Kraj w Oceanii na grudniowe dni

Jer napisał(a):

Kolejne konkretne wakacje to miała być Norwegia . Sama , ale dokładnie . Niestety nie znalazłem chętnych na realizację takich planów.

Życzę wytrwałości w szukaniu towarzyszy i realizacji planu zwiedzania Norwegii. Ja miałem to szczęście i wielkiego farta, że przez miesiąc w ubiegłym wieku, mogłem tam przez miesiąc żyć i pracować u miejscowych w domach.

Mea culpa , źle napisałem , chętni byli , ale zgranie urlopów na taki wyjazd okazało się niemożliwe do zrealizowania .
Emerytura zbliża się wielkimi krokami , więc szansa jest
Miesięcznego pobytu w Norwegii zazdroszczę w tym pozytywnym znaczeniu , przez tak długi okres czasu można sporo zobaczyć i poczuć klimat miejsca i kraju



Pozdrawiam
Piotr

Żaden wytwór ręki ludzkiej nie jest tak wspaniały i doskonały jak to co może stworzyć natura :

Wiolu , to wszystko prawda , jeszcze spotkamy się z tak pięknie kolorowym klifem w okolicach portu Sydney . . . ale to za czas jakiś


Pozdrawiam
Piotr

Część szósta

Kolejnego dnia po śniadaniu wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na stację kolejową , gdzie za pomocą kart opal zakupiliśmy bilety na pociąg . Po kilku minutach oczekiwania wsiedliśmy do bardzo wygodnego , klimatyzowanego wagonu , który zazwiózł nas do centrum miasta . Wysiedliśmy na stacji w pobliżu zabytkowego Queen Victoria Building w centralnej dzielnicy biznesowej
Sydney . QVB połączony jest przejściem podziemnym ze stacją kolei . Zaprojektowany przez architekta George'a McRae , neoromański budynek został zbudowany w latach 1893-1898 i ma wymiary 30 metrów szerokości i 190 metrów długości .


QVB na mapie Sydney

Kopuły zostały zbudowane przez Ritchie Brothers - firmę zajmującą się konstrukcjami stalowymi , która budowała także pociągi , tramwaje i sprzęt rolniczy . Budynek wypełnia sektor ograniczony ulicami George , Market , York i Druitt . Zaprojektowany jako dom targowy , był używany również do różnych innych celów , przeszedł przebudowę i ulegał zniszczeniu aż do jego renowacji i
powrotu do pierwotnego kształtu pod koniec XX wieku . Nieruchomość jest współwłasnością miasta Sydney i Link REIT , i została wpisana do Państwowego Rejestru Dziedzictwa Nowej Południowej Walii w dniu 5 marca 2010 r. Żaden z okolicznych ( wspaniałych skądinąd ) nowoczesnych budynków nie przykuwa tak uwagi jak QVB , do niego jeszcze wrócimy kilka razy . . .













Typowo miejski spacer rozpoczęliśmy od York Str.

Wycieczka po klifach - wyborna...
Wszystko pięknie pokazane - Ci z National Geografic, mogli by być zazdrośni...

Dla swojego dobrostanu - niech lepiej tu nie zaglądają...

CROberto napisał(a):Wycieczka po klifach - wyborna...
Wszystko pięknie pokazane - Ci z National Geografic, mogli by być zazdrośni...

Dla swojego dobrostanu - niech lepiej tu nie zaglądają...

Dziękuję , cieszę się że Ci się podobało
Mocno przesadziłeś , Robercie , z tym National Geografic , gdzie mnie do Zawodowców . . .


Pozdrawiam
Piotr

Spacerujemy dalej w kierunku Cockle Bay oglądając miasto

Dlaczego z całej plejady zatok i zatoczek Sydney na pierwszy spacer po cetralnej części miasta wybraliśy właśnie Cocle Bay w Darling Harbour ? Otóż w niej znajduje się Sydney Aquarium and Wildlife - miejsce godne polecenia , gdzie można dokładnie przyjrzeć się faunie i florze oceanów bez konieczności nurkowania i długich poszukiwań pod wodą . Spacer nabrzeżem był bardzo przyjemny , prócz okolicznej architektury oglądaliśmy z daleka zacumowane w marinie jachty motorowe za miliony monet , naszą uwagę przyciągnęła też fontanna z realistycznymi rzeźbami ptaków ( żurawi ) w różnych pozach . . .

W porcie niedaleko Akwarium reklamują się kolejne atrakcje miasta : Taronga Zoo , rejsy po zatoce Captain Cook Cruises , wycieczki otwartymi autokarami i wiele innych .







