Kornati rejs skazańców z Zadaru
2018.08.10 "kuter" FažankaKornati rejs skazańców z Zadaru
2018.08.10 "kuter" Fažanka
Przestroga dla rodzin z dziećmi i turystów szukających pozytywnych wrażeń.
Początek męki naszej był piękny i obiecujący niezapomniane chwilę.Nasłuchaliśmy się i poczytaliśmy na forach o niesamowitych widokach i doznaniach przeżytych na wyprawie do parku Kornati wyspy koło Zadaru.
Miła pani Lora sprzedająca nam tę według niej ekskluzywną wycieczkę opowiadała jakie to atrakcje czekają na naszą rodzinę .
Następny dzień rano planowane wypłynięcie z Bibinie o 9.15 ,jesteś my wcześniej żeby zobaczyć nasz środek transportu jak się efektownie prezentuje .Zrobić parę fotek dla potomnych i do prezentacji dla znajomych.Pierwsze zaskoczenie ,tłum ludzi jak przed biedronką w dzień promocji i każdy z dobytkiem plażowym jak by wyruszał na podbój dziewiczej wyspy.Ok jak kto woli byle mi w nogę parawanu nie wbił. O 9:40 ukazał się we mgle nasz statek ,czym bliżej przypływał tym byłem bardziej przekonany że to uchodźcy z syrii zabłądzili .Jest w zasięgu wzroku sprawdzam nazwę Fažanka .Zgadza się z naszym przeznaczeniem ale sprawdzam datę bo w nadziei że pomyliłem terminy zastanawiam się jak ta masa ludzi z dobytkiem wejdzie na pokład.Zacumował ,silniki diesla z u bota dały rade,zaczyna się wejście na pokład.Zdjęcia odpuściłem w obawie o utracenie telefonu wytrąconego przez przemieszczającą się masę ludzi .Naszła mnie w tym momencie myśl że po przekroczeniu progu tej łajby stanę się ich zakładnikiem za swoje pieniądze.Wlała się czekająca masa ludzi na drewniany pokład świecący się kilkunastoma warstwami farby.Wspinaczka schodami bez barierki i mam miejsce dla naszej rodziny. Wymarzone na podróż trzy godzinną w pełnym słońcu jak bym miał pranie wysuszone przed zejściem na ląd oddać.Ale nie ma co grymasić inni mają lepiej , z dzieciakami po turecku siedzą na rozgrzanej blasze lub wiszą trzymając się za linkę na dziobie jak przed zatonięciem Titanica .Jest zapowiedziany aperitif .I tu już wspomnienia ze szkolnych lat powracają.Nie ważne gdzie i co ważne z kim.Z tego założenia wychodził chyba organizator .Dziewczyny z plastikowymi kubkami namawiają na rakiję .Polewają ją z butelki typu PET co sprawia że nie cieszy się dużym powodzeniem wśród uczestników ekskluzywnej jak zapewniał sprzedawca wycieczki.Dobra ,myślę oszukując sam siebie może karafka się potłukła na morzu i innego godnego tego trunku naczynia nie było.Ale słońce praży a miejsca nasze jak za kare w pełnym nasłonecznieniu są to znowu podnoszą nam tętno.Pojawia się zapowiadane śniadanie wydawane z niebieskiej skrzynki po makreli (makrela jeszcze wystąpi w opowiadaniu).Organizator chyba z przekonaniem że podróżnicy głodni więc forma podania nie będzie istotną zaserwował bułę zawiniętą chyba w ręcznik papierowy .Ja nie z tych kłótliwych więc schowaliśmy kanapki przypuszczając że ciężkie czasy tej wycieczki jeszcze nadejdą .Płyniemy ,widoki przepiękne woda miejscami czysta że dno widać, zawiewa zapach klekoczącego diesla.Zbliża się porą obiadowa .W głośnikach muzyka z hitami różnych narodowości dla uspokojenia narastających emocji.Jest głos kapitana że za 15 min będzie obiad podawany do stołu.Szczęście w nieszczęściu, nasłoneczniony przez dwie godziny jak kebab na patyku mam szczęście że siedzę przy kawałku stołu ,inni mają gorzej suszą się na blasze aż im japonki się pozwijały.Jest obiad na stole i do tego butelka wina na rodzinę.Menu ryba Makrela ta od skrzynki na kanapki chyba biała kapusta jako sałatka i coś na kształt mielonego.Jemy zaczynając od mięsa ,dobre nadzwyczaj