Witam serdecznie
Dwa tygodnie temu wybrałem sie do Chorwacji.
Pierwszy raz. Przeczytane pobieżnie forum , wybrana trasa
rzechlewo , Grudziądz A1 , Częstochowa , Ostrava , Brno , Mikulov(nocleg) , Wiedeń , Graz , objazd MLP , przejście SLO/CRO Cvetlin i wjazd na autostradę w Durmanec , Zagrzeb , Makarska. Taki był plan... jednak życie weryfikuje plany.
Wyjazd 15.07 piątek godzina 10.20 i do samego Mikulova żadnych problemów , bajka ,przyjazd na godz 20.15 -podróżowałem z 3 dzieci 5 lat , 3 lata i 10 miesięcy. Po lekturze forum miałem stracha jak to będzie na trasie , korki itp. jednak droga mnie pozytywnie zaskoczyła.
Rano pobudka o 6 i telefon do kolegi-wyjeżdzał z Sieradza o 18 w piątek , powinien już dojeżdżać do Makarskiej , niestety info które mi przekazał zmroziło mnie trochę-megakorek na granicy SLO/CRO i na bramkach w Zagrzebiu. Myślę sobie -luzik ,przecież mam w planie Cvetlin jakoś to będzie.
Wyjazd o 7.20 , Poysdorf , Wiedeń , Wiener Neustad , Graz , Mureck gładko jak po maśle. Dojazd do Ptuj i zaczęły się problemy. Uczepiłem się jakichś samochodów z Polski i przestałem patrzeć na navi , efekt był taki ,że wylądowałem na zjeżdzie w Ptuj na autostradę a tam
megakoral do samej granicy. Poturlałem się w nim troszkę , szybkie ustawienie trasy na Cvetlin i zjazd do knajpy na jedzonko. Telefon do kumpla , bo to juz 13 i powinien dojeżdzać. A gdzie tam!!!-zamknięty Sveti Rok ,wiatr-korek 50km
. Kumpel jedzie jakąś boczną drogą przez góry.No to już był stres. Po godzinie dalej w drogę. Droga do przejścia granicznego Cvetlin dosyć wąska , kręta , ale myśl że JADĘ ,A NIE STOJĘ W KORKU , osładzała to wszystko. Samo przejście bez problemów, 3 auta przede mną , migiem byłem w CRO. Tylko jeden punkt kontroli paszportowej. Wjazd na autostradę w Durmanec.Zagrzeb bez problemów , a dalej to już włączone radio i nasłuchiwanie info o sytuacji na drodze , poza tym telefon w łapkę odpalenie Google Maps i kontrola sytuacji. Radio potwierdza info o korku, mapy "świecą" na czerwono. Co robić??? Decyzja-zjazd z autostrady w Otocac i próba wjazdu w Svety Rok. Boczna droga kręta , więcej niż 70 nie polecisz , no ale się jedzie. Po kilkudziesięciu km zmieniłem ustawienia w nawigacji (co było błędem) a ta mnie pokierowała na autostrade w środek korka. 20 km turlania się i znowu zjazd, boczna droga do Sveti Rok i tam ponownie na autostradę. Ruch był już puszczony-tylko dla aut osobowych. Wyjazd z tunelu i ograniczenia do 40. Wiatr targał wozem tak,że myślałem że Nas uniesie. Kolumna aut wlokła sie 5 km/h. Dwie godziny stracone. Potem sie rozluzniło i do samej Makarskiej dotarliśmy bez już bez przygód o 21.15.
Droga powrotna 23 lipca(sobota) 24 lipca (niedziela)- luzik(w porównaniu z tym co przeżyłem tydzień wcześniej). Jedyne problemy to bramki w okolicach Zagrzebia-korek tworzył sie już przed zjazdem do bramek płatnych karticą. Tu trochę straciłem.
Na granicy postanowiłem przejachać w Macelj. To też był mały błąd. Zaczęło korkować się już za bramkami. Miałem czas by zjechać i śmignąć na Cvetlin , ale ciekawość była silniejsza i zaliczyłem ok 45 min na granicy. Były dwa punkty kontroli paszportowej-słoweński i chorwacki. Teraz wiem jak wygląda to przejście i jeżeli korkuje się przed bramkami albo tuz za nimi to trzeba zmykać w bok na Cvetlin i potem MLP.Następnie już do samego domu bez zatwardzeń. Wiedeń(sobota) , Poysdorf , i następnego dnia Brno - bajka.
Tak więc pierwsze koty za płoty, zapłaciłem frycowe jako nowicjusz , ale czekaj Chorwacjo! do przyszłego roku! Połknę Cię bez noclegów,na jeden raz