30 czerwca: PoniedziałekPrzywitanie z DivnąCzekając na prom popstrykaliśmy trochę zdjęć.
Pogoda dalej robiła nam na złość, ale na szczęście nie padło.
W końcu dotarł nasz prom.
Władowaliśmy się na pokład i pozostało nam tylko czekać na odpłynięcie.
Widoki z prawej burty... typowo chorwackie.
Z lewej burty widać krajobraz przemysłowy.
Przez całą drogę towarzyszyły nam ciemne chmury, z których w każdej chwili mógł lunąć deszcz.
Zresztą gdzieś tam już lało...
Żarty się skończyły, trzeba zrobić przegląd łodzi ratunkowych
Na szczęście udało nad się uciec przed deszczem i burzą, bo nad Peljescem pogoda jakby trochę ładniejsza.
Można nawet powiedzieć, że Trpanj wita nas słońcem
Ładujemy się do samochodu...
... i jedziemy!
Zaraz za miastem skręcamy ostro w prawo i kierujemy się na auto camp Divna.
Po ok. 7km ukazuje się nam to, po co tutaj przyjechaliśmy.
Wjeżdżamy na camp, witamy się z właścicielami i biegniemy przywitać się z Jadranem
Nie chce nam się kompletnie nic, najlepiej rozwalilibyśmy się na plaży i tyle, ale namiot sam się nie rozłoży
A nasz Gumi boat sam się nie napompuje
Nie ma na co czekać, trzeba ochrzcić Gumiaka
Po deszczowym i pochmurnym poranku nie pozostał nawet ślad.
Robimy krótką wycieczkę dookoła wyspy.
Wszystko ok, ponton nie przecieka, silnik działa... można szykować się na następny wodny dzień