Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Korczula i nie tylko...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.08.2012 15:53

CD
Dziwne miasto ten Dubrovnik. Nie ma autobusów, tramwajów, wszędzie trzeba na piechotę. Trochę to męczące, zwłaszcza że upał przepala mózg i powoduje palpitacje serca. Zeszliśmy po schodach do głównego deptaku, a tam ruch, gwar i lekki smrodek średniowiecznej kanalizacji. Złapałem tzw syndrom florencki- co jakiś czas zatrzymywałem się, aby się porządnie wypłakać- natłok wrażeń i piękna był trudny do zniesienia. Wyrywaliśmy sobie aparat, żeby zrobić zdjęcie kolejnej wąskiej uliczki, schodków lub zaułków.Trochę nas otrzeźwiły lody zjedzone w okolicach portu i sprowadziły na nas mylne poczucie siły. Omamieni tym poczuciem postanowiliśmy obejść mury miejskie.
DSCN3131.JPG
Co to tam, tylko 2 km w obwodzie, wieże, forty, bastiony, fosy i zasieki! Po jakimś czasie przydeptując wywalone jęzory zamknęliśmy pełny krąg, za wyjątkiem Ewy, która purpurowa jak róża z Kairu zdecydowanie odmówiła wejścia na najwyższą wieżę. Niech żałuje - podobno z murów tych widać księżyc, albo odwrotnie... z księżyca widać te mury. Wszystko jest możliwe, czerwone plamy przed oczami przesłoniły najpiękniejsze widoki. Z fontanny Onufrijewskiej wypiliśmy po zejściu tyle wody, że w mieście zaczęto ją racjonować.
DSCN3282.JPG

Zadziwiła nas ogromna ilość kotów- wszędzie rozsiane były ciała tych bohaterskich zwierząt, które jak głosi legenda swym miauczeniem obudziły obrońców i ocaliły miasto przed zdobyciem.
Zjedliśmy obiad w knajpce na jednej z cienistych uliczek i pokonując setkę schodów rozpoczęliśmy powrót. Nie tylko my byliśmy spragnieni, samochód też zawołał pić i tu się okazało, że stacji benzynowych nie ma zbyt wiele. Tyle, co (nomen-omen) kot napłakał. W końcu uszczęśliwieni napotkaną stacją i pełnym bakiem, wracamy przegapiając zjazd w kierunku Orebića. Mało brakowało, a byśmy się znalęźli w Bośni lub Hercegowinie. Dobrze, że to tylko ok 10 km. I znów serpentyny i wrażenia jak na kolejce górskiej. W jakiejś małej wiosce kupiliśmy dobre i tanie wino - żeby nie grymasić- i białe i czerwone.Na opóźnionym promie z Orebić do Korczuli wiało jak cholera, ale nam to nie przeszkadzało. Siedzieliśmy przytuleni do siebie, mając gdzieś pod powiekami obrazy Dubrovnika, morza i słońca.
DSCN3274.JPG
DSCN3267.JPG
DSCN3263.JPG
DSCN3260.JPG
DSCN3251.JPG
W domu sił starczyło na dowleczenie się do łóżek.
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12188
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 17.08.2012 16:12

dżejbo napisał(a):27.07.2010

Same ciekawostki :!:

Relacja niby z 2010 roku, zdjęcia z roku 2007, a dżejbo zalogował się na forum dzisiaj :D

Ale dobrze mu idzie :!:

czekamy na cd :wink:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.08.2012 16:16

Już wyjaśniam: wydawało mi się, że było to w 2010, zamieszczając zdjęcia sam się zdziwiłem, że w 2007.
Relację z podróży mam spisaną w zeszycie, a zamieszczam dopiero teraz, bo za tydzień jedziemy na Brać i to mnie zmobilizowało .
Ostatnio edytowano 17.08.2012 17:02 przez dżejbo, łącznie edytowano 1 raz
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108174
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 17.08.2012 16:23

dżejbo napisał(a):27.07.2010 PIĄTEK
Wyjazd z Łodzi ok 15.00.


