Dziękuję, za miłe słowa, no cóż nieuchronnie zbliżamy się do końca, zatem jedziemy z tym koksem
Wtorek 24.06.2014
No i klops . Dramat narodowy, niestety w nocy Chorwacja odpada z MŚ w piłce nożnej. A takie mają fajne reklamy piwa zrobione „pod mundial”, niektóre dosyć śmieszne (np. z Luką Modricem jako chłopcem).
Rano jest pochmurno, ale bardzo ciepło. Ja w ogóle nawet nie powinienem pisać „dziś jest tak dziś jest srak” gdyby pogoda była taka jak być powinna, czyli oczywista lampa, no ale cóż tak wyszło jak wyszło. Z gadki z telewizora wywnioskowałem, że zaczyna wiać Yugo , hmm co to może znaczyć ? Pamiętam fajki Yugo i chyba taki samochód Okazuje się, że to południowy, wilgotny wiatr.
Jest ładna pogoda to korzystajmy. Dzisiaj kolejny punkt z serii must be / see czyli kierunek na plażę Bacva Raczej nie ma za wiele czasu na szukanie, odkrywanie, chociaż bardzo bym chciał, ale lecimy na pewniaka tzn tam, gdzie już wiem jak jest.
Stajemy jeszcze po bułeczki w naszym sklepiku na plażę i spotykamy pod sklepem Gdzieśbyła, który żegna nas bardzo smutnym wzrokiem, chyba nieco urażony, że nie mógł z nami pojechać
Jedziemy w kierunku Korculi, mijamy wczorajszy skręt na Pupnatską i chwilę potem stroi drogowskaz nakazujący skręt w prawo na Bacvę. Droga to stary zużyty asfalt, gdzieniegdzie wybrakowany. Robi się wąsko, stromo i miejscami są spore kawałki w otwartym terenie.
Hmm czy można się bać ? W sumie nie, ale jak ktoś ma jakieś lęki przestrzeni itp. no to może trochę i tak. Sam nie wiem, trzeba pojechać i zobaczyć My jedziemy znowu rano więc jest pusto a tu mijanki mogą być miejscami wymagające, szczególnie w dalszej części drogi podczas wzmożonego ruchu w sezonie.
W navi widzę nadchodzące chyba cztery zakręty o 180 stopni, jeden muszę brać na dwa razy w wyniku zdecydowanej postawy małżonki, że na pewno jak nie cofnę to spadniemy w to urwisko i się zabijemy i przecież nikt nie będzie wiedział gdzie jesteśmy i nas nie znajdzie.
A jak się za szeroko bierze łuki, to mogą być takie efekty 2:18 min. Przyznam, że klasyczny debil
Odpowiadam spokojnie, że to w sumie dla nas to i tak bez znaczenia a ja nawet chętnie mogę spoczywać, w pobliżu Jadranu, pod kilkoma otoczakami. No niemniej dla świętego spokoju poprawiam jeszcze tylko chyba jeden zakręt i dojeżdżamy do niewielkiej polanki, która jest również stacją końcową drogi.
Dalej jest jeszcze tylko kawałek drogi do konoby z wyblakłym zakazem (prośbą) wjazdu dalej, na tym kamieniu po prawej ...
Z Bacvy jest możliwość powrotu jedynie tą samą drogą co się przyjechało, zatem też ustawiam się od razu odpowiednio do wyjazdu.
Droga do
Ścieżka do plaży
Na górze w skałach widać ciekawą jamę, której zdjęcia nie cyknąłem.
Ja się tak zastanawiam jak oni dowieźli materiał budowlane do tych domów tam pobudowanych i czasem to mi się wydaje jakiś mission impossible.
Acha na polanie/parkingu z boku stoi zaparkowany wóz terenowy z polskimi blachami i jak się okazuje rodzina z Polski mieszka w domku obok plaży.
Na samej plaży odpoczywa jedynie para starszych osób z Włoch, obecna również wczoraj na Pupnatskiej.
