Sobota 14.06.2014Na te ryby na grilla strasznie się uparłem a ponieważ nie wyłowiłem nic godnego uwagi w Jadranie pędzę z rana do Blato, w poszukiwaniu targu
. 10 minut i jestem.
Już taki jestem Typ, że jak sobie coś wbiję do głowy to kaplica.
Blato jest ładnym miasteczkiem, gdzie można pokręcić się w parkowej części centralnej miasteczka oraz bocznymi uliczkami. Jest to stosunkowo dobry punkt logistyczny w centrum wyspy ponieważ jest bank z bankomatem, Kościół (Msza Św. w Nd o godz. 9:00) sklepy spożywcze, restauracje, piekarnie, sklep kosmetyczny, apteka oraz również spory Konzum w podwórku za chyba dworcem PKS, oznaczony dużym banerem. Sklep ten jest bardzo dobrze zaopatrzony i tylko tam robiliśmy już potem zakupy.
A w międzyczasie Mr Słońce jakoś tak dziwnie ostro świeci
No nic zaparkowałem na ryneczku, szukam ryb, zatem kieruję się wg. wskazówek z Forum w stronę Kościoła a tam stoi grupa osób i chyba na coś czekają.
Patrzę obok nich sklep “Ribarnica”, ale w środku żywego ducha, półki jak w starym Społem rok 1980, puste. Ktoś z oczekujących pokazuje, że sklep od 7. To czekam chwilę, siódma minęła nic się nie dzieje. Hmm ale widzę, że 30 metrów dalej podjechał bus pod dużą bramę po lewej stronie i wyładowują jakieś paki, no to wchodzę i w środku mym oczom ukazał się mini targ, zadaszony, coś jak podwórko ze sklepikiem oraz kilkoma straganami. Po lewej pan sprzedawał takie rybki.
Nazwy nie pamiętam, ale rybka okazała się niezbyt smaczna, mięso takie jak nie z ryby a bardziej z kurczaka, mięsiste, no chyba, że ja ją źle przyrządziłem bo na pewno była upieczona. W smaku nie była zła, ale i nie wyśmienita. Za dwie rybki płacę 80 KUN, dokupuję również pomidory. Niestety w czerwcu z owocami bardzo krucho, to wielki minus tego okresu.
Wracam do domku i oporządzam rybę, bo dzisiaj mam zamiar odpalić grilla a pogoda jak widać poczyna sobie coraz lepiej…. W międzyczasie gospodarz wpadł i mówi „cyklon” a na pytanie o Sun rozkłada bezradnie ręce „nikt nie wie kiedy Sunce kombak ….”
F…k, f…k, f…k
Idziemy na plażę, woda dziś wyjątkowo ciepła bo 24 stopnie, ale niedługo zaczyna padać i coraz mocniej grzmi, czas się zwijać… Nad Hvarem chyba mocno leje, bo nie widać połowy wyspy.
Co tu robić ? Z opalania nici, rybki przygotowane czekają grzecznie w folii aluminiowej, aura się uspokaja, no to może skoczymy do Vela Luki luknąć co tam ciekawego.
Po drodze do celu przejeżdżamy przez Blato, a że ja nie znam jeszcze dobrze jego topografii, źle skręcam, navi koryguje mój błąd, zatem skręcam w prawo w ulicę pod górkę. Nie zauważyłem żadnego znaku ostrzegawczego, nie wiem może był a go przeoczyłem ? Jadę coraz wolniej bo i droga coraz węższa, trochę się wije. Coraz mniej samochodów naprawdę wąsko. Za kolejnym załomem hamuję – łot de fok ?
Kurde nie przejadę, nie zmieszczę się. Po lewej i prawej dwa budynki schodzą się do wąskiego prześwitu swoimi rogami a pomiędzy nimi za mała jak mi się wydaje przerwa. Żono pomóż !!! Help !!!
