Tak, plaże już odwiedziliśmy, najwyższy czas wybrać się na jakąś wycieczkę. Niemalże oczywistym wyborem jest Trogir, wszak granice miasta kończą się już na Čiovo. Teraz tylko pytanie jak tam się dostać ? Pieszo ... no trochę za daleko, choć pewnie by się dało. Samochodem ? I tu zagwozdka. Nie warto. Trzeba sobie uświadomić, że wyjazd z wyspy jest z lekka horrorem. W ciągu tygodnia udawało nam się to zrobić w czasie od 40 minut (rzadko) do godziny (częściej). W sobotę, w dniu powrotu do domu, Trogir pożegnaliśmy po dwóch godzinach. Jedynie w niedzielę było pusto, dlatego polecam ten dzień na wyjazdy. My zwiedziliśmy wtedy Split, było o tyle fajnie, że tam ruch też jakby zamarł i ludzi również było niewiele. Cóż nam zatem zostaje? Rejsik jedną z łajb, które co pół godziny odpływają z portu w Okrugu właśnie w stronę Trogiru. Kosztuje ta zabawa o ile dobrze pamiętam 15 kun od łebka (dzieci chyba 10), ale przynajmniej mamy pewny dojazd i nie musimy martwić się o parking.
Łajby kursują do późnych godzin wieczornych, nie ma zatem obawy, że nie załapiemy się na rejs powrotny. A i frajda większa niż samochodem, zwłaszcza dla dzieci.
Wsiadamy na pokład, zajmujemy miejsca przy burcie, a kolejni pasażerowie wsiadają i wsiadają. Co jest, nasza łódka chyba nie jest z gumy ? Poczułem się jak gdzieś w Azji, gdzie łodzie są dosłownie oblepione pasażerami i ledwo zipią przygniecione ich ciężarem. W końcu płyniemy, łajba pomału kołysze się na falach, smrodek spalin silnika diesla dodaje zaś uroku tej romantycznej podróży. Ściśnięci jak śledzie pomalutku dopływamy w rejon stoczni i mijając cypelek kierujemy się w prawo, skąd zaczyna roztaczać się panorama Trogiru z twierdzą Kamerlengo na pierwszym planie. Dopływamy w końcu do nadbrzeża, czas na wysiadkę. Jesteśmy w Trogirze.
Jaki jest Trogir nie muszę miłośnikom tego miejsca opisywać. Dla mnie, jak już wcześniej wspomniałem, jest to miejsce magiczne. Jeśli kogoś tu jeszcze nie było to musi jak najszybciej tą zaległość nadrobić.
Wiadomo że w Trogirze cumują najbardziej luksusowe łajby świata. Pewnego razu przechadzając się promenadą rzuciła nam się w oczy łódź motorowa "My Petra". Zaszokowany jej widokiem postanowiłem po powrocie do domu sprawdzić w necie co to za cudo. I co się okazało ? To jedna z siedmiu łodzi tego modelu na świecie wyprodukowana przez holenderską stocznię Heesen Yachts. Pływa aktualnie pod maltańską banderą. Jej długość to bagatela 44m. Jednak mnie najbardziej zaskoczyła pojemność zbiorników paliwa - 63 000 litrów !!! No cóż, dwa silniki o łącznej mocy 5.444 kW (przeliczcie to na KM
) trzeba czymś nakarmić. Pojemność zbiorników na wodę to też bagatela - 16 000 litrów. Ciekawe kto wtedy balował na tej łodzi ?? A nie była to jedyna taka łajba przy trogirskiej keji.
Koniec gadania, czas na fotki, do refleksji o Trogirze jeszcze wrócimy.
Właśnie dopływamy do Trogiru (he he, raczej odpływamy, ale co to za różnica
).
Promenada. Jedno z magicznych miejsc, które nie sposób ominąć. Palmy, sklepiki, knajpki no i łajby tworzą niezapomniany klimat tego miejsca. Zwłaszcza wieczorem.
No i "My Petra"
I nadbrzeże widziane od strony mostu i wyspy Čiovo.