Sama Bacva jest sporo mniejsza niż Pupnatska i nawet nie pokuszę się o stwierdzenie, że nie można ich porównać, że Bacva jest miniaturką Pupnatskiej… hm dla mnie chyba nie jest. Co ważne połowa plaży jest zagracona sporymi kamieniami i praktycznie nie da się tam leżeć, zatem tłok robi się tu stosunkowo szybko, bo miejsca nie jest za wiele.
Dwóch panów poprawia daszki przy konobie, która jak się wydaje jest otwierana bo są wywieszone cenniki Bacva Fast Food restaurant …
Na plaży jest świetnie, co prawda dość mocno wieje wiatr, morze jest nieco wzburzone, ale jest ciepło a przez ten wiatr nasze ciała są pieczone w opcji z turbo obiegiem
Warunki foto bardzo trudne
A to skałki i mini grota po prawej stronie plaży
Co warto zaznaczyć, że do nurkowania Bacva jest moim zdaniem znacznie ciekawsza od Pupnatskiej, ze względu na skałki po prawej stronie plaży. Są tam jamy i otwory różniaste, ja nie ukrywam, że jednak bałem się wpływać tam pod wodą do ciemnej wąskiej ciemnej dziury w skale, zalecam ostrożność
Jest też coś a’la zatoczka za cyplem, grota, naprawdę jest co oglądać.
Długo też jest stosunkowo płytko nie wiem 4-5 metrów czyli płytko. Jest też trochę tej trawy pod wodą, ale chyba mniej niż na Pupnatskiej.
W międzyczasie dwa małe, przestraszone pajączki mające chyba domek pod kamieniem, na którym się rozłożyliśmy uciekają przestraszone i robi się afera. Pająki urastają do rozmiarów monstrów, pająków ludojadów, to moja wina, że one tam są, ja się tu nie położę itp.
No ale dobra pajączki uciekły, włosy na głowie małżonki powoli kładą się na miejsce, wraca spokój….
W międzyczasie ludzi przybywa i znowu pojawia się grupka Polaków, ale inna i schemat jak z wczoraj czyli rozpoczynają się kursy do baru po piwo…
Wiatr się nasila, naprawdę daje nieźle, ciężko pływać w morzu, fajnie wpłynąć pod wodę, obrócić się na plecy i obserwować od dołu wzburzone morze.
Z ciekawością wpatruję się w niebo i obserwuję dziwne zjawisko, bo chmury zawieszone dosyć nisko pędzą z szybkością expressu na zachód a te wyższe znacznie wolniej na północ. Fajnie to wyglądało. (rety to było zaledwie kilkanaście dni temu a jakby wieki całe temu … ).
Przejrzystość powietrza jest coraz gorsza, to chyba ten Yugo robi swoją robotę. Lastovo jest praktycznie dzisiaj z Bacvy niewidoczne.
W końcu upieczeni się zbieramy. Wjazd jest chyba łatwiejszy a może to jedynie w głowie siedzą takie oceny ? Nie wiem.
Czy polecam Bacvę. Tak oczywiście nawet nie wiem czy nie bardziej niż Pupnatską. Szkoda tylko, że nie zaryzykowałem dojazdu do Orlandusa, Bratniej Luki itp. bym miał szersze spojrzenie.
Z góry
Droga do
Aby dojechać do Prigradicy należy pokonać przewyższenie na wyspie przejeżdżając ze strony południowej na północną i tam w tym miejscu toniemy w tych nisko zawieszonych, pędzących chmurach. To było coś jak pojawiająca się i znikająca mgła, niesamowite zjawisko, zaraz mi się te wszystkie horrory przypominają.
Po południu wybieramy się jeszcze nieco zarośniętą ścieżką przebiegającą obok chałupy w górę. Oglądamy ciekawe widoki a w lasku na szczycie góry natykamy się na ukrytą kapliczkę.
Krzysztof Jarzyna ze Szczecina
Naokoło Prigradciy docieramy do portu.
