Kolory i smaki Syjamu - Tajlandia 2024
26 czerwca godzina 5:20
Pakujemy bagaż do samochodu, zabieramy po drodze trójkę pasażerów i jedziemy na lotnisko Chopina w Warszawie. Na parking VIP docieramy po ponad 2 godzinach, z czego ostatnie 40 minut to powolne przebijanie się przez stołeczne korki. Parking mogę polecić. Cena jest przystępna, dojazd z parkingu do lotniska nie zajmuje dużo czasu, opłaty można dokonać kartą lub gotówką, a po oddaniu auta otrzymujemy smsem potwierdzenie, że samochód został zaparkowany (taki w sumie niepotrzebny, ale profesjonalny akcent ).
Jest prawie ósma, gdy wchodzimy na halę odlotów. Musimy nadać bagaż i odebrać karty pokładowe. Odprawę zrobiliśmy wcześniej online, ale nie otrzymaliśmy kart pokładowych, tylko potwierdzenie odprawy. Linie katarskie umożliwiają darmową zmianę przydzielonych losowo miejsc, oczywiście nie mam mowy o żadnym rozsadzaniu osób wspólnie podróżujących. Za miejsca z większą przestrzenią na nogi lub z innymi udogodnieniami trzeba dopłacić.
Za 1,5 h rozpoczyna się boarding, a za 2 godziny jest planowany odlot. Bez ociągania się zmierzamy do odpowiedniego stanowiska. Już z daleka widzę długą „na kilometr” kolejkę. O Matko! W życiu nie zdążymy . Podchodzimy bliżej i ciężar spadł mi z serca, w tej zakręconej kolejce stoją turyści podróżujący na wakacje w Turcji . Nasze okienka są ciut dalej i przy nich nikogo nie ma, nikogo oprócz nas . 5 minut zajęły nam formalności, otrzymaliśmy po 2 karty pokładowe, po jednej na każdą część lotu. W międzyczasie dotarła na lotnisko kuzynka z mężem. Ich odprawa też poszła migiem i już prawie w komplecie zmierzamy do kontroli bezpieczeństwa. Czeka nas przecież jeszcze wizyta w Baltonie .
Humory wszystkim dopisują, nawet kontrola paszportowa połączona ze sczytywaniem odcisków może być zabawna, gdy uczestnikowi wycieczki nie chce się otworzyć brameczka . Podśmiewamy się z siebie , czas oczekiwania upływa na dyskusjach i słownych przepychankach, na luzie, ze świadomością, że wszystko co najfajniejsze dopiero przed nami .
Zajmujemy swoje miejsca w samolocie, a przed włączeniem trybu samolotowego wysyłamy smsy do najbliższych, że za chwilę startujemy.
Pierwsza część podróży zajmie 5,5 h
Nasz samolot to Airbus A320
Czas mijał szybko. Załoga samolotu zadbała, żebyśmy byli najedzeni i napici . Były przekąski, obiad (wybrałam danie z wołowiną i było pyszne, ale najsmaczniejszy był deser ), kawa, soki, drinki, wino, piwo… prawie bez ograniczeń.
O 16:30 czasu katarskiego lądujemy na lotnisku Hamad w Doha.
To chyba taki jak nasz.
Z okien autobusu ustrzeliłam wieżę oraz rozległą płytę lotniska.
Nie zdążyłam uchwycić wnętrza autobusu przewożącego pasażerów klasy biznes, ale był bardziej niż komfortowy.
Po wyjściu z autobusu przyłączamy się do darmowej sieci WIFi i meldujemy dzieciom, że jesteśmy w Doha. Na tablicy odnajdujemy nasz kolejny lot, na który musimy poczekać 4 h. Jeśli ktoś ma obawy przed lotem z przesiadką, to muszę zapewnić, że organizacja i oznaczenia są dokładne i czytelne. Nawet gdybyśmy sami nie zobaczyli dokąd mamy iść, to co kilkanaście metrów stoją pracownicy lotniska, którzy są bardzo uprzejmi i sami, bez pytania oferują pomoc.
Będziemy wjeżdżać na górę, bo nasze wyjście to C11.
Lotnisko jest ładne
Robimy pamiątkowe zdjęcie
Louis Viitou poleca taką podróżną stylóweczkę.
Oprócz sklepów jest wiele innych miejsc, w których można spędzić czas.
W międzyczasie przychodzi wiadomość od synowej, że jej rodzice też już wylądowali. Kontaktuję się więc z Teściami , którzy swoją podróż rozpoczęli w Berlinie (mieszkają blisko granicy więc tak im było wygodniej) i spotykamy się przy Plastusiu .
Teraz już w komplecie idziemy na spacer, kawę , jedzonko. Ceny na lotnisku jak to na lotnisku, , za niedużą pizzę i 2 kawy zapłaciliśmy prawie 100 zł.
Pozostały czas spędziliśmy w ogrodzie, w którym można poczuć się jak w dżungli .
Toalety też zasługują, żeby o nich wspomnieć. Są przestronne, bardzo ładne, kosztownie wyposażone , a zatrudnione do sprzątania osoby, dyskretnie wycierają wszystko po każdym użyciu .
Na około 3 kwadranse przed odlotem udaliśmy się do bramki. Czeka już na nas Boeing 777-300 er . Drugi lot miał trwał 7 h i 5 minut, w rzeczywistości trwał niecałe 7h. Doliczając czterogodzinną różnicę czasu między Katarem a Tajlandią, na lotnisku Phuket lądujemy o 7:30 rano.
Od staru na Okęciu do lądowania na Phuket upłynęło 16,5 h.