14/15.08.2015 - piątek/sobota ....że to już?! dziś wyjeżdzamy?! nareeeszcie ! tak bardzo tęskniłam za morzem w towarzystwie gór, za słonym Jadranem, za odgłosem cykad (dopóki jednej nie zobaczyłam na plecach mojego lubego
), za plażą, na której nikt nie sypie piaskiem po oczach i nie trzeba co 10 min strzepywać jego nadmiaru z koca
Ahh i to słońce... no dobra w tym roku mieliśmy go w Polsce aż nadmiar, ale chorwackie jest inne i już!
Były to nasze trzecie wakacje w Chorwacji
w poprzednich latach była Makarska. Ja głupia myślałam, że nie spodoba mi się w innych miejscach pfff. Ale niektórzy już tak mają, że przywiązują się do raz odwiedzonych miejsc
Wyjazd w piątek o godz. 10 (tak, rano) z ok. Poznania po to, aby w sobotę na 14 zajechać pod apartament. Wiem, że długo, ale tyle nasłuchaliśmy się o korkach, że woleliśmy mieć zapas i nie marnować 1 z 7 dni pobytu na stanie w korku. Termometr w aucie pokazuje 38°, aż nie chce się wychodzić z auta, ale rozprostować nogi trzeba. Postaliśmy tylko z 0,5h na granicy Slo-Cro i o 2:30 dojechaliśmy do Ploče. Prom o 4. O maaaatko już tyle samochodów?! Kilkanaście ciężarówek z biednymi zwierzątkami (chrumkającymi przez całą drogę
) i dużo, dużo osobówek. Przez chwile przeszło nam przez myśl, że możemy nie zmieścić się (braliśmy to pod uwagę w planowaniu godziny wyjazdu
, więc byliśmy spokojni, nie ten to następny). Bilety kupione, no to można pospacerować i popstrykać pierwsze fotki
- O! jest i pierwsza palma!
- Chciałam dotrzeć do tego kościoła, ale pijani tubylcy mnie zniechęcili :/
Generalnie Ploče nie zachwyca (prócz białego kościoła
), wręcz straszą powyższe blokowiska wyglądające jak slumsy (?) Być może w dzień miasto wygląda bardziej przyjaźnie.
Zbliża się godz. 4. Wszyscy do samochodów, jakiś Pan wszedł na dach kabiny swojej ciężarówki i zasnął, drugi nie mógł go dobudzić. Ogólnie śmieszny widok, jak próbował ruszyć z nim na dachu
Wjeżdzamy. O! to ten prom ma jeszcze "piwnicę"
Pomieścił wszystkich, którzy się zjawili. Dodam tylko, że po nas przyjechało jeszcze sporo aut.
Płyniemy.
Wschodzi słońce...
...Po to żeby za chwilę zajść
Dochodzi 6:00, dopływamy do Trpanj, gdzie widzimy kolejki aut na powrotny prom. Jak większość samochodów opuszczających prom kierujemy się do Orebiča. Prom mamy o 7:20.
Na horyzoncie już widzimy swój cel.
Na wyspę dopływamy o 8, co tu robić do 14? No to plaża i śpimy. Ale jaka? Szkoda mi było jechać do zatoczek na tą chwilę. To dawaj tą najsłabszą: Lumbarda - Bilin Zal
Rzeczywiście ta plaża to porażka (nie będę nawet wrzucać zdjęć), żeby popływać trzeba przejść ok. 50 m, piasek taki jakiś brudny, wokół jakieś krzaki tylko. W Polsce są ładniejsze jeziora, ale widząc zadowolone twarze plażowiczów, stwierdzam, że niektórzy przychodzili tam co dzień
nawet poszłam szukać Rt. Lenga, ale niestety nie dotarłam
godziny dłużyły się w nieskończoność, w końcu spakowaliśmy manatki i szczęśliwi ruszyliśmy do naszego apartmanu usytuowanego w Medvinjaku. Jest to tak jakby przysiołek Korčuli, oddalony ok. 15-20 min. spacerkiem od starego miasta
zależało nam abyśmy każdego wieczoru mogli pieszo przejść się do knajpki, bez wyrzutów sumienia, że ktoś z nas musi patrzeć jak reszta pije Karlovačko lub Ožujsko
Apartament super, właściciele przemili. Na nas czterech: dwie sypialnie, pokój dzienny, łazienka i kuchnia z pięknym widokiem na morze i Sv. Ilja
Po ogarnięciu się ruszamy do Korčuli
Uff droga trochę na początku męcząca, kilka wzniesień, ale po paru przejściach nogi się przyzwyczaiły
piwko można było spalić w drodze powrotnej
Pierwsze piwko i pizza zaliczone. Za piwem nie przepadam, ale Chorwacja, to Chorwacja
wszystko ma lepszy smak, gdy wokół tyle piękna
I w ten oto sposób dobrnęłam do końca dnia
Pogoda jednak nas nie rozpieszczała tak jak lipcowych szczęściarzy
widocznie ktoś z nas był niegrzeczny przed wakacjami! Ale bez obaw, słońce zawita nie raz!
Do zobaczenia!