Dalej rozbieżność dat :oczko_usmiech:
husband
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 813
Dołączył(a): 24.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) husband » 17.08.2012 16:35

Janusz Bajcer napisał(a):
dżejbo napisał(a):27.07.2010 PIĄTEK
Wyjazd z Łodzi ok 15.00.


Dalej rozbieżność dat :oczko_usmiech:


Wypada w piątek 2007 :D Powrót do przyszłości... :D
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.08.2012 17:06

No dobra, wyjaśniłem nieścisłości w datach. Przepraszam za zamieszanie :oops: i pochwalam rewolucyjną czujność kolegów :smo:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.08.2012 18:08

3.08 PIĄTEK
Znów wstałem o 5.30 (no może 5.45) i pojechałem do V-L na targ rybny. Wybór był nieduży: krótkie i pękate albo długie i chude. Nie studiowałem ichtiologii , ale wziąłem te pierwsze (dziś wiem, że to były dorady). Po powrocie znów wskoczyłem do łóżka-cóż za rozkosz- spaliśmy do 9. Po śniadaniu poszliśmy pływać. Wszedłem do wody za groblą. Niespiesznie ruszając kończynami i miarowo oddychając przez rurkę, oglądałem podwodne skały, ryby w tysięcznych migotliwych ławicach i złote strzały słońca przebijające wodę. W pewnej chwili zorientowałem się, że właściwie to mogę opłynąć wyspę dookoła (byłem za połową) i dopłynąć przez zatokę do Ewy i Tomka na pomoście.
Jeszcze nigdy nie płynąłem tak długo bez przerwy, wspaniałe uczucie relaksu, zawieszenia w ciepłym błękicie. Jak u Luca Bessona w "Wielkim błękicie" , tylko moja rodzina nie przypomina mi delfinów.
W południe jemy na tarasie arbuza, brzoskwinie i świeżo zerwane figi (za słodkie dla mnie). Potem jedziemy na plażę obok hotelu Adria po drodze do V-L. Plaża fajna z drobnym żwirkiem, niemal piaskiem, ale tłum i w wodzie pływają jakieś śmieci. Piach brudzi nogi łee. Zakupy w V-L i wracamy do domu smażyć ryby. Są po prostu pyszne, do tego małe pieczone ziemniaczki i sałatka. Popijamy wczorajszym białym winem prosto z lodówki.
Chmurzy się coraz mocniej i w końcu słychać pierwsze pomruki nadchodzącej od morza burzy.
DSCN3296.JPG
Błyska się i grzmi, trochę nawet pada, ale burza przechodzi gdzieś bokiem. Mocno wieje-właściciele łódek w zatoce poprawiają kotwice, zmieniają miejsca postoju.
DSCN3295.JPG
Fale rozbijają się o pomost sprawiając Tomkowi wiele radości. Podchodzi jak najbliżej i po chwili jest cały mokry, ale szczęśliwy.
Nieco później gramy na tarasie w scrabble oceniając co ładniejsze błyskawice. Wiatr niesie słoną wilgoć.Spod chmur wychodzi słońce
DSCN3482.JPG
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 18.08.2012 09:37

4.08 SOBOTA
Leniwy dzień wypoczynkowy. Spaliśmy do 10, potem śniadanie, kawa i hop do wody.Chciałem znów opłynąć wyspę,
DSCN2963.JPG
ale wycofałem się widząc rozbijające się o brzeg wielkie fale. Po wczorajszej burzy morze jest rozkołysane, pogoda ciepła i słoneczna, ale nie upalna. I dobrze. Ewa i Tomek dobrązowiają swoje ciała na pomoście, ja mam dosyć słońca i idę robić obiad. Piekę w piekarniku paprykę i bakłażany, smażę na oliwie cukinię i cebulkę, mieszam wszystko z cudownym sosem (kupionym) z pomidorów i oliwek. Wszystko razem siup! do spaghetti, popijamy białym winem. Pyszne.
Wieczorem w V-L odkrywam sklep z nalewanym winem- trzeba mieć własne butelki. Jest też sklep rybny, pusty i wymarły. Pojawiła się sklepowa, mówiąc, że może jutro będą kalmary. No trudno.
Wracamy do domu. Niebo gwiaździste i czyste. Zatrzymujemy się po drodze w miejscu bez świateł i podziwiamy niesamowitą wstęgę Drogi Mlecznej.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 18.08.2012 21:49

