Praga cz 1
Ostatniego dnia przed czwartkowym wyjazdem do domu
czyli w środę 2.05 wybraliśmy się na wycieczkę do Pragi. Pragi, w której nigdy nie byłem i było mi z tym zwyczajnie źle. Jakże to nie umieć powiedzieć słowa o stolicy naszych południowych sąsiadów, pomysłodawców Krtka i Sąsiadów. To być może podczas spaceru po parku w tym mieście twórcom serialu Zena za pultem (Kobieta za ladą
zrodził się pomysł na ten jeden z najsłynniejszych seriali XX wieku?
Bohaterka serialu pracująca w sklepie spożywczym zmaga się z problemami życia codziennego, a jak wiemy czasy to były ciężkie. Po jakimś czasie zaprzyjaźnia się ze swoim skrytym wielbicielem podglądającym ją z zaparkowanej przed jej domem starej Skody z bagażnikiem z przodu
kupującym u niej parówki, towar wtedy deficytowy.
(wielbiciel, nie bagażnik czy Skoda
Stolica twórców Arabelli i Rumburaka była dla mnie do tej pory nieodkrytą kartą, tabula rasa, lądem nieznanym, toteż, mimo wcześniejszych wątpliwości, czy aby warto jechać do tak wielkiego i pięknego miasta na jeden tylko dzień (a właściwie na kilka godzin de facto) udaliśmy się w traskę.
http://g.co/maps/maqg7
I znowu przez ten Jaromer (ruch wahadłowy), ale tym razem korek był w stronę miasta (wiadomo, ludzie rano do pracy DO miasta jechali), wracaliśmy natomiast przez Nove Mesto nad Metui (już po raz drugi zresztą, tak samo wracaliśmy też z Kutnej Hory dzień wcześniej bo Naviogon pokazywał mi STAU w Jaromerze)
czyli wracaliśmy tak:
http://g.co/maps/uy2a7
Powiatowe dróżki, piękne pola - to gdzieś w drodze z Hradec Kralove do Novego Mesta nad Metui (sorry za deskę rozdzielczą i nalepki
Jadąc do Pragi napotkaliśmy konwój z pieniędzmi. Wydawało się, że bardzo nieszczęśliwie, bo chłopcy jechali w 10 aut i wlekliśmy się za nimi przy Hradec Kralove, a później oczywiście pojechali na autostradę i sądziłem, że teraz tak będą 80 jechać do Pragi
Chłopcy jednak po utworzeniu szpaleru na oba pasy rozpędzili się do 120 i tak jechali z 25 kilometrów. Oczywiście za nimi utworzyła się kolejka aut, w której i ja uczestniczyłem, ale byli na tyle mili, że puścili na chwilę ruch lewym pasem, dosłownie za mną czeski Police wjechał z powrotem na lewy pas blokując skutecznie drogę jak sądzę do samej stolicy
Idąc oczywiście za radą z relacji Maslinki zostawiliśmy auto na parkingu P&R koło Tesco niedaleko stacji metra Skalka. Oczywiście moja nawigacja nie znała takiej stacji metra, a ja nie mając dokładnej mapy Pragi (tylko taką malutką, słabo się przygotowałem
musiałem wbić Straśnicka (bo jest to i ulica niedaleko stacji Skalka, ale także najbliższa stacja metra, więc wiedziałem, że stamtąd bedzie niedaleko.) Nie obyło się oczywiście bez chwilowego jeżdżenia po praskich osiedlach
Na parkingu koło Tesco była przemiła starsza pani, która nie dość, że powiedziała, że cały den tylko 20 Korun, to jeszcze zaofiarowała swą pomoc przy zakupie biletów na metro w automacie stojącym na parkingu - full wypas krótko mówiąc, stawiasz auto za groszę, pod nosem masz automat a stację metra 500 metrów spacerkiem.
Pani dała jeszcze kilka wskazówek typu: "ataszki zakryć" serdecznie się pożegnaliśmy - i jedziemy na Stację Hradczańska.
Faktycznie - kawał drogi na Praski Hrad z tej stacji, ale chyba w relacji Maslinki ktoś pisał, że z Małostrańskiej tak samo daleko i pod górę.
Nic to, przecież przyjechaliśmy chodzić. No tak, ale chodzić, żeby coś zobaczyć, a nie czeskie Ministerstwo Obrony, które jest po drodze.
W końcu zachodzimy Praski Hrad "od tyłu", tzn mijając ogród, do którego nie weszliśmy nie widzieć czemu (chyba śpieszyło się nam już w końcu do zabytków)
Mein Gott Heinrich - das ist aber WUNDERBAR!
(tak zachwycali się tym miejscem starsi państwo aus Wolfsburg
Choć do Wita pójdziemy chwilę później...
idziemy coś zjeść ...
Po jedzeniu trochę pokręciliśmy się w kółko, w końcu zarządziłem - chcę iść do Katedry Św. Wita
Ogrom tego zabytku i jego piękno jest niewyobrażalne
Robię sto słabych zdjęć ...
Już wiem, na podstawie których wnętrz Peter Jackson, a właściwie jego scenografowie opracowali wygląd królestwa krasnoludów w Kopalni Moria
A ja nie odpuszczam, z drugiej strony ...
Adieu #8!