Kraj w Oceanii na grudniowe dni

Tak mi się jakoś te 4 osoby na półce skalnej z tymi 4 penisami skojarzyły

Po pewnym czasie doszliśmy do części klifu , który poddał się oceanicznym falom , odłamane "kamyki" miały wielkość domków jednorodzinnych . . .

Morze ma przeogromną siłę i jeszcze większą cierpliwość

Klif przepiękny !!!

tony montana napisał(a):Tak mi się jakoś te 4 osoby na półce skalnej z tymi 4 penisami skojarzyły

Czy to z tymi osobami miałeś takie skojarzenia




Pozdrawiam
Piotr

Kapitańska Baba napisał(a):Morze ma przeogromną siłę i jeszcze większą cierpliwość

To prawda , oglądając trzydziestometrowe fale uderzające w cypel w Nazare człowiek zachodzi w głowę , jak to możliwe że ten cypelek z latarnią jeszcze stoi , znacznie mniejsze fale działające na przestrzeni lat kruszą potężne klify . . .


Pozdrawiam
Piotr

dangol napisał(a):Klif przepiękny !!!

Całe to wybrzeże jest piękne między innymi przez swoją różnorodność Spacer tym klifem dał nam dużo radości


Pozdrawiam
Piotr

Biały fragment klifu nosi nazwę "Wedding Cake" , ciekawy , znacznie wyżej położony kawałek za nim z "jaszczurami" na szczycie to "Marley Head" . Żeby go zobaczyć zeszliśmy nieco z głównego
szlaku , dalej plaże Marley'a , duża i mała - bardzo ciekawe miejsca

Klify niesamowite! Bardzo też spodobał mi się dziobak schowany w szczelinie (Bo to dziobak był? )

Edit: To chyba kolczatka?

Agnieszko , to z całą pewnością była kolczatka australijska , spotkamy je jeszcze w jednym z przyszłych odcinków

W tym odcinku będzie odwrót - po osiągnięciu cypla z ostatniego zdjęcia ruszyliśmy w drogę powrotną

Powrót tą samą drogą , klifem kawałek przez busz , potem przez plaże i znowu na klify . Gdy opuszczaliśmy Marley Beach spotkaliśmy dwie studentki z Hiszpanii , które zamierzały przejść całą trasę















Jeszcze ostatnie spojrzenie na cypel i plaże . . .

Te półki skalne, skojarzyły mi się z Norwegią, też drogą i przyrodniczo fascynującą, ale bliższą jeśli chodzi o odległość.
Pozdrawiam

Jer napisał(a):Te półki skalne, skojarzyły mi się z Norwegią, też drogą i przyrodniczo fascynującą, ale bliższą jeśli chodzi o odległość.
Pozdrawiam

To moim zdaniem jednak dwa różne światy , obydwa fascynujące , różnorodne i ciekawe , ale jednak różne .

Kiedyś , dawno temu powstał plan na konkretne wakacje , jego roboczy tytuł to "Bałtyk dookoła" i technicznie do ogarnięcia był ( Elbląg , Kaliningrad , Kłajpeda , Ryga , Tallin , St Petersburg , Helsinki , Turku , Oulu , Sztokholm , Kopenhaga , Świnoujście , Elbląg - tylko 5 100 kilometrów i kilka granic . . . ) a tyle pięknych widoków
Kolejne konkretne wakacje to miała być Norwegia . Sama , ale dokładnie . Niestety nie znalazłem chętnych na realizację takich planów


Pozdrawiam
Piotr

Gdy opuszczaliśmy Wedding Cake Rock trwała tam "okupacja" . . .



W drodze powrotnej ( nie licząc nas ) teren jest zupełnie pusty , można było go spokojnie kontemplować do woli









Pożegnaliśmy białe skały i wspięliśmy się na szczyt , skąd widać w oddali ( przy pomocy obiektywu ) dużą grupę turystów

Po jakim czasie mimo falującego od upału powietrza dało się wypatrzeć fragment Greenhills Beach , a za nią majaczący downtown Sydney



Potem szlak prowadził nas przez busz





Bundeena ( jej nazwa pochodzi od aborygeńskiej nazwy "Dharawal", co tłumaczy się jako hałas jak grzmot lub córka wzgórz ) , senna miejscowość pięknie położona na skraju Królewskiego Parku Narodowego , pełna galerii i wspaniałych domów za miliony dolarów , zamieszkiwana przez artystów i emerytów była naszą stacją końcową w tym spacerze . Wsiedliśmy do mikrobusu i po przejechaniu 56 kilometrów wróciliśmy do Sydney .

Kolejne konkretne wakacje to miała być Norwegia . Sama , ale dokładnie . Niestety nie znalazłem chętnych na realizację takich planów.

Życzę wytrwałości w szukaniu towarzyszy i realizacji planu zwiedzania Norwegii. Ja miałem to szczęście i wielkiego farta, że przez miesiąc w ubiegłym wieku, mogłem tam przez miesiąc żyć i pracować u miejscowych w domach.