Nie, to nie kompilacja najlepszych miejsc na wyspie, ale rzetelna - obiecuję, a mam nadzieję, że także ciekawa, relacja z wakacji, które w tym roku z rodzinką - mła oraz żona Ania i dwójka dzieci (4 i 2) - spędziliśmy na Korculi. Tytuł oznacza ni mniej, ni więcej, że były to nasze najlepsze wakacje w Chorwacji (choć wszystkie wyjazdy były udane). Ale po kolei...
Atansją! W dzisiejszym odcinie relacja z samego pobytu na wyspie się nie rozpocznie. Ba, nie dobrniemy nawet do momentu wyjazdu. Rzecz będzie o planowaniu wakacji 2011, bardzo metodycznym, jak przekonają się ci, którzy...jeszcze czytają
Odc. 1 pt. "Planowanie"
(czyli coś o potrzebie zmiany, przeszukiwaniu map i...forum cro.pl)
W ub. roku bawiliśmy - wyjątkowo jak na nas - na kontynencie (Privlaka pod Zadarem, relacja gdzieś na forum jest). I choć pogoda dopisała, a podniebienia były co chwilę miło łechtane to rybkami (i inszymi monstrami, które się zaplątały w sieci miejscowych rybaków), to świeżą jagnięciną, to pysznymi trunkami nabywanymi bezpośrednio od naszych gospodarzy, to jednak - tradycyjnie - mieliśmy zastrzeżenia, zarówno do lokalizacji (nieciekawa wiocha bez urokliwego portu tudzież cieszącej oko architektury, w dodatku nanizana na przelotówkę z Zadaru na Vir), jak i samego apartmana (fatalny rozkład pomieszczeń, ciasno, malutka przechodnia kuchnia, upał w apartamencie - brak klimy, itp.).
Nasz syn na wieść o tym, że nie planujemy wrócić do "różowego domku", podnosi lament.
Planowanie zaczynamy jeszcze w drodze powrotnej, kiedy pierwsze promienie porannego słońca padają na asfalt A1, którą mkniemy z gęstniejącą z każdym kilometrem masą samochodów (koniec sierpnia - wraca ostatni wakacyjny turnus) na północ. Przerzucamy się z Anią regionami (Istria? Wyspy w Zatoce Kvarner? Środkowa lub Południowa Dalmacja? Kierujemy się bowiem regułą, że do miejsc, w których już stacjonowaliśmy, nie wracamy - przynajmniej na chwilę obecną, póki nie "zaliczymy" większości z interesujących nas rejonów chorwackiego wybrzeża.
W samochodowym plebiscycie wstępnie wygryw Istria (najchętniej Rovinj) ex aequo z Kvarnerem (preferowany kierunek - Mali Losinj). Myśl przewodnia: nie jechać za daleko, przecież całą Chorwacja jest piękna )) Już następnego dnia po powrocie przystępujemy do "wertowania" internetu, router aż furczy Przeglądanie forum (zakładamy nawet wątek, w którym liczymy - nie bez racji, jak się później okaże... - na porady cromaniaków), a jednocześnie wyszukiwanie kwater, oczywiście bezpośrednio. Do tego google maps/earth, busola i magiczna kula
Pierwszy upada pomysł z Rovinj; stwierdzamy, że jednak kontynent to nie dla nas, KONIECZNIE musi być to wyspa. Dobra, patrzymy jak się mają ceny kwater na Mali Losinj. Chwila, moment...w odbyt jeża, czy kogoś porąbało? Kwatery średnio 90 EUR/doba w sezonie? To nawet tuż przed czy po będą po 65 najmarniej...olewamy ML. Tyle za apartman nie zapłacę, BEZ PRZESADY.
W międzyczasie przewijają się różne koncepcje, często podsuwane przez Was - cromaniaków. Vrbnik na Krk, Crikvenica, Brela... Wybrzeże kontynentu idzie w odstawkę, za chwilę dołącza do niego...Kvarner. Podskórnie czujemy, że... PIEPRZYĆ DŁUGĄ JAZDĘ, DALMACJA TO JEST TO! No i koniecznie na wyspie... Pag odpada (za blisko ubiegłorocznych wakacji, nawet zaliczyliśmy 1 dzień na wyspie), na odludne klimaty typu Dugi Otok czy Kornati jeszcze nie mamy ochoty, co więc zostaje? W sumie nic, trzeba patrzeć dalej na południe :> Brač? Byliśmy tam w 2007, więc też odpada (choć na pewno tam kiedyś wrócimy, bo mało widzieliśmy). Mljet, Vis, Lastovo - patrz Dugi Otok. Do finału przechodzą Hvar i Korcula (mniejszych, tudzież położonych przy samym lądzie wysepek nie bierzemy w ogóle pod uwagę).
Wstępnie faworytem wydaje się być Hvar - na cro.pl trudno, żeby było inaczej, grono miłośników tej wyspy wydaje się być najliczniejsze, a już na pewno najlepiej zorganizowane Sam nie pamiętam, co zadecydowało, że jedziemy na Korculę, pamiętam natomiast dzień, w którym Ania podesłała mi adres strony ze zdjęciami ciekawie prezentującego się apartamentu. Kilka chwil szperania w sieci i mamy stronę domową właściciela kwatery, z namiarami bezpośrednimi. O! Wreszcie apartman, którego nie będziemy chcieli za wszelką cenę opuszczać, niezależnie od pogody i zmęczenia W międzyczasie kojarzę wymianę uwag pomiędzy forumowiczami i...okazuje się, że to ten sam apartament, który wygrzebaliśmy. Mkm surowo nakazuje jechać właśnie tam, majeczka potwierdza. Szybciutko kontaktujemy się (e-mail) z właścicielem, wpłacamy zaliczkę i...w ciągu miesiąca od powrotu z CRO mamy zaklepane wakacje na kolejny rok
W następnym odcinku zajmiemy się pakowaniem i wyjazdem. Nie obiecuję, że dojedziemy na miejsce, ale przecież droga to już część wakacji, nieprawdaż?