napisał(a) onioni » 04.01.2016 23:39
Opinie o Hvarze
Trochę mnie tutaj nie było, ale wreszcie postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami, całkowicie SUBIEKTYWNYMI, więc jeśli się komuś nie podobają, nie musi ich brać do serca, na temat wakacji na wyspie.
Wakacji, jak wakacji, byliśmy 9 dni. Zdecydowanie za krótko, żeby zwiedzić wyspę, ale ja spełniłam swoje marzenie.
Zaczynając od początku.
W Chorwacji byłam już trzy krotnie. Dwa razy w Makarskiej, we wrześniu i teraz na wyspie Hvar. Podczas pobytu w Makarskiej byliśmy także w Dubrowniku, Czarnogórze, Jeziorach Plitwickich, Splicie. Kocham wszystko
Na Hvar wybraliśmy się w czerwcu i tego chyba najbardziej żałowałam, mając przykład dotychczasowych temperatur wrześniowych. Niestety w czerwcu woda była dla mnie okropnie zimna. Tak zimna, że nie wiele pływaliśmy. Dziecko (to też ważne, że byłam z 8 miesięczniakiem) moczyliśmy tylko w basenie i ja z nim w nim siedziałam. Wychodziłam z wody zmarznięta, ale jeśli już się skusiłam, to byłam zachwycona tym, co widziałam.
Uwielbiam nurkowanie z rurką. Z Makarskiej wracałam z poparzonym tyłkiem i plecami, bo godzinami przesiadywałam obserwując dno. Zapaleńcy, których pytałam o opinię, twierdzą, że w porównaniu do innych miejsc na świecie, to Chorwacja jest bardzo biedna. Nie dla mnie! Jestem miłośniczką życia podwodnego i fascynuje mnie moje 120 l akwarium z kilkoma rybkami, więc Makarska to był raj Hvar pod tym względem jeszcze bardziej mnie zachwycił. Cudownie było podglądać buszujące jedna na drugiej krewetki (w Makarskiej nie spotkałam). Na Hvarze fauna i flora morska jest zdecydowanie inna niż w Makarskiej.
Kolejna sprawa, podróż z 8 miesięcznym dzieckiem… Różne spotkałam opinie, ale teraz wiem, że nie zdecydowałabym się na to ponownie. Droga koszmar… Mały nie spał, biadolił, nie chciał siedzieć w foteliku. Robiliśmy dużo przerw, pikniki, ale on był wykończony. Nie pomogły zabawki, książeczki, przekąski. Ogólnie rzecz biorąc masakra… Powiedzieliśmy oboje, że nigdy więcej, że kolejne wakacje, jak dzieciaki skończą minimum rok, a najlepiej tak długa droga to 1,5 dziecko. Wiadomo, każde dziecko jest inne, mój od urodzenia potrzebuje mało snu do pełnej regeneracji, więc to, że nie spał w drodze nie przeszkadzało mu buszować cały czas.
Do tego podczas pobytu mały pierwszy raz w życiu zachorował. Po angielsku dogadaliśmy się w klinice. Zrobili badania. Gorączka prawie 40 st. Pani doktor postawiła diagnozę, że to tzw. trzy dniówka. Nie każdy potrafi sobie wyobrazić, jak przeżywałam pierwszą chorobę w życiu pierwszego dziecka… To definitywnie zepsuło mi wyjazd. Żałowałam okropnie, mimo, że moje dziecko, jest niespotykanie pogodne i nawet z wysoką gorączką nie płakał. Znając go widziałam, że cierpi i odechciewało mi się całego pobytu.
Także moich wakacji nie mogę zaliczyć do udanych. Z jednej strony spełniłam swoje marzenie. Dla mnie Hvar był jak dla niektórych wyspy Kanaryjskie, Zanzibar. Sama miejscowość odpowiadała moim oczekiwaniom. Nie było tłoczno (chyba, że przypłynęły wycieczki z lądu). Morze koloru lazurowego. Rajskie widoki. Kawa i świeże owoce na balkonie z widokiem na port. Piękne krajobrazy. Mili ludzie. Smaczne jedzenie.
Z drugiej strony, nigdy więcej wakacji z tak małym dzieckiem no i minus za temperaturę powietrza i wody. Jak oponować można na temat powietrza, że mieliśmy pecha, akurat trafiliśmy na wichury i deszcz. Tak temperatura wody, albo z powodu, że jest to jednak wyspa, a nie ląd, albo dlatego, że był to czerwiec, a nie wrzesień, była stanowczo za niska.