Ona ledwo wysiada z samochodu uchylając drzwi na dosłownie 20-30 cm. Do tyłu słabo by było wyjechać, jedynie na wstecznym i to też raczej cienko widzę
.
Natychmiast w głowie rodzą się koszmarne wizje, straż pożarna na sygnałach próbuje mnie wyciągnąć, helikoptery, breaking newsy w TV … ło kurde szok, no nic żona się przecisnęła pomiędzy ścianą a błotnikiem i mnie kieruje. Mam w miarę wyczucie samochodu, ale tu były centymetry …. Powolutku dojeżdżam do przewężenia, muszę złożyć oba lusterka bo zacząłem nimi obcierać o budynki… no teraz to jak w pułapce … hmm pięć głębokich oddechów, spokojnie: dasz radę. W brzuchu i głowie poczucie absolutnego uwięzienia, nie mam nawet możliwości opuścić samochodu, chyba jedyni przez bagażnik i mam ochotę uciec do pobliskiego baru, zostawiając auto zaklinowane między budynkami, Mała kropelka potu ścieka powolutku po skroni…. Żona blada, ale dzielnie pokazuje palcami lewo – prawo minimalne skręty kół, powolutku … złożone lusterka przeszły z zapasem po dwa cm…uffff ciekawe co będzie dalej. Jak tam będzie węziej to mogiła, będą wyburzać chyba te domy, żeby mnie wyciągnąć…
Ale nie kolejny zakręcik i podjazd do góry, z radości za szybko ciut wyjeżdżam i łup, parszywie walę mocno podwoziem o drogę k…a m…ć. Oki żadna kontrolka nie świeci, nie urwałem miski
, walnąłem progiem po stronie kierowcy, jak później patrzę widać gołą blachę na środku progu i z tyłu, zdarłem fabryczne zabezpieczenie antykorozyjne i na tym się na szczęście skończyło. Oj moja Hondzia mocno tu ucierpi na Korculi ….
W końcu wydostaję się z tego labiryntu uliczek. Bądźcie ostrożni podróżując po Blato. Najlepiej było by objechać tą mieścinę skuterem ew. jakimś starym Golfem 2 albo Cinquecento, o to by było idealne rozwiązanie.
Spoceni i bez słów w ciszy dojeżdżamy do VL a po drodze wpadamy jeszcze na rozpoznanie do Tommyego. Sklep jest umiejscowiony przed wjazdem do miasta po lewej stronie drogi, tak jakby jadąc do portu. Owszem duży z zewnątrz, ale jakiś taki pusty w środku. Zdecydowanie wolałem Konzum w Blato.
Hmm w końcu zajeżdżamy od strony portu do miast i co tam ciekawego ? W zasadzie nic. Długie nabrzeże, sporo przycumowanych łódek, knajpki, palmy, stacja INA i to chyba wszystko. Na pewno wszystko ładniej wygląda przy świecącym słońcu, ale ono dzielnie się schowało za chmurami.
Na pewno trzeba VL odwiedzić, ale ja nie znalazłem tam nic dla siebie, co by mnie urzekło i zachwyciło. No sporo rybek pływa przy nabrzeżu, warto mieć ze sobą kawałek bułki.
Po krótkim rekonesansie kierujemy się na południe wyspy mijając wysypisko śmieci i podążamy dalej drogą gruntową wzdłuż wybrzeża, do Grascice. Pamiętam jak Arlij wstawiała fotki z tego miejsca, jadąc w przeciwną stronę, były znacznie lepsze niż moje, robione przy chmurach.
W tle chyba Siusiak
i chyba Lastovo
Grscica
Po tej mini wycieczce wracamy, rozpalam grilla, do tego obowiązkowo dwa piwka jako Strażnik Ognia, jemy rybkę z winkiem od gospodarza a po obiadokolacji ruszamy na lokalny spacerek przy czarnym niebie …
Jutro po Mszy ruszymy nach Korcula City.
CDN