Wreszcie dotarliśmy do głównej atrakcji na dzisiejszy dzień , zakupiliśmy bilety i zagłębiliśmy się w świat roślin i zwierząt żyjących pod wodą . . .

Opinie na temat tego rodzaju przybytków są bardzo różne , przeciwnicy wskazują na fakt zamknięcia stworzeń w sporej , ale jednak ograniczonej przestrzeni , ja jednak to widzę nieco inaczej .
W ostatnim czasie na Wielkiej Rafie Koralowej ( a także na pozostałych rafach koralowych na świecie ) zaobserwowano niepokojące przyspieszenie blaknięcia koralowców , które powoduje zatrzymanie ich wzrostu , może też prowadzić do wymierania całych kolonii koralowców , więc oceanaria mogą być kiedyś jedynymi miejscami , gdzie zobaczymy w niezmienionych formach i kolorach zdrowy fragment rafy z jej mieszkańcami . Prócz tego w oceanariach prowadzony jest monitoring poszczególnych gatunków i badania mające jako cel główny ich ochronę .

Klify piękne, szczęka opada. Zdecydowanie inny świat niż Europa.

Widzę, że coraz więcej osób wkurzają Japońce z tymi swoimi aparatami, trzaskający tysiące zdjęć każdej kępce trawy i blokujący ruch gdzie się da.

marekkowalak napisał(a):Klify piękne, szczęka opada. Zdecydowanie inny świat niż Europa.

To prawda , nie jeden raz wzbudzały nasz zachwyt , to dotyczy zarówno kształtu jak i zmieniającej się w słońcu kolorystyki

marekkowalak napisał(a):Widzę, że coraz więcej osób wkurzają Japońce z tymi swoimi aparatami, trzaskający tysiące zdjęć każdej kępce trawy i blokujący ruch gdzie się da.

W Australii jest ich naprawdę dużo ( mają stosunkowo blisko , samochodami jeżdżą po tej samej stronie ) , nie stanowią dla mnie żadnego problemu , dopóki nie wchodzą przed obiektyw , uniemożliwiając wykonania zdjęcia . Przecież gdy widzę kogoś robiącego zdjęcie uważam za normalne odczekanie chwili , aż to zdjęcie zostanie zrobione , a nie wchodzę przed robiącego zdjęcie zasłaniając mu cały widok kapeluszem , czy plecami . Tak mnie wychowano i dla mnie to normalne , ale jak się okazuje - nie dla wszystkich młodych ludzi , nie jestem też przekonany czy nacja odgrywa w tym przypadku rolę główną . . .
Podczas spaceru klifami Royal National Park wiedziałem , że będziemy wracać tą samą drogą i spokojnie , bez tłumów dam radę zrobić zdjęcia


Pozdrawiam
Piotr

W tunelach było bardzo dużo rodziców z zaaferowanymi dziećmi , które z wypiekami na twarzy oglądały pływające tam ryby różnej maści , kształtów i gatunków , robiły zdjęcia i żywo opowiadały
w różnych językach swoim rodzicom i wszystkim wokół swoje wrażenia

Dotarliśmy w końcu do miejsca , gdzie pływały syreny , które mamiły swym śpiewem marynarzy pływających po ciepłych morzach i wiodły na pokuszenie , aż do całkowitej zguby . . .
Swoją drogą ciekawe co oni ( ci marynarze ) jedli i pili , że widzieli w tych sympatycznych skądinąd stworzeniach piękne kobiety z ogonem i słyszeli podobne anielskim śpiewy
Na wszelki wypadek wyszliśmy z tunelu i skierowaliśmy się do basenu z pomostem , na którym już nie było widać żadnego marynarza , nawet kiepskiego ( trzeźwego ) pirata , za to po kilku minutach wypłynęła ona

Ufff, nareszcie wolny dzień i mogę nadrobić zaległości
Powtórzę raz jeszcze - klify absolutnie przepiękne

Oceanarium - super! Te kolorowe rybki na wyciągnięcie ręki

Roślinność prawie jak na Hawajach; rafa koralowa przypomniała mi trochę tę z Morza Czerwonego, gdzie się dałem namówić na pływanie. Spacer po klifie bardzo w moim guście - zawsze z przyjemnością spaceruję tego typu urwistymi brzegami.
W kwestii namiotu na plaży: z tego co wiem, to nocowanie w Australii poza miejscami wyznaczonymi może drogo kosztować (dotyczy to również kamperów).

Pozdrawiam,
Wojtek