5.08 NIEDZIELA
Wypływamy z portu w V-L do Hvaru. Katamaran połknął niewiarygodną ilość ludzi zgromadzonych na nabrzeżu. Trochę kołysze , całe szczęscie, że szybko płyniemy- Ewa zawiesiła wzrok na jakimś punkcie na stałym lądzie i dzielnie znosi podróż.Wreszcie Hvar- przepiękne białe miasteczko z placem i katedrą Św. Stefana.Klimat jest tu zdecydowanie środziemnomorski- wszędzie palmy, ogromne agawy i fikuśne kaktusy. Pokręciliśmy się po stromych uliczkach i malowniczych zaułkach i wychodzimy na zalany słoncem plac przed katedrą.
DSCN3450.JPG
Jest tu studnia z XV wieku , a plac wyłożony jest białymi kamiennymi płytami. Oczy bolą, nie wiem czy od blasku, czy od niecodziennych widoków. Wypijamy kawę na tarasie kawiarenki i ruszamy w kierunku górującej nad miastem fortecy z okresu panowania w Havrze wenecjan. Góra wysoka, ale idziemy zakosami przez coś podobnego do parku- poskrecane sosny,palmy, agawy i kaktusy w stu odmianach tętniące nieustannym dźwiękiem cykad.
DSCN3365.JPG
Forteca, od jej konstruktorów, nazwana jest hiszpańską. Małe zgrabne cacuszko wyczarowane z kamienia. Widok na miasto, port i leżące na lazurowym morzu wyspy, jeden z najpiękniejszych.
DSCN3384.JPG
Schodzimy powoli do miasta, odpoczywamy w cieniu palm na skwerze. Tomek zawzięcie czyta "Ziemię Obiecaną".
DSCN3403.JPG
Ciekawe zjawisko, to musi być naprawdę dobra literatura. Zostawiamy go zaczytanego i idziemy obejrzeć następną średniowieczną wieżę otoczoną pocztówkowymi domami.
DSCN3430.JPG
Dziwne, ale szczegóły nie są nadzwyczajne: tu odpada tynk, tam krzywa rynna, farba łuszczy się na okiennicach, jednak całość harmonijnie współgra ze sobą i wszystko jest na swoim miejscu. Obok romańskiego biforium wykutego z kamienia widać korynckie kapitele kolumn :wyślizgane płyty nagrobne w kościele mają datę MCC... ponad 800 lat temu!
DSCN3418.JPG

Różnojęzyczny tłum przewala się we wszystkie strony. Przewalamy się i my w kierunku miejskiej plaży. Znakomita ochłoda w czystej wodzie- dużo ryb blisko brzegu, a i widoki też niezłe (topless)
Włóczymy się jeszcze jakiś czas po mieście pogryzając bułeczki z nadzieniem, popijając nieco nagrzaną wodą z plecaka. Wreszcie osiadamy w jednym z ogródków jedząc dobre lody.
Oglądamy jeszcze jeden kamienny średniowieczny kościół i klasztor franciszkanów. W nim wirydarz zamieniony w letnie kino. Plastikowe krzesła i ekran wstawione w historyczne miejsce zgrzytają dysonansem.
Wracamy katamaranem do V-L . Jego łagodne kołysanie sprowadziło na mnie zdrowy, pokrzepiający sen.
Kończy się dzień, słońce zachodzi, nad ciemniejącym morzem zapalają się gwiazdy.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 19.08.2012 22:14

