Korcula -nasza podroz...
Pod koniec lipca 2008r wielkie pakowanie,ostatnie zakupy i o 14.00h start z Poznania.Juz kolo leszna zaczal padac deszcz brrrr temperatura malo wakacyjna okolo 17 stopni.Wroclaw powital nas gaszczem samochodow przez ktory przebijalismy sie okolo 45minut,wiec az takiej tragedii nie bylo,ale to tylko za sprawa mojej znajomosci tego miasta i ominieciu najbardziej zaTIRowanych ulic.Na wylocie z Wr posilek w KFC i dalej kierunek granica Boboszow.Kilka km od granicy na ostatniej stacji benz tankowanie,kawka,papierosek i w droge...jestesmy juz w Czechach+kupilismy winietke na 1miesiac (niecale 40zl)i dalej kierunek Sumperk+Olomuc i na Brno i do granicy Chr-(A) + zakup winietki(okolo 7Eur na 1miesiac o ile dobrze pamietam?)...Jest juz noc corka spi a my mijamy Wieden opustoszaly niczym metropolia ktora zostala ewakuowana po alarmie babowym
i dalej kier Graz...Zmeczenie daje sie we znaki,wiec czesciej sie zatrzymujemy by rozprostowac kosci az w koncu przystajemy by sie zdrzemnac na 3 godzinki...w aucie niewygodnie-wiercimy sie z boku na bok i zamiast trzech godzin..juz po 30min postanawiamy jechac w dalsza droge..nim wyzej w goracz-tym bardziej robi sie mglisto,by w koncu mleko zupelnie ograniczylo mi widocznosc dobijajac"lezacego"ze zmeczenia.Zblizamy sie wreszcie do granicy ze Slovenia i zaczynam kombinowac jak ominac slovenska autostrade,a tym samym swiezo wprowadzone winiety?!Dwqa zjazdy przed granica wybijamy sie z autostrady na landowke i bladzac we mgle i siapiacym deszczykiem probuje odnalezc droge (landowke)omijajaca"BANE" by dalej skierowac sie nia do granicy z Chorwacja...UDALO SIE!!!
teraz w Maribor tankowanie na FULL i strzalka do granicy i...niestety po kilku km wjechalismy w korek i w podjazdach tracac 2 godziny,wyczerpani wjechalismy do Chorwacji kier Zagreb.Jak tylko w Chr dostalismy sie na autostradke"polozylismy sie spac na 2 godziny i UDALO sie zdrzemnac do 8 rana...Obudzilio nas slonce w pionie wlewajace sie do pojazdu i szmery turystow dochodzace z parkingu...Przecieramy zaczerwienione oczy,robimy poranna toalete w wodzie mineralnej i siusiu...i pojawil sie problem-TOY TOYe pelne much i fakaliow o zapachu odpychajacym nawet robactwo a bukiet zapachow niosacy sie po parkingu szybko zmusil nas do dalszej podrozy...Slonce coraz wyzej i w autku robi sie naprawde goraco,wiec odpalam klime...Minelismy Zagreb i wyjezdzamy z obwodnicy na prosta ktora w naszej swiadomosci(wedlug mapy)powinna bez zadnych korkow doprowadzic az do Makarska.Niestety na trasie pojawil sie GIGA KOREK przed(jak sie okazalo)jednym z tuneli...i 2 godziny w plecy!
ale dobrze JUZ DOBRZE,bo jedziemy dalej,ale radosc byla krotka,gdyz remont kolejnego tunelu(Sveti Rok)
znow zabral nam w korku 2 godziny
jedziemy dalej jedziemy,jedziemy...jedziemy i jedziemy i czuje ze padam na kierownice a powieki moich oczu waza po "tonie" kazda..NIE DAM RADY?JA NIE DAM R A D Y ???Chyba jednak nie dam rady,wiec trzeba zjechac na parking,ale gdzie ten parking?ile km do niego?NIE DAM RADY!!!Sam widze ze popelniam kuchy na autostradzie i jade od prawa-do lewa,ale JEST magiczny znak [ P ] 5km-cale 5km-to kosmiczna odleglosc!!!Na parkingu siusiu,papierosek,kawka,przysiady,spacer i drzemka 15min w aucie przy wlaczonej klimie bo termometr juz pokazywal 39,5stopni!TAK SIE NIE DA SPAC!!!Jedziemy dalej...a taki kawal drogi jeszcze przed nami...