Niesiemy ze sobą wodę i trochę kostek suchej karmy dla Gdzieśbyła, ale nigdzie jej nie widać i nie zobaczyliśmy już jej do końca pobytu. Może się pogniewała, że rano jej nie wzięliśmy ? Nie wiem a może ktoś ją wziął ?
Postanawiamy jeszcze skoczyć choć raz wieczorową porą do miasta i początkowo chcemy jechać do VL bo blisko, ale w końcu zmieniamy decyzję i jedziemy do Korculi, która wydaje się być bardziej interesującą propozycją na wieczór.
Parkujemy zaraz przy porcie jachtowym, gdzie znaleźć miejsce graniczy chyba z cudem, ale właśnie ktoś wyjeżdżał więc bezzwłocznie się tam pakuję.
Spacerujemy, podziwiamy piękne jachty i dochodzę do wniosku, że tak obrzydliwie bogaty bym chyba nie chciał być. Nie wiem może się mylę, bo nie byłem, ale owszem chciałbym mieć jacht, ale taki mniejszy, na kilka osób aby podróżować z najbliższymi. Chociaż takim a’la Carrington na pewno bym kilka dni popływał.
W mieście jest sporo ludzi, wyżerka na całego, w restauracjach wolnych niewiele stolików. Ach napełnić te ludzkie brzuchy (11 Cevapi…) to nie jest prosta sprawa…
Od statku podąża mała grupka (150 ) Chińczyków z prowadzącym ich przewodnikiem, unoszącym nad głową czerwoną chorągiewkę, jak na pochodzie 1-go maja. Fajnie wyglądają.
Jest miło i przyjemnie, wieczór taki chorwacki. Siadamy jeszcze na chwilkę na ławeczce i słucham rozmowy pana w marynarskim mundurze właśnie z takiego pięknego jachtu (jak wchodził na jacht to przed trapem laczki pod pachę i w skarpach popylał) z panem z innego jachtu w następującej kwestii: „kiedy będziemy mogli wziąć od was rurkę z wodą ? Bardzo przepraszamy, ale nieco później, ponieważ obecnie na górze napełnia się jackuzzi”
Hmm no tak problemy bogatych …
Zaglądamy jeszcze do baru Kiwi i powiem Wam, że gałki (7KUN) sporo mniejsze niż te u nas i powiem Wam, że w Prigradicy te lody, które jedliśmy były zwyczajnie smaczniejsze od tych z Kiwi. Może nie trafiliśmy ze smakami akurat. Acha za duży wafelek dopłata 2 KUN… Pani z obsługi widać, że nastawiona na przewał kolejnego ludu, masówka jednym słowem
Wracamy całkiem pociemaku a mi udaje się niemal całą drogę przejechać na światłach drogowych. Rzadka rzadkość.
Po drodze zastanawiam się jak to jest np. z porodami na wyspie. No przecież prom nie odpływa co chwilę itp. i co robić jak jest awaria ? Mąż pakuje babę do wozu i gdzie ma z nią jechać ? Co robić ? Ta kwestia nie dawała mi spokoju zatem zagadnięty następnego dnia gospodarz, który się właśnie napatoczył został odpytany w tej kwestyji i ze śmiechem odpowiada, że zazwyczaj pacjentki są kierowane nieco wcześniej np. do Dubrovnika a w sytuacji awaryjnej w ciągu 15 minut na Korculi może się pojawić helikopter ze Splitu… Ha jak będą mieli NFZ to pewnie szybko im się te helikoptery skończą…
Wieczorem Kolumbia gromi bardzo ambitnych Japończyków, których mi bardzo szkoda. Tak się chłopaki starali, biegali gryząc trawę, mogli by część ambicji oddać naszym zawodnikom.
Widzę też w telewizji pojawiające się nieśmiało reklamy Lidla. Cóż za kilka lat pewnie Konzumy przestaną istnieć a Chorwację zaleją sieciówki…
CDN.