choć skład nieznany.Kolej na makrele przyszedł a tu w głośnikach kapitan zapowiada że za 15 min będziemy na miejscu.I co robić ? jeść z ościami czy do torby upychać koło kanapek.To już wiedziałem że dalsze atrakcje mnie naprawdę zaskoczą z efektem uau.Jest pani z dokładką do wyboru ryba lub sałatka mięso zjadł kapitan.I masz dylemat, dokładka makreli i zostać na łajbie żeby pokonać ości czy zdobywanie dziewiczego terenu parku krajobrazowego Kornatia .Pojawia się w zasięgu wzroku przystań do której łajba dobija .Myśl mnie wtedy naszła że to pomyłka dobijamy do portu w Hongkongu .Łajb podobnej budowy było już 8 i z każdej wylał się tłum uchodźców z Syrii(czytaj w tym przypadku turystów z dobytkiem). Schodzimy na ląd zwiedzając dwie inne łajby zanim dotknęliśmy lądu.Tabliczka kapitana że mamy trzy godziny czasu. I jak by ktoś mi w "morde" strzelił aż się euro z kieszeni wysypało którego już nie znajdę.Tlum ludu zmierza w nieznanym kierunku wąską ścieżką .Idziemy ,mamy znak jezioro albo klif.Tu przed oczami obrazek z folderu z piękno lazurowa woda czekająca na nas cisza tylko my i przyroda. Wybór padł idziemy na jezioro.Ukazala się po pokonaniu lekkiej górki jakaś tafla wody znacząco odbiegającą od reklamy na folderach.Ale człowiek zmęczony może z daleka nie widzi. Jednak zmysły nie zawiodły.Woda koloru zielono żółtego coś jak w Gangesie nie zachęca do kontaktu.Po rozejrzeniu się do okoła kolor żółtawy już mnie nie zastanawiał i czemu jest słone.Liczac średnio 300 osób na łajbie razy 9 pędzące w pierwszej kolejności do jeziora .Dawaj idziemy sięgnąć atrakcje jaką jest klif.I tu przestroga .Jeśli masz słabe spocone sandały lub plastikowe japonki możesz mieć problem z dotarciem na klif po skałach i korzeniach.Załóżmy że dotarłeś i trzymasz się prowizorycznej barierki będziesz zadowolony z widoku .Może nawet zrobisz zdjęcie z rodziną w kadrze swoją i kilkoma innymi osobami których nie zapraszałeś do zdjęcia.Ok przebimbałeś 1.5 godziny na stękanie i grymaszenie .Teraz czas na karimatę która zabrałeś z myślą o pięknej plaży.Użyj jej do zjazdu na dół bo do opalania ci się nie przyda zapewniam.Masz jeszcze godzinę atrakcji pływanie i nurkowanie z kolorowymi rybami tak cię zapewniano.Szukasz tej plaży wzrokiem .Szkoda czasu nie znajdziesz w tym miejscu plaży .Albo leżysz na betonie z widownią z restauracji albo dla odważniejszych kawałek ziemi pod kontem 45C z wystającymi korzeniami i skałami .Jeśli pamiętasz to mówili że jesteś ubezpieczony chociaż śladu na piśmie po tym nie zostało a bilet zabrali .I tu ubezpieczenie zaczyna być potrzebne. Zejście do wody która kusi przejrzystością tylko do pokonania dla członków elitarnych służb specjalnych.Ale jeśli dotarłeś już tak daleko i dałeś się tak sponiewierać to się nie zastanawiaj może być tylko lepiej.Płyniesz woda czysta dno widać ryby .Są te ryby tak jak na reklamie wycieczki tylko albo oni drukowali w kolorze albo wzrok się pogorszył i widzisz same czarno szare .Ok dochodzi 2:30 więc lepiej podążaj za tłumem zająć miejsce na swojej łajbie bo listy uczestników nikt nie sprawdza a odpływają o 3:00 .W ciszy ze swoimi myślami masz czas na powrót do domu i zastanowieniu się co powiesz znajomym.
Moja refleksja po tej exkluzywnej wycieczce:
1.Lepiej nieraz nie realizować swoich marzeń niech zostaną snami o nie zbadanych lądach niż za swoje pieniądze narażać rodzinę na takie przeżycia.
2.Lepiej przepięr..lić te parę euro kupując chińskie pamiątki z Chorwacji i popić rakiją niż dać sie tak sponiewierać.
Jeśli jednak zdecydujesz zie na ten rejs nie zapłać więcej tym oszustom niż 15 EU za osobę .