napisał(a) oginioszki » 19.08.2009 10:11
Zaczytałam sie w paru innych relacjach i zapomniałam o własnej
Nasze dzieci chóralnym głosem zaczeły nas męczyć że są głodne więc lądujemy w knajpce na deptaku.Jest ich tutaj sporo jedna przy drugiej, siadamy i zamawiamy risotto z krewetkami ,zupę rybną a dla dzieciaków POMIDOROWĄ
tak tylko to byli wstanie przełknać z karty. Za nami siedzą dwie pary z Polski.Co do naszych rodaków to nie spotykamy ich w każdym miejscu gdzie byliśmy ale w ograniczonej liczbie. A jeśli o nich mowa to przypomniała mi się scysja z jednym z nich na Pupnatskiej.Wychodzimy z plaży wąską ścieżką a centralnie przed wyjsciem na droge stoi samochód na polskiej rejestracji.Mój kierowca obładowany naszym "skromnym" wyposażeniem wygina sie jak jogin by przecisnąć się koło auta by go nie zarysować a właściciel patrzy na to niewzruszony.Żadnego przepraszam,nie miałem gdzie zaparkować czy cokolwiek co by złagodziło trud mojego strudzonego biduli.
Delikatna uwaga w jego stronę z ust biduli nie robi na nim żadnego wrażenia a wręcz przeciwnie pokazuje jaki jest "milutki".
No to bidula puszcza mniej delikatną wiązke słów w jego strone(nie cierpi chamstwa i nigdy nie odpuszcza)i prosi mnie bym nie zwracała uwagi na lakier tego samochodu...pozdrawiamy tego pana
A chyba nie mam dzisiaj najlepszego dnia że wspominam takie rzeczy w mojej relacji.przepraszam