6.08. PONIEDZIAŁEK
Dzień wypoczynkowy. Dłuuuugie spanie. Rozciągnięte w czasie śniadanie.... Kawa.... OK dosyć. W południe idziemy z Ewą nad morze.Pływam trochę obok skał, potem gadam z pół godziny z Polakami z Krakowa mieszkającymi na półwyspie. Następnie idziemy wzdłuż wybrzeża na przeciwną stronę zatoki Gradina i znajdujemy fajne miejsce z piaszczystym brzegiem i dnem.
DSCN3503.JPG
Oczywiście kąpiemy się w nowym miejscu. Wracamy do domu po Tomka. Nasz syn docenia to miejsce - pływa, nurkuje, wreszcie do obciętej plastikowej butelki łapie jeżowca.
DSCN3484.JPG
Obserwujemy jego zwyczaje i zachowanie. Przeprowadzamy serię eksperymentów i prób, próbując znależć odpowiedzi na pytania:
Czy jeżowiec wie, gdzie jest góra, gdzie dół i gdzie leży Polska?
Czy ma świadomość, że jest dumnym chorwackim jeżowcem, nie jakimś tam albańskim, czy bośniackim?
Czy wie, że to bardzo nieładnie wbijać czarne kolce w stopy pływaków, zwłaszcza z Polski, a w szczególności z Łodzi?
Po przesłuchaniu został uwolniony, teraz maglujemy kraba,
DSCN3490.JPG
w kolejce czeka krewetka.
Musieliśmy skoczyć na małe zakupy do V-L, ale potem poszliśmy na spacer za cypel kończący zatokę, gdzie na dzikich skałach rozbryzgiwały się fale otwartego morza. Potrzaskane skały i wiatr wywołały nastrój jak z bergmanowskich filmów. Miłość, nienawiść, zdrada, samotność, śliskie klapki na nogach, milczenie...
Ekolodzy zbierają śmieci do czarnych worków. Hej! Zabierzcie i mnie, czuję się taki brudny, zużyty i niepotrzebny.
Otrząsam się z myśli czarnych jak worek.
Z pogodą coś się zmienia - robi się cieplej i wilgotniej. Owady przypuszczają szturm, atakują nas hordy rozwścieczonych cykad (?) i jaszczurek;
DSCN3495.JPG
przegrywam w scrabble trafiony szarańczakiem w oko.
Niemcy - sąsiedzi, robią aromatycznego grilla. Popijam wino na tarasie i mam ochotę zjeść ich mięso, zgwałcić ich kobiety, a potem dokonać srogiej zemsty (za okupację) w słusznym gniewie. Matko jedyna! Skąd te myśli - czy to druga, ciemna strona bałkańskiego charakteru?
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 20.08.2012 21:01

7.08.WTOREK
Poranny kurs do V-L na targ po ryby. 6.30, a tam tłok, kolejka, tak na oko 30 ludzi, stoi po małe rybki (girice) i biorą je kilogramami. Nie chce mi się stać w ogonku, są przecież wakacje, więc biorę trzy dorodne morskie okonie, kilka pomidorków i małe ziemniaczki.Wracam i dosypiam do 10. Po śniadaniu idziemy na "nowe" miejsce z piaseczkiem. Woda niezbyt ciepła,
DSCN3496.JPG
ale gdy wspomnę Bałtyk, to już wchodzę bez oporów. Tomek pokazuje mi płastugi zagrzebane w piasku na dnie. Kamuflaż doskonały, można je dostrzec dopiero, gdy zaczynają uciekać. Pluskamy się razem, potem smażymy ciała na wolnym żarze i tak w kółko. Mam już dosyć- wracam do domu przygotować obiad. A potem rozkosze podniebienia - smażone okonie z chrupkimi płetwami, pieczone z ziołami ziemniaczki i papryka. Zimne białe wino.Ślinka Wam cieknie? bo mnie tak, na samo wspomnienie. Tomek nieskory do pochwał powiedział "może być".
Wieczorem ruszamy trochę się przewietrzyć. Penetrujemy północne wybrzeże wyspy z dziwnymi ukośnie ponasuwanymi na siebie skałami.
DSCN3512.JPG
Gorąco na tych skałach, szukamy czegoś do picia i oczywiście lądujemy w V-L, bo tu jest najbliższy sklep. Dzień kończymy partyjką scrabbli, potem siedzę na tarasie i słucham radia Split, sącząc czerwone wino.
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 21.08.2012 10:06

