DZIEŃ 2 24.06 niedziela Wyjeżdżamy z Budapesztu, jakoś na obrzeżach udaje się trafić na LPG. Za kierownicą oczywiście siedzi już R. ja oprócz w deszczu, jeszcze bardziej nie lubię jeździć po ciemku, zwłaszcza autostradami.
Trasa idzie sprawnie, jeszcze tak pusto na drogach nie mieliśmy, no ale przecież to czerwiec. O 22.30 bez żadnych korków przekraczamy granicę.
Jak zwykle euforia, jesteśmy już w CRO !
W pewnym momencie termometr wskazuje 3 stopnie! A przecież jest 24 czerwca… Zaczynam się śmiać, że trzeba było wziąć kurtki zimowe
Przed słynnym tunelem temperatura delikatnie wzrasta...
...By chwilę później pokazać
Super, Sv. Rok działa, nie jest zepsuty jak w zeszłym roku
Troszkę jesteśmy senni, stajemy na kawkę na jakiejś stacji. Kawa, szybkie pobudzenie, jest ok. Po kolejnej godzinie proponuję jeszcze 1 kawkę i zamianę za kółkiem.
I tu uwaga dla wszystkich
Nie powtarzajcie mojego błędu… Wygląda na to, że zwyczajnie naćpałam się kofeiną
Prowadzę auto, ale czuje się strasznie, mam jakieś omamy i wrażenie, że zaraz wjadę na auta jadące naprzeciwko.
Rafał zasypia po 25 minutach mojej jazdy, po 30 min zatrzymuje się na jakimś zajeździe, nie mam siły prowadzić, bo mam wrażenie, że mogę nam zrobić krzywdę. Wykłócam się, że mamy chwile pospać i dopiero dalej ruszyć, R. jednak twierdzi, że czuje się już dobrze i wsiada za kierownicę
Ja później, kolejne kilka godzin mam jakieś złe przeczucia/uczucia… już wiem, że nigdy nie wypije 2 kaw, w tak małym odstępie czasu
W końcu wychodzi słońce i pojawiają się pierwsze widoki
Granice w Neum pokonujemy bez korków, jedziemy na półwysep. Patrzę na zegarek i rozkład promów. Trajekt na Korculę mamy o 8.00. Wg mapy google będziemy na styk
Rafał zaczyna gonić, ja denerwuje się, że jedzie za szybko po nieprzespanej nocy. Ale jest pusto i trasa szybko idzie, o 7.45 docieramy do Orebic.
Zaskakują nas pustki i spokój. W sumie to niedzielny poranek, pewnie wszyscy odsypiają, ale żeby nie było żadnych aut czekających na prom ? Budynek Jadrolinji zamknięty.
Czas leci, a żadnego promu nie widać… chwilkę przed 8 zaczynam się denerwować, idziemy jeszcze raz do punktu sprzedaży biletów i dopiero do mnie dociera mój błąd… zamiast na prom z Orebic popatrzyłam na rozkład z Korculi
Czyli z naszej strony ma odpłynąć o 8.30 ! Śmiejemy się, zaraz przychodzi ktoś z obsługi i kupujemy bilety.
Jesteśmy pod dużym wrażeniem Orebica, przez chwilę nawet przebiega mi przez głowę myśl, czy może by tu nie przyjechać w przyszłym roku
Ale zaraz sama siebie przywracam do porządku, heloooł przecież to 8 rano w niedzielę !!! Normalnie tak ta plaża nie wygląda
- Renia pierwsza w kolejce na prom, za nią jak widać tłumy :P
Pakujemy się na prom, ledwo 15 minut i jesteśmy na miejscu. Ostatnie zakupu w konzumie, i mamy do pokonania ostanie ok. 50 km do Prizby.
Jest podekscytowanie i koło 10 meldujemy się na kolejny tydzień w naszym domu
Na ten widok czekałam cały rok
Na więcej zdjęć będzie jeszcze czas, wypakowujemy się, idziemy na obchód okolicy, wieczorem ruszamy jeszcze do baru, gdzie będzie z tego co pamiętam ostatni mecz naszej reprezentacji…
Renia odpoczywa, to jedyny dzień, kiedy nie korzystamy z auta.
Ten dzień nie był dobry, zmęczenie dało o sobie znać, pierwszy raz po nocnej jeździe było tak ciężko
Pewnie złożyło się na to pare czynników, daleka trasa, stresy, stracony czas w Budapeszcie…
Ale już jutro zaczną się fajne wakacje