napisał(a) papryczka79 » 28.07.2013 12:23
woka napisał(a):papryczka79 napisał(a): Każdy spędza swój urlop tak jak go stać, rzadko tak jak chce.
Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie, napiszę że na pewno odwrotna kolejność.
Czy mnie stać .... nigdy o tym nie myślałem (zapewne tak) ale
na urlop jadę tam gdzie ja chcę a nie ...modne kierunki, media, marketing, bogaty znajomy już był, ....
Pewnie i masz rację, że na szczęście ludzie mają jakiś taki instynkt samozachowawczy, który działa w obie strony. Odpuszczają sobie trochę i starają się cieszyć pobytem, nie martwiąc się aż tak bardzo jak myśleli, że będą. Niektórzy mogą sobie trochę odpuścić. Są jednak też i tacy, którzy naprawdę muszą trzymać rękę na pulsie. Mają kredyty, dzieciaki. Nie do końca mogą się wyluzować.Pomimo tego, że od tego przecież jest urlop.
Piszesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałeś czy stać Cię na urlop, bo zapewne tak. I dlatego nie musisz się na nic oglądać i możesz spędzać swój urlop tak jak chcesz (w pełni, nie fragmentarycznie). Co mam na myśli pisząc fragmentarycznie? Na swoim przykładzie wybieramy campingi (też z oszczędności, ale chyba najbardziej to z chęci doświadczenia czegoś nowego), ale sprzęt kompletujemy teraz (na świeżo, od podstaw to nasz pierwszy poważny wyjazd pod namiot na tak długo) i jeśli w pełni miałabym się cieszyć wyjazdem nie oglądając się na koszta, to mielibyśmy nasze stare, duże, ukochane autko (wyleczone ze wszystkich dolegliwości), kupilibyśmy lepszy, bardziej komfortowy namiot, większe, wygodniejsze leżaki, kilka fajnych mebli campingowych. Na to wszystko byłoby nas stać i wszystko pomieściłoby się bez najmniejszego problemu w autku. Tak więc kwestia, i rozprawianie na temat spędzania urlopu tak jak się chcę (faktycznie) czy na ile można sobie pozwolić zaczyna się już przed wyjazdem (czy to kompletowanie rzeczy campingowych, czy wyboru apartamentu).
Nie rozumiem co ma do rzeczy moda, czy to gdzie byli znajomi w kwestii tego czy nas stać na urlop czy nie? Biorąc pod rozwagę oszczędność powinniśmy pojechać do tej najbliższej Chorwacji, żeby było taniej, bo trochę mniej kilometrów do pokonania. Siedzieć w jednym miejscu żeby już nie wydawać na paliwko na miejscu. Decydujemy się jednak jechać tam gdzie chcemy bez względu na koszta. Wymyśliłam sobie Hvar i tam pojadę pomimo tego, że prom nie jest najtańszy a i wiem, że na wyspach jest drożej. Coś za coś jednak. Jedziemy tam gdzie chcemy, za to jednak będziemy musieli trochę pogotować samodzielnie w nie do końca mówiąc delikatnie wygodnych okolicznościach.
Najsmutniejsze jest jednak to co mnie strasznie męczy i wkurza, że gdyby nie pieniądze z "nieba" w ogóle nigdzie byśmy nie mogli pojechać. No może na tydzień nad nasze polskie morze.
No nic to kończę ten mój zbyt długi może wywód, bo zaczynam odbiegać od tematu:)
Pozdrawiam serdecznie!