Masz fajny styl pisania, podoba mi się :)

Ale żeby tak maltretować psychicznie biedne zwierzaki :) :) :)
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 21.08.2012 16:19

[quote="dżejbo"] Wreszcie tuż przed chorwacką granicą popełniamy straszliwy błąd...zmyleni drogowskazami wjeżdżamy na autostradę i już po 4 km zostajemy złapani przez kontrol. (Baszom a teremte-to takie węg. przekleństwo) Płacimy dziesięciokrotną cenę winietki i wściekli jak psy wjeżdżamy do Chorwacji.


Oj też byłbym wściekły. :twisted: :twisted: :twisted:
Sylwetka...
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5132
Dołączył(a): 14.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Sylwetka... » 21.08.2012 17:55

Witam :D Już mnie ze swojej relacji nie wygonisz :!: :mrgreen: Popłakałam się ze śmiechu :lol: Bardzo fajnie piszesz :!: Rozbroił mnie życiorys Marko Polo :lol:
Pozdrawiam Sylwia :papa:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 21.08.2012 18:36

8.08. ŚRODA
Dzień podobny do poprzedniego, ale wyróżnia go to, że jest naszym dniem ostatnim. Dlatego postanowiłem powtórzyć mój wyczyn - płynę znów wokół wyspy/półwyspu. Spokojne, przyjemne wrażenie powraca, aż do momentu wpłynięcia nad morską trawę. Trawa łaskocze brzuch i uda, brrr, wcale mi się nie chce śmiać.
Blisko brzegu spotykam pod wodą Tomka, wypłynął mi naprzeciw.
DSCN2901.JPG
Scena, jak z filmu "gdzie jest Nemo"-miłe uczucie. Idziemy z Ewą na piaseczek, ale słońce tak wali w łeb, że po godzinie wracam na cienisty taras. Siedzę sobie, popijam napoje, czytam książkę i jest dobrze.
DSCN2949.JPG
:D Widzę Ewę i Tomka na pomoście, słyszę, kiedy Tomek wskakuje do wody i energicznym crawlem rozcina wodę w zatoce. Podziwiam ich niesamowitą wytrzymałość na słońce. Ale i tak to nic, w porównaniu do sąsiadów- Niemców, którzy łapią brąz od 10 do 18 bez przerwy! Efekty są imponujące - Herr Johann wygląda jak murzyn, no może Turek.
Po obiedzie końcowe zakupy w V-L , Ewa kupiła super klipsy do bielizny (służą do dziś), rakija dla znajomej, wino lane z beczki dla mnie na wieczór. W domu zastajemy gospodynię, która na pożegnanie daje nam litrową flachę aromatycznej domowej oliwy (ooo!) i miskę zerwanych z drzewa fig (eee!).Zapada ostatni zmierzch.
DSCN2924.JPG

Ewa nerwowo każe nam się spakować, ale ja jeszcze nie rozpakowałem długich spodni, bluzy z długim rękawem i kurtki.Czuję się zawiedziony, następnym razem spakuję się w reklamówkę - wystarczy. Przed nami droga powrotna, :papa: zamierzamy zobaczyć pałac Dioklecjana w Splicie, jeziora Plitwickie i Budapeszt - to jest plan MAX
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Korczula i nie tylko... - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone