Część I - jak by to zrobić, aby było dobrze
Wyjazd do Cro chodził mi po głowie od dawna. Dotychczas wierny byłem Bałtykowi i częściowo również greckiej Riwierze Olimpijskiej (Leptokaria). Chorwacja pojawiła się jakoś tak nagle, ad hoc, impulsywnie. Ludzie mówili, że jest fajnie, finansowo nie tragicznie więc why not? No i zacząłem czytać Cro.pl
Jako że łajf (żona ma urocza Agnieszką zwana) lubi się lepić do piasku, a i syn pierworodny (Kuba "Jacobem" zwany) babki lepić lubi, zacząłem poszukiwania idealnego miejsca z piaskiem tudzież dostępnym. Wertowałem forum w te i wewte, czytałem relacje, googlałem mapy, obliczałem. W końcu padło hasło: Korcula Island Korcula City...
Jako się rzekło trzeba było robić. Chciałem jechać w ciemno, ale stwierdziłem, że z 3-latkiem i łajf zmęczoną po trasie ok 1600 km może być różnie z poszukiwaniami, a i termin wrześniowy raczej rozdrapywany nie jest, stąd (po)jawił się pomysł, aby jednak coś wyhaczyć w PL. Znów wujek google i proszę: apartament Nela Korcula. Only for us! Bierzemy!!
Przy okazji: szukałem na forum info o tym przybytku, niestety bez rezultatu, pewnie nikt tam stąd nie był. Ja mogę polecić
Wyjazd zaplanowaliśmy na niedzielę, 11 września. Paking trwał od rana (maj łajf jak zwykle dała radę - ona to potrafi!), około 14 mała drzemka kierownika wycieczki i ... jedziemy!!
Oczywiście w PL droga... średnia, wahadłowa, remontowana (POlska w budowie), czas dojazdu do granicy - 4h! Masakra.
Potem już z górki.
Czechy - autostrada - winieta na Shellu oczywiście (jak ktoś mi pisze bzdury, że policja czeska czeka przed shellem i patrzy na winiety to chce mi się strzelać normalnie!!). Naprawdę nie ma się czego obawiać, nie czekają na nas jak na rybitwy czy inne ptactwo, spokojnie możemy wjechać na stradę i zatrzymać się na najbliższej stacji zamiast ganiać po Bohuminie po nocy.
Dalej Austria -przefajnie i przeszeroko (5 pasów ruchu!), Mikulov (jakoś mnie nawi nie poprowadziła przez reklamowany tutaj Breclav), przejście graniczne Au-Slo i .... zonk...
Chciałem jechać przez Slo omijając autostradę (naczytałem się, że 15E za ten kawałek to zbójnictwo) ale kurczę, nie znalazłem zjazdu na objazdowy most graniczny tak szeroko opisany na forum! Nawet mapę miałem wydrukowaną i nic. Może to późna godzina, może roztargnienie...?
No nic, jadę sobie jadę i wjechałem na ... bramki?? Jakieś dziwne miejsce z kamerami i budami, na szczęście pustymi.. ja bez winiety, zestresowany, kamery w ślipia, ołżesz!! Przejechałem z duszą na ramieniu kolejne kilometry, znalazłem stację, kupiłem winietę i ufff... ulga.... przejechałem
Dalej już z górki, autostrady w Cro to mistrzostwo świata, piękna szosa, urokliwe mosty, zapierające dech tunele, wspaniała trasa za jedyne ... 130 PLN. Biorąc pod uwagę ceny autostrady w PL to było bajecznie tanio...
Dojechaliśmy do celu, tzn półcelu - Ploce.
Stąd mieliśmy pierwszy prom nach Trpanj.
łajf moja najdroższa wyjeżdżając z PL ubrała się jakoś tak na ciemno i w CRO z lekka sie zagotowała
na szczęście później było już lepiej i Agusia zmieniła stój
Następnie przejazd z Trpanji do Orebicia i kolejny prom.
Tu mała refleksja: cena promu zabija, lepiej jechać lądem.
Na miejscu, po ok 1km od przeprawy znaleźliśmy nasz apartament...
Apart znaleziony przez serwis upierdliwyreklamodawca.pl i de facto wszystko z oferty się sprawdziło, no może częściowo net szwankował, ale o tym później
CDN[/b]