Kolory i smaki Syjamu - Tajlandia 2024
Po wyjściu z hotelu przechodzimy na drugą stronę ulicy, do kantoru. Tam wymieniamy sporą część gotówki ($) po bardzo korzystnym kursie, potem podejmujemy jednogłośnie decyzję, że trzeba coś zjeść. W odległości krótkiego spaceru znajduje się wiele lokali serwujących kuchnię tajską. Tylko takie nas interesowały. I wtedy po raz pierwszy doświadczyliśmy, co to znaczy pora deszczowa . Ulewa przyszła tak nagle, że nie zdążyliśmy wrócić po deszczówki, nie było sensu. Stwierdziliśmy, że przeczekamy ją w restauracji. Niestety, te z najlepszymi opiniami były wypełnione po brzegi. Wchodzimy więc do pierwszego lokalu, który ma wolne stoliki. W B Cat Cafe serwują również dania obiadowe . Cztery panie zaczęły uwijać się, żeby przygotować dla nas duży stół i wygodne krzesła. Zbyt późno sprawdziliśmy, że lokal ma na g…e niezbyt dobre opinie, tylko 3,9. Teraz, gdy już nastąpiło przemeblowanie głupio by było wychodzić, no i deszcz ciągle pada. Zostajemy.
Zaglądam w menu. Jak na cafe w nazwie to oferta jest bardzo rozbudowana. Nie mam pojęcia, gdzie oni przygotowują tyle dań, bo kuchnia widoczna z sali jest niewielka . Studiuję dokładnie menu, niektóre dania znam ze słyszenia, większość jest mi nieznana . Przy niektórych na szczęście są zdjęcia i to ułatwia podejmowanie decyzji. Na pierwszy ogień poszło zielone curry i pad tai. Mój akurat był z kurczakiem.
Zanim zjedliśmy obiad, deszcz przestał padać i znów zaświeciło słońce. Pad tai mi nawet smakował, ale curry było takie sobie, inne dania też niczego zamawiającym nie urwały, więc rezygnujemy z deseru w tym miejscu. Zapłaciliśmy za obiad śmieszne pieniądze, ale mimo to nie wróciłabym do tej restauracji. W porównaniu z innymi daniami, które jadłam później, te były średnie. Wychodzimy na dopiero co zalaną ulicę, ale po deszczu nie zostały nawet kałuże, tylko wilgotność powietrza jest ciut większa. Jednak dla mnie takie nawilżenie jest super .
Przechodzimy po pasach i skręcamy w Thalang Rd.
W Tajlandii piesi nie mają tak dobrze jak w Polsce . Trzeba bardzo uważać, a dla nas najtrudniejsze było zapamiętanie, że to w prawą stronę należy spojrzeć najpierw .
Jesteśmy na starówce.
Stare Miasto Phuket, zostało założone pod koniec XVII wieku, ale jego złoty wiek nadszedł w XIX wieku dzięki boomowi w handlu cyną i kauczukiem. Ten dobrze prosperujący okres przyciągnął wielu chińskich i portugalskich kupców, którzy odcisnęli swoje piętno na kulturze i architekturze obszaru. Wpływ kultury chińskiej można dostrzec we wszystkim, od wąskich uliczek i tradycyjnych sklepów po zwyczaje i festiwale. Kultura portugalska jest widoczna w budynkach, które stały się symbolem dzielnicy. Budynki te charakteryzują się wąskimi fasadami, ozdobnymi kratami i pięknymi dziedzińcami. Zabytkowe budynki z biegiem lat zostały przerobione na hotele, restauracje, muzea czy sklepy.
Historyczne znaczenie Starego Miasta w Phuket zostało uznane przez UNESCO, które wpisało je na listę światowego dziedzictwa kulturowego. Główne ulice to Krabi, Dibuk, Thalang, Yoawarat. Niektóre przemierzymy teraz, niektóre wieczorkiem gdy się schłodzi.
Skręcimy sobie teraz w kolorową Soi Rommani.
Jest gorąco, ukrywamy się pod parasolkami .
Kupujemy kokosa i sprawdzamy czy orzeźwi nas smak wody kokosowej.
Osobiście wolę, gdy kokosowy smak łączy się z mleczkiem, malibu itp. mniej, gdy występuje w naturalnej postaci .
Krzesełko i stoliczek aż proszą, żeby przy nich usiąść ...
...więc sobie usiądę .
Uliczka Soi Rommani jest króciutka, ale fotogeniczna.
Dochodzimy nią do Dibuk Rd i skręcamy w lewo. Przed nami świątynia buddyjska - Wat Mongkol nimit. Chętnie bym weszła do środka, ale nie mam odpowiedniego stroju. Kto zatem może ten wchodzi, a ja czekam sobie w cieniu i oglądam zewnętrzne zdobienia.
Kontynuujemy spacer, zatoczyliśmy pętlę i widzimy, że mamy blisko do hotelu, ale że spacer był trochę za krótki, to idziemy do Queen Sirkit Park. Park Utworzyno na 72 urodziny królowej. Jego punktem rozpoznawczym jest fontanna.
Przyznam się, że trochę więcej się po nim spodziewałam .
Wracamy do hotelu.
Skuterowy zawrót głowy.
Wypożyczalnia skuterów, to kwitnący biznes w tym kraju, podobnie jak drzewa frangipani (plumeria). Ich kwiaty zawsze będą mi przypominać Tajlandię .
Na tę chwilę mamy dość spacerów po rozgrzanych uliczkach, trzeba w końcu odpocząć po podróży. Niektórzy ucinają sobie drzemkę w pokoju, niektórzy, w tym ja, postanawiają iść na basen .
Przy okazji można poobserwować takie oto rybki .
Na kolejny spacer po mieście pójdziemy wieczorkiem.
(...)