Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Budzimy się jak zwykle koło 6, robimy kawę i wykładamy się z nią na tarasie O 6.32 pogoda zapowiada się dobra…
Co potwierdza cudowne słońce o 9.26
Ruszamy więc do Vela Luki
Któregoś dnia wcześniej, już nie pamiętam którego, bo nie robiłam zdjęć, więc nie zarejestrowałam, byliśmy już w V.L sprawdzić, o której odpływają statki na Proizd.
Czytając wcześniej relacje, nie było osoby, która nie zachwycała by się tą wysepką i jej plażami. Mówiąc szczerze, oczywiście zdjęcia były piękne, kolor wody zachwycający, ale jakoś nie robiło to na mnie wrażenia… Wolę otoczaki czy żwirek, od półek skalnych, a najbardziej ulubione przeze mnie plaże to zatoki, po bokach otoczone zielenią no oprócz Pagu, ale to inny klimat No, ale że Prozid jest tak bardzo must see, to i ja postanowiłam sprawdzić, jak to wygląda w rzeczywistości
Mamy troszkę czasu, więc punkt pierwszy, wzgórze Hum, z którego rozciąga się piękny widok na miasto i okoliczne górki. Momentami Renia dostaje w d… bo jak pamiętam jest parę ostrzejszych podjazdów, ale co to dla niej, gorsze szutry już pokonywała
Obok reni auto strażnika, który w swojej budce jarał faje za fają
Wchodzimy do fortecy, jednak nie zagłębiamy się w jej szczegóły, widać niestety „pamiątki” pewnie po młodzieży, która urządza/ła sobie tu imprezy… Puste butelki walają się po kątach
Chwilę potem w lekkim pośpiechu zjeżdżamy ze wzgórza i parkujemy w mieście pod jakimś murem, gdzie stoi pełno aut miejscowych, mamy nadzieję, że nie dostaniemy mandatu A teraz już biegiem na stateczek, wchodzimy prawie ostatni i zajmujemy miejsce z przody przy dziobie ( tak to się fachowo nazywa ? ) statku. Na początku jest fajnie, jednak nie mija 5 minut, a starszy ląduje się na podłodze z workiem, cała droga mija w jękach, na szczęście jakoś wytrzymał…
Nie mam żadnego porównania, pierwszy raz przemieszczam się taką maszyną, ale faktycznie buja, fale są dość duże i w twarze wieje nam mocno wiatr. Przy robieniu zdjęć i filmików musze mocno trzymać telefon, bo mam wrażenie, że zaraz spadnie mi gdzieś w otchłań…
Po przemęczonych 45 minutach w końcu docieramy. Wrzucam pożyczone zdjęcie z relacji albo CROnikiCROpka albo tyniolka, nie pamiętam już, gdy chciałam podejść do tablicy, był tam ogromny tłum
Decydujemy się na Srednji bili bok, gdy tam się nie spodoba , to kawałeczek dalej jest plaża fkk Donji bili bok. Po 10 minutkach spacerku w lesie docieramy na pierwszą plażę…
Jest ładnie, ale ta półka skalna dla dzieci mnie przeraża, a na maleńkiej żwirkowej plażyczce są już ludzie, no nic idziemy dalej, może znajdziemy sobie jakąś dziurkę jak kiedyś tyniolek. Chwilkę potem znajdujemy, przepiękną, ale fale są tak ogromne, że nawet nie ma mowy o wchodzeniu do wody w takim miejscu
Nie pozostaje nam nic innego jak zaglądnąć na plażę fkk. Nigdy nie byłam na tego typu plaży, ale czytałam, że i tekstylni tam się rozkładają, a że nam nie przeszkadzają "golasy", i sami zbytnio wstydliwi nie jesteśmy to ruszamy Po krótkiej chwili już jesteśmy, zaskoczenie ile tu ludzi ! Ale jest otoczakowa plaża, więc da się wejść do wody. Jeszcze większe zaskoczenie, że wszyscy są ubrani.
