Re: Korčula 2014 , ten "mały Dubrovnik" potrafi zachwycić ..
c.d.
No dobra najedzeni , napojeni trzeba teraz to chociaż w mikro kaloriach spalić , zatem czas na rekonesans po Lumbardzie.
Po drodze jeszcze rozglądamy się za transportem do Korčuli na jutro i niestety taxi wodnych tu nie ma i praktycznie jedynym środkiem transportu do Korčuli jest skuter z "Renta" , jakaś łupinka z "Renta" , TAXI lub autobus Autotrans i teoretycznie jest to najtańszy środek transportu do Korčuli , 15 kun w jedną mańkę od osoby , lub 25 kun w dwie mańki od osoby.
Napisałem teoretycznie , bo można taniej i bardziej komfortowo
, ale nie zdradzę i o tym w dalszej części.
Tak więc plan jest , że jutro 10:15 autobusem do Korčuli na zwiedzanie i poszukanie czegoś co ma 4 koła i trzy pedały z
"Renta".
Tymczasem krótki rekonesans po Lumbardzie....
Fotografem amatorem jestem przeważnie ja .....
Po drugiej stronie widać Orebic.
Jedna z piaszczystych plaż w Lumbardzie.
Po chwili w naszą stronę biegnie jakiś kundel , na rasowca to to nie wyglądało.
Wpada do Jadrana sam bez pana , nikogo , wykąpał się , otrzepał się i poleciał z powrotem w górę do apartamentu. Nie złe jaja .......
On poleciał , my idziemy sobie dalej.
Ilość rosnących winogron zwala z nóg , niestety mamy czerwiec to nie ma sensu nic szabrować
, jak to było we wrześniu w Tucepi
, bo wszystko dopiero dojrzewa.
Na dłuższą chwilę stajemy przy tym czymś , niestety nie wiemy co to jest i tu pytanie
czy ktoś wie co to ? Jakaś kapusta czy co? No to idziemy dalej......
Te kwiatki poniżej cyknęła moja Asia , nawet dość fajnie jej wyszły......
Po chwili wpadamy na jakiś malutki kościółek i drogowskaz
Plaża Prizina i Plaża Bill Żal.
-a to te chyba piaszczyste plaże co to czytałem o nich w relacjach!
Moja Asia każe mi jeszcze pozować do zdjęcia przy jakiś
zajebiastych krzaczorach , ok wciągam brzuch , słyszę pstryk , spuszczam powietrze , można iść dalej........
Po chwili trafiamy na słynną
Plaża Prizina ......
Jako że póżno się już robi , a z powrotem kawałek drogi jest , to wracamy do apartamentu , na tą plażę jeszcze wrócimy.
Po drodze jeszcze cyk.......
Dojrzewające figi .........
(poprawione)i super Apartament , skojarzyłem sobie go od razu z jakimś
survivalowym przeżyciem Po chwili znów jakiś kundel lata i jakiś facet przed nami z kijem na niego.
-nie no chyba mu zaraz przypie.....ę , z kijem na psa!
Facet odgonił psa , ten się przypętał do nas i za nami idzie.
-ty koleś wracaj do Pana! Ten chyba nie rozumiem po polsku , próbuję po chorwacku -
na početnu też nic , lata jak porypany w tę i we w tę .
Ledwo zdołałem go uchwycić aparatem.
Żona mówi :
-poczekamy chwilę może się odczepi!
No to stoimy
5 minet , ten dalej lata jak porypany , jakieś ADHD czy coś
, jednak w końcu mu się chyba znudziło i poleciał dalej.
Wracamy już zatem do apartamentów i restauracji , do Konoby już dziś nie chce nam się iść.
Na stół leci......
Hobotnica na salatu ..... po prostu poezja i 2 lata trzeba było czekać by znów to zjeść.
I tak zakończyliśmy nasz dzisiejszy dzień w Cro.
Laku noć svima
P.S. Jutro jedziemy do Korculi i jak wspomniałem już wcześniej będzie z dramatycznym przeżyciem Cromaniaka.