Dobra, na 96 stronie chyba ostatnio pisałem, teraz mogę opisać moją podróż, bo już jest po.
Dojazd na Dalmację Północną do Vodic mieliśmy w tygodniu, więc był luzik, wyjazd wieczorem około 22.00, spod Katowic jest 1100km, samej jazdy jest 12 godzin (spokojnej raczej, nawet sporo poniżej 130km/h) plus ze 2 odpoczynki dłuższe i tankowanie, winiety, objazd w Słowenii - razem jakieś 14 godzin.
Powrót już gorzej, w sobotę (wczoraj) od 8.45 jakieś 15-16 godzin i tak jak wyżej odpoczynki, dolewki, jedzenia, sikania i inne prostowania nóg. Jaka jest różnica? Ano głównie taka, że sterczy się kilka razy po drodze w korkach. Autostrada od Dalmacji wiadomo - bardziej nasycona niż w tygodniu, ale spoko, da się w miarę jechać. W Jastrebarsku zdecydowałem się zjechać i boczkiem objechałem spory z pewnością koreczek w Lućko przed brameczkami (w radio słyszałem że już wcześniej miał 6km), wolałem też płacić Kunami bo zostało, zamiast kartą w Lućko (tam wcześniej). Zero ruchu na objeździe i już jadę na granicę. Przed granicą zeszło 1-1,5h na staniu najpierw przed ostatnim tunelem (zamykają co chwilę, żeby nie stać w nich, bo przed nimi są już korki), potem do bramek (tam nie było ułatwień dla płacących kartą), zaraz za bramkami korek do kontroli granicznej, pierwsza Chorwacka wogóle się nie odbywała, bo celnicy sobie tylko stali obserwując, a korek ciągnął się dalej do następnej kontroli Słoweńskiej, w której to facet wziął nasze papiery, potrzymał je złożone przez sekundę w głoniach jak Kraszan ze Zmienników i oddał - moim zdaniem to ten własnie gest jest wąskim gardłem i w soboty mogliby sobie darować. No a dalej to już Słowenia (objazd przez Ptuj, Mureck swobodny), przy wyjeździe z Austrii na koniec korek lekko na 30min na skrzyżowaniu, Czechy luz. Jadący w przeciwną stronę też swoje odstali na granicy Słoweńskiej, do bramek, a nawet ze 2 razy wzdłuż autostrady w okolicach Karlovaca o ile się nie mylę. Na szczęście w tym roku autostradę miałem w obie strony otwartą (ten fajny odcinek przed Zadarem) i można było popodziwiać widoczki, w stronę morza z góry - super, w przeciwną pod górę, rok temu nie miałem szczęścia bo zamnęli w okolicy Gospić z powodu wiatru i objechałem górami, a wracając były Plitwickie i też bokami z Vodic.
Ogólnie - odradzam wszystkim jeżdżenie na weekendy, duża strata nerwów, czasu (pierwszego i ostatniego dnia), jeździłem i nad nasze morze w tygodniu i wyrabiałem się w 8 godzin z palcem do Kołobrzegu, w soboty i 12-14.
Poza tym co do samej Chorwacji - jak zwykle piękna, ale też przyćmiewająca. Sporo rzeczy podrożało, np. dania obiadowe jakieś 10KN, ogólnie żywność - owoce, warzywa kilka razy drożej niż u nas. Reszta raczej po staremu, dusigrosz i bidok jak ja bierze całą lodówkę turystyczną wędlin, nabiału i co się da instant, dotyczy tch, którzy będą mieli gdzie i ochotę pichcić. Paliwo gdy dojechałem kosztowało w Vodicach na OMV 10,39 super 98, w dniu wyjazdu 10,96 chyba, na trasie 11,6-11,20KN. Internetu tym razem nie bło w apt. i jeśli ktoś jest uzależniony - musi słono płacić, poza prepaidami, których nie zgłębiłem jeszcze w polsce jest też jakiś operator wifi lokalny, dalmatina coś tam i jest na nim opłata jak za zboże, jak dla niemieckiego lekarza, kilka 7 dni 150Kn chyba, ale są też 0,5h za 30KN, dobre, co? na szczęście dla mojego syna działał facebook za darmo więc jak ktoś jedzie to w większości miejsc miasta jest wifi i zainstalowane aplikacje na smartfonach działają wolno, niektóre, np. w skype da się pisać, w facebooku. Otwiera się też facebook na laptopie, dość szybko. Z racji że dałem kilkadziesiąt "kuna" napiwku kelnerowi - podam Wam hasło do pełnego wifi w barze Harry's obok studni - "harry777", działa na kilkanaście kroków, hehe, jak ktoś musi coś na szybko.
Podsumowując - pozdrawiam!!!