Od czubka Lun na otwartym było ok. Huśtawka zaczęła się w "przesmyku" Maun, ale dało radę ciągnąć ~30 kmh, choć jakość podróży przypominała żółto-niebieski pociąg relacji Katowice-Rybnik na leszczyńskich rozjazdach
Ale zaprawdę powiadam Wam, siedzonka są mniamniuśne.
Lecz w przesmyku "Virskim", to już była masakra, aż do wejścia do zalewiku na Otok Zecevo.
Prędkość max. 20 i takie trzymanie na granicy ślizgu.
(dzięki, że mię natchło i kupiłem silnik z el.trimmem)
Potem już tylko relax. Velebit na tyle spokojny, że można było grzać na full (37,85 kmh - więcej z naszym obciążeniem, otwartym bimini i lekkim wiatrem w gębę nie chciał).
Ale powrót ze Zrmanji to też było wyzwanie
Od Maslenickiego do Starigradu miejscami poniżej ślizgu.
Cumowanie w Starigradzie było zabawą kwantową
Ucho na linę znajdowało się jednocześnie w kilku miejscach.
A od Ražanackich wysepek znowu spokój na 30+ kmh.
Nie żałuję ani jednego euro wydanego na całokształt sprzętu.
Spełnił/spełnia moje oczekiwania w 100%.