Rozkładamy nasz grajdołek, który przenosimy parę razy bo ciągle dobijają do niego fale
Na plaży jestem wraz z jeszcze tylko jedną panią topless, szczerze mówiąc nie czuję się komfortowo, ale nie na tyle, żeby narazić się na ślady stanika na opalonej skórze… Plaża fkk, a mi głupio, że zdjęłam górę stroju
Cała zatoka robi wrażenie… Piękny, niesamowity kolor wody i ładna plażyczka. Oglądając potem zdjęcia mam wrażenie, że lepiej wygląda DLA MNIE na tych zdjęciach, niż w rzeczywistości. Ale jak wiadomo na odbiór miejsca wpływa wiele czynników
Chłopaki wskakują do wody, mają dużą frajdę z fal, ja za nimi idę sprawdzić temperaturę… Pogoda zdążyła się popsuć, słońce rzadko kiedy wychodzi zza chmur, a woda jest lodowata ! Fale za to takie jak nad Bałtykiem. Parę razy robię podejście, ale nic z tego Nie jestem w stanie zanurzyć się w tej wodzie, tym bardziej, że po wyjściu z niej, wcale nie jest przyjemnie ciepło, ledwo 24 stopnie z tego co pamiętam Czytam książkę, robię zdjęcia, obserwuję młodych, nudzę się Czekam, aż czas do powrotu zleci...
Ejżja napisał(a):Szkoda, że nie pozowałaś pod murami Korculi, bo z Twoją urodą wyglądałabyś jak Daenerys Targaryen pod Królewską Przystanią:D
Hehe już kiedyś słyszłam to porównanie, tym bardziej, że mam podobne falowane włosy gdy nie suszę ich na szczotce Ale ani nie czytałam, ani nie olądąłam Gry o Tron, chyba muszę spróbować, chodź nie lubię fantasy
Ejżja napisał(a):Szkoda, że nie pozowałaś pod murami Korculi, bo z Twoją urodą wyglądałabyś jak Daenerys Targaryen pod Królewską Przystanią:D
Hehe już kiedyś słyszłam to porównanie, tym bardziej, że mam podobne falowane włosy gdy nie suszę ich na szczotce Ale ani nie czytałam, ani nie olądąłam Gry o Tron, chyba muszę spróbować, chodź nie lubię fantasy
Gorąco polecam. Można nie lubić Fantasy, ja osobiście nie przepadam, ale jeśli w grę wchodzi GOT, jest to pozycja must see od 2 lat planuję Dubrovnik wg planu GOT i niestety "zawsze coś".
Fale rzeczywiście mieliście duze w czasie płynięcia. Źle czujące sie dziecko powinniście byli posadzić jak najbliżej rufy - tam bujanie zawsze jest najmniej odczuwalne.
Habanero napisał(a):No to będę mieć pod nosem podobne klimaty jak na Proizd
Pewnie jak pisze Gosia plaża nie będzie bezludna, ale każda przydomowa plaża lepsza, niż jej brak
Ejżja napisał(a):Gorąco polecam. Można nie lubić Fantasy, ja osobiście nie przepadam, ale jeśli w grę wchodzi GOT, jest to pozycja must see od 2 lat planuję Dubrovnik wg planu GOT i niestety "zawsze coś".
Może się skuszę jak znajdę coś wolnego czasu
beatabm napisał(a):Fale rzeczywiście mieliście duze w czasie płynięcia. Źle czujące sie dziecko powinniście byli posadzić jak najbliżej rufy - tam bujanie zawsze jest najmniej odczuwalne.
Kochana tak też zrobiliśmy w drodze powrotnej... I tam było jeszcze gorzej, do bujania doszedł huk silnika, smród paliwa i jarającego co chwile faje kapitana Oczywiście nie było gdzie się przesiąść, miejsca zapełnione na ful, pare osób musiało stać. I oprócz młodego, mnie też bardzo zaczęło mulić, nawet teraz jak patrzę na ten filmik to mam to uczucie
wiolek_lp napisał(a):Kochana tak też zrobiliśmy w drodze powrotnej... I tam było jeszcze gorzej, do bujania doszedł huk silnika, smród paliwa i jarającego co chwile faje kapitana Oczywiście nie było gdzie się przesiąść, miejsca zapełnione na ful, pare osób musiało stać. I oprócz młodego, mnie też bardzo zaczęło mulić, nawet teraz jak patrzę na ten filmik to mam to uczucie
Na Srednji bili bok spędzamy ponad 2 godziny, ja mam już dość i zarządzam powrót Z plaży można wracać prosto przez las, jednak decydujemy się iść tą samą drogą, którą przyszliśmy, zobaczymy czy sytuacja na Srednjim się nie zmieniła Młodzi uwielbiają takie wspinaczki…
Po drodze R. strzela parę fotek
Przy tym chmurzastym niebie Srednji bili bok prezentuje się jeszcze lepiej niż wcześniej, ale tu dalej wieje, a poza tym nie ma miejsca. No nic trzeba zobaczyć co słychać na Veli bili bok, chodź tu podobno najbardziej tłoczno
Plaża faktycznie nie robi takiego łał jak poprzednie, ale plusem jest to, że tak strasznie nie pizga, a ludzi wcale nie więcej jak na poprzednich Nawet ja wchodzę do wody i przez jakiś czas pływam, cieszę się, że chociaż tutaj, bo inaczej zaliczyłabym dzień do nieudanych…
Komuś tu jest zimno...
Na koniec zerkamy już tylko z ciekawości na Batalo, i pomimo wciąż pięknego koloru wody, jest tak, jak czytałam w relacjach Plaża jest w jakiś wstrętnych chaszczach
Wracamy i chwilkę czekamy na statek, okazuje się, że podpływa inny, niż ten, którym tu przypłynęliśmy. Na szczęście mieścimy się, część osób, które dotarło po nas musiało zostać na wyspie, czekając na kolejny. Siadamy z tyłu w nadziei na mniejsze bujanie, jednak jest jak pisałam w komentarzu do Beatki , niestety nie mam dobrych wspomnień z tego rejsu.
I teraz moje zdanie na temat Proizd. Długo miałam poczucie, że był to najgorszy dzień na wyspie Słaba pogoda, wielkie fale uniemożliwiające kąpiel w tym najładniejszym miejscu, dość dużo ludzi ,przynajmniej w moim odczuciu(koło nas w bardzo małej odległości były rozłożone 2 pary, których na zdjęciach nie widać), lodowata woda, nieprzyjemne przygody na statku, i sam czas poświęcony na tą wycieczkę, za którą jeszcze trzeba było zapłacić Uważałam, że mogliśmy lepiej spożytkować ten dzień. Ale z perspektywy czasu cieszę się, że zobaczyłam wyspę, natomiast będąc drugi raz na Korculi, raczej już nie zdecydowałabym się
Do domu docieramy dość późno, bo przed 19, jesteśmy mega głodni, ale zamarzyłam sobie pyszne chorwackie mięska, które były polecane w konobie Konopica. Szybki prysznic i przed 20 ruszamy na kolację. Okazuje się, że mylą nam się drogi i dojeżdżamy do tej głównej, zawracamy, motamy się trochę, ale w końcu udaje się nam dojechać na miejsce I tu dupa, zamknięte, pogaszone, zero informacji… Według ich strony internetowej wynika, że piwinno być otwarte, widnieje tam informacja "Jun-Sept 17-24" Jesteśmy wkurzeni i głodni, zastanawiamy się jeszcze nad polecaną Konopą Albert w Zavalaticy, ale nie znajduje informacji na necie czy jest otwarta, więc nie chcemy ryzykować i jedziemy na sprawdzoną już pizze do Kolendy w Korculi. Gdy tam docieramy jest już 22, na szczęście pizze przychodzą szybko, i z przyjemnością pałaszujemy je
Ciągnę jeszcze bardzo już zmęczonych młodych, na schody. O matko jak tu pusto, pięknie i klimatycznie Praktycznie zero ludzi Jest magicznie, niestety tylko przez 5 minut…
Zdjęcia strzelane telefonem z ręki, więc jakość jest jaka jest
Jest prawie 23, młodzi ledwo stoją na nogach, zresztą my też. Wstaliśmy wszyscy przed 6, a cały dzień był dość męczący. Z żalem opuszczamy miasto, ale jutro tu wrócimy, szkoda, że nie w takich cudownych, spokojnych okolicznościach