Serdecznie witam kolejnych śledzących relację
Dziś kolejny odcinek.
Dzień 4 – 19.06.2014 r. – czwartek
Trochę nowego, trochę starego, czyli istryjskiej przygody ciąg dalszy
Kanał Limski – Vrsar – Poreč – Novigrad - UmagPo przebudzeniu biegnę otworzyć okiennice. Dziś pogoda znów na medal – piękne słońce i gdzieniegdzie białe chmurki.
Po szybkim prysznicu biegnę w moje ulubione miejsce.
Pół godziny tylko dla mnie i ulubionej pisarki.
Wracam niedawno odkrytym parkiem i delektuję się zapachem listków laurowych. Trochę ich zrywam, żeby zapach towarzyszył mi w drodze do pokoju. Listki przydadzą się do aromatycznych zup – każda z obecnie gotowanych przypomina mi Istrię.
Po śniadaniu wyruszamy w kolejną piękną trasę. Pierwszym naszym przystankiem jest miejsce z widokiem na
KANAŁ LIMSKI. Aby lepiej dojrzeć to cudo natury, wchodzimy na specjalną, drewnianą platformę. Jest dosyć wysoka i nieco się chybocze, ale za to widok wart jest każdej ceny.
Nad naszymi głowami zbierają się deszczowe chmury, z których zaczyna kropić lekki, ciepły deszcz. Przenosimy się na jeszcze jedną platformę, tym razem metalową. Wokół nich znajduje się kilka straganów z chorwackimi przysmakami. Gorąco zachęcani do dokonania zakupów, wolimy jednak ruszać dalej a chorwackie specjały kupić u tzw. „dziadka”.
Gdy wyruszamy z parkingu, przeżywamy chwile grozy – szwankuje wspomaganie kierownicy, co jak uświadamia mnie dziwnie skupiony mąż, oznacza problemy z elektryką – wakacyjny koszmar. Najbliższe kilometry modlimy się w duchu, żeby jakoś pokonać serpentyny. W pewnym momencie złowieszcza kontrolka gaśnie, a my, przynajmniej chwilowo, zapominamy o problemie.
Następnym miejscem, w którym się zatrzymujemy jest miasteczko
VRSAR. Znów mamy wrażenie, że jest wyludnione. Nie ukrywam, że bardzo nam ta sytuacja odpowiada. Bez problemu parkujemy i ruszamy na miły spacer, wśród ukwieconych uliczek i ładnych widoków.
We Vrsarze sezon się jeszcze nie rozpocząłPrzy ulokowanym na wzgórzu kościele św. Marcina nieświadomie rozdzielamy się a ja odkrywam piękne miejsce widokowe, z którego roztacza się panorama z kilkunastoma niezamieszkanymi wysepkami rozsianymi na błękitnym Adriatyku. Biegnę szukać chłopaków i już całą trójką wracamy popatrzeć na sielski obrazek.
Kościół św. MarcinaZachwycają mnie przepiękne krzewy rozpięte po kamiennych murach miasteczka.
Nasz niespełna godzinny pobyt we Vrsarze dobiega jednak końca, a naszym kolejnym punktem wycieczki jest Poreč.
c.d.n.