W
Opatii kręcimy się początkowo, nie mając pojęcia, gdzie zaparkować. W końcu wypatrujemy duży, wielopoziomowy parking, gdzie udaje nam się znaleźć wolne miejsce – a z tym w Opatii jest spory problem, nawet na początku sezonu.
Miasto zachwyca mnie od pierwszej chwili, choć lody akurat mają słabe (przynajmniej tu, gdzie trafiliśmy).
Zasiadamy na murku przy hotelu Grand i jeszcze raz czytamy wydrukowaną relację Lednice, będącą wspaniałym przewodnikiem po pięknych miejscach tego miasta.
Światło jest niestety nie najlepsze do robienia zdjęć, a te chce się pstrykać dosłownie co chwilę. Jest tu tyle wspaniałych, majestatycznych budynków – hoteli, willi, do tego piękna zieleń.
Po raz pierwszy zobaczyłam tu na przykład żółte oleandry.
O aromatycznych laurach, lawendzie, cyprysach, już nawet nie wspomnę.
Ależ musiało tu być pięknie w czasach, gdy bywały tu koronowane głowy, arystokraci, książęta, artyści!
Opatijskie hotele przypominają niekiedy pyszne torty, jak na przykład ten – różowy – słodki!
Wchodzimy teraz na słynną Lungomare – promenadę nadmorską, liczącą aż 12 kilometrów. Oj tutaj naprawdę jest gdzie spacerować!
Docieramy do jednego z bardziej fotografowanych miejsc w tym mieście, mianowicie pomnika „Dziewczyny z mewą”. Niektórzy mówią, że z gołębiem.
Opatija to typowy kurort dla osób starszych. Wiele tu sanatoriów, miejsc wypoczynkowych. Większość ludzi, których mijamy to właśnie osoby starsze. Wiele z nich zdążyło już nawiązać miłe relacje, jak na przykład starsza pani w kusym stroju i adorujący ją młodszy pan
Pani pozuje mu na tle „dziewojki”, obierając wyszukane pozy. Okazuje się, że są Polakami.
Oddalamy się dyskretnie w poszukiwaniu willi Angiolina, której historia zafascynowała mnie.
Po drodze jednak mijamy liczne polskie akcenty.
Co krok napotykamy urocze miejsca.
Przy kościele znajdujemy też taką oto figurę Matki Bożej. Podobno to ona stała niegdyś w miejscu „dziewczyny z mewą”, ale po przejęciu władzy przez komunistów, zastąpiono ją innym symbolem. „Dziewczyna” powstała w 1956 roku.
Dochodzimy do kolejnego symbolu Opatii – hotelu Kvarner. Tu odbywała się impreza, podczas której Henryk Sienkiewicz świętował otrzymanie Nagrody Nobla.
Wreszcie docieramy do słynnej willi Angiolina, którą otacza przepiękny park. Willę wybudował zakochany przedsiębiorca z Rijeki dla swojej lubej. Też bym tak chciała...
Fragment parku przy willi Angiolina w OpatiiMamy szczęście obserwować przemarsz promenadą orkiestry dętej i mażoretek. Przystankiem na ich trasie są schody do willi, gdzie robią sobie pamiątkową fotografię, a przy okazji jeden z muzyków zaczepia naszego synka, proponując mu grę na swoim instrumencie.
Obok willi jest ciekawa rzeźba, przedstawiająca czeskiego skrzypka Jana Kubelika, w natchnionej pozie. Niestety ciągle ginie mu smyczek. Nam też nie udało się zobaczyć skrzypka z tym niezbędnym elementem.
Niedaleko willi jest też słynny mural, przedstawiający znane postaci, które gościły w Opatii.
Odnajdujemy też pomnik naszego słynnego noblisty.
Schodzimy z Lungomare i teraz zagłębiamy się w uliczki po drugiej stronie głównej ulicy. Tam z kolei jest mnóstwo pięknych willi, które otaczają urocze miejsca zieleni.
Nie chcemy jeszcze opuszczać miasta. Nasze żołądki domagają się chorwackich specjałów, zatem w Opatii zjemy jeszcze kolację. Problem w tym, że wiele lokali jest o tej porze zajętych. Wreszcie udaje nam się znaleźć przyjemną knajpę, gdzie pomimo rezerwacji, udaje nam się znaleźć wolny stolik. Znów ma ochotę na lignje na żaru, mąż i synek pozostają wierni chorwackiej pizzy.
Czas biegnie nieubłaganie, także nasz parkingowy. Okazuje się, że mamy problem z trafieniem do parkingu. Mało tego, gdy już do niego docieramy, nie możemy znaleźć samochodu! Dochodzimy do wniosku, że weszliśmy z innej strony. Wydawało nam się, że parkowaliśmy na parterze, a jednak było to któreś z pięter. Wreszcie, pełni radości spostrzegamy nasze auto i po pokonaniu kilku bramek wyjeżdżamy na powierzchnię.
Żegnaj piękna Opatijo! Obiecałam sobie, że wrócę tu jako zasobna w fundusze emerytka (dobre, prawda?) i będę przez dwa tygodnie delektowała się tym miejscem.
Wracamy autostradą, by było szybciej.
Dzień, choć męczący, to wspaniały. Jutro znów całodniowy odpoczynek w Rovinju.
c.d.n.