Wyjechałem o 8 rano w sobotę z Szybenika, na Lućko korek może na 500m dla płacących kartą, dla tych co płaca gotówką na kilka km. Cały czas się zastanawiam jak to jest - ludzie mają takie fury a karty do bankomatu nie i stoją w korku? Szara strefa pewnie... Wcześniej jeszcze widziałem korek na autostradzie przy zjeździe na Pag, gdy nam się piękne widoki Jadrana zaczynają - były w dwóch miejscach walnięte auta...może ktoś się tymi widoczkami zauroczył (zaślepił).
Od Zagrzebia płynnie ale odradzam zatrzymanie się na pierwszej stacji w celu tankowania czy siusiu, bo toaleta w Motelu płatna, okropna i zakorkowana jak Lućko. Następna stacja benzynowa jest "normalna".
No to lecimy dalej... zaczyna się korkować w Krapinie - część aut jedzie do granicy boczną drogą, tak jak jechaliśmy 12 dni temu bo nas nie wpuścili od Słowenii na autostradę, a część leci autostradą... w pewnym momencie korek a my na tej autostradzie... temperatura silnika skacze od 95-98, klimy brak, okna pootwierane, ale jest ok 23 na zewnątrz więc da się wytrzymać. Pozdrowienia dla pana Ratajczaka od schodów, który stał przede mną
Najbardziej denerwuje widok lecących płynnie tym bocznym objazdem autostrady. nie będę opisywał szczegółowo... bo mnie dalej "kref" zalewa, ale dotarliśmy do bramek, płatność kartą i zjazd - ale gdzie - jest na Varażdin i Trakośćan. Żałowałem że nie zjechałem z tej autostrady wcześniej, ale teraz można bo miałem projekcję tego korka za przejściem. Przeciskam się na prawo i płynnie, aż się zapędziłem i pojechałbym w lewo - zatrąbił na mnie jakiś pan z rej SLO ii tłumaczy że mam jechać za nim, co też ślepo czynię pytając czy na Ptuj jedziemy?
Droga kręta ale pusta, malowniczo położona, kilka minut i już przejście graniczne jakiego jeszcze w życiu nie widziałem. jest 15 - powinienem już być w Wiedniu.
Za Wiedniem w Maku, gdzie zwykle stajemy żeby dzieci coś zjadły sporo Polaków, zagaduję czy jadą na Mikulov czy Breclav, a oni że do domu jadą... więc próbuję dalej że słyszałem że remont na ten Mikulov, ale upierali się ze tak zawsze jadą.
Przez Breclav elegancko, ale przed samą granicą minęły nas dwie karetki i straż - dalej objazd równoległą drogą w polu i strażacy wyciągający jakieś auto po koziołkowaniu z krzaków. Zwyczajna droga między wioskami 800m od granicy. Autostrada do Brna lepsza niż w Austrii - bo pusta i prosta, w sobotę elegancko. Brno szybko się przeskakuje i na Olomunc do Tesco na kawę w kartoniku.
Pana Ratajczaka od schodów spotkałem znów w Międzylesiu, nie wiem którędy jechał, ale wyszło na to samo.