie przychodzą od razu do głowy, a jednak się baardzo nam przydały:
- czarne pisaki do smarowania nazw miast na kartonach + kartony znalezione po drodze
- zapasowa bateria do telefonu (moja trzyma niestety słabo, a gniazdka po drodze czasem ciężko uświadczyć)
- latarka - właściwie rzecz oczywista na biwakowanie
- szmatka - mała rzecz a cieszy - patrz namiot
- notes i długopis na wierzchu i łamigłówki
Oczywiście zanabyłem
mapę każdego z krajów, przez które przejeżdżaliśmy - z wyjątkiem Chorwacji. Miałem jakieś fragmenty map w przewodniku i stwierdziłem że nie będzie potrzebna, potem jednak po 2 dniach podróży kupiłem na stacji gdzieś w Słowenii. Zdecydowanie dokładna mapa każdego kraju jest niezbędna i nie ma co na tym oszczędzać. Wspomniałem
przewodnik - wybraliśmy się do empiku, zgarnęliśmy całą półkę przewodników o Chorwacji i zaczytywaliśmy się z pół godziny - wspólnie stwierdziliśmy że ten z Bezdroży jest najlepszy (mam nadzieję że nie dostanę ostrzeżenia za reklamowanie
). Fotek jest tam jak na lekarstwo (ale przecież zdjęcia się robi samemu, co nie?), za to cała masa opisów miejscowości i dużo informacji praktycznych. Choć akurat nie pisało jak się jeździ stopem po Chorwacji
(a np. w słoweńskiej wersji tego przewodnika już tak).
Mam nadzieję że opisy jak na razie nie są zbyt chaotyczne - nasze przygotowania poniekąd były, bo w tym samym czasie trwała nasza przeprowadzka więc pakowanie zakupy i opracowywanie trasy było połączone z wożeniem rzeczy na drugi koniec Krakowa. Następny post to już nasze pierwsze wyjście na drogę