Glod i zmeczenie maca nasze mysli i pojawiaja sie zmiany w planach,by na KORCULE dotrzec na raz "a moze wezmiemy apartament w Splicie?"Zjechalismy do Splitu parkujac w przepieknym centrum na parkingu platnym(okolo 10 Kun 1sza godz+15Kun ktore ukradl parkingowy nie wydajac reszty)+udalismy sie na obiadek...Lasagne i frutti di mare byly pyszne a otaczajace palmy,urok starowki dodaly nam sil na dalsza podroz.teraz jedziemy juz landowka wzdloz wybrzeza 15-30-60km/godzine bo to obszar gesto zabudowany turystycznie...przepiekne widoki gor laczacych sie z morzem,urwisk i szlaku przezen wiodacego zapiera dech w piersi,ale zmeczenie wygrywac zaczyna z pasja jaka czuje do tego kraju
Nasze umysly zwolnily do tego stopnia,ze juz nawet nie rozmawiamy ze soba w samochodzie a za sen bysmy zaplacili"wszystko co mamy"...Juz nie zwracamy uwagi na miejscowosci ktore mijamy,ale to bylo gdzies w okolicy Makarska,albo dalej?W koncu decyzja:SPIMY TUTAJ tzn.WYNAJMIEMY apartament na 1 noc...Wlasciciel krzyczy 50Eur/dobe za caly apartament bajecznie polozony z tarasem widokowym nad samym morzem,ale... "MINIMUM TRI DNI WY MUSETJE WYKUPIT"!!!Skoro minimum tri dni to se bujaj pan i jedziemy dalej!
Do celu zostalo okolo 100-150km,ale nam sie wydawalo ze to odleglosc miedzygalaktyczna.Dojechalismy do granicy Chr-Bosna i Hercegovina i tu mile zaskoczenie-celnik na widok PL rejestracji...kiwnal reka i nawet nie wolal paszportow!Po okolo 20km znow dojechalismy do granicy z Chorwacja i panowie celnicy byli rownie mili...i jedziemy dalej-tak zgadza sie-taraz do celu mamy okolo 100km,bo musimy przejechac caly polwysep do Orebic i tam dostac sie na prom..Widoki licznych wysepek,zatoczek,gor itd PRZECUDNE<PRZEPIEKNE poprostu INNY SWIAT!Niestety znow pojawia sie "ALE"-waska,kreta droga,strome zjazdy i podjazdy nie ulatwiaja nam zycia tj.z jednaj strony skala na grubosc lusterek-z drugiej przepasc i liczne "zakrety smierci"..az w koncu stromym zjazdem dotarlismy do miejsca przeprawy promowej Orebic-Korcula.Dochodzi godz21h,zapada zmrok,ale udalo nam sie kupic bilety na prom...Nastala ciemnosc,prom zadokowal i wjezdzamy nan autko przy autku ze lusterka trzeba bylo skladac a wydostac sie z samochodu graniczylo z cudem.START prom ruszyl-morska bryza wieczorowa pora,wiatr troszke nas "otrzezwila",ale nie do tego stopnia by miedzy 22h a 23h szukac na wyspie pola namiotowego a juz wogole zalamujaca byla mysl-jak o ciemku rozbic na polu namiot?NIE MAM SIL BY GO ROZBIC!NIE MAM!!!To co robimy jak doplyniemy na miejsce?SPIMY TA NOXC W SAMOSCODZIE!!!
Tak tak-zaczelismy sie klocic od tych wszystkich wrazen,a swiadomosc kolejnej nocki w aucie poprostu nas przytlaczajaco przygnebiala
Po okolo 30min dotarlismy na Korcule wyjezdzamy z promu a w porcie jacys ludzie z kartkami w reku i napisem APARTMANI?Ech co sie szkodzi zapytac za ile,co i jak?"pan apartmani z klima 45 bez 40 Eur".Doswiadczenie z trasy nie poszlo w las i mowie:Pan my na tri dni za apartmani z klima damy 120Eur?!Facet wraz z malzonka (przemili panstwo)zgodzili sie wiec HURRRAAAAA JESTESMY URATOWANIIII!!!
Po obejrzeniu naszego lokum(pod ktorego bylismy milym wrazeniem)wnieslismy bagaze i bez mycia padlismy na szerokich lozach zapadajac martwo w gleboki sen....Dobranoc cdn...