Razem z chłopakiem w tym roku pierwszy raz jedziemy do Chorwacji. W sumie są to nasze pierwsze wakacje zagraniczne na własną rękę, dlatego chcemy się maksymalnie do nich przygotować i wyjechać już "obcykani".
Jedziemy w pierwszej połowie września, mamy w planach siedem noclegów. Zdecydowaliśmy się na okolice Trogiru - zależy nam na studenckim budżecie urlopu, dlatego zarezerwowaliśmy apartament w Seget Donji (a właściwie to na przedmieściach tegoż).
I teraz mamy dylemat.
Rezerwację zrobiliśmy przez Booking z możliwością bezpłatnego anulowania (ten serwis już raz uratował mi tyłek w starciu z nieuczciwym właścicielem, więc czuję się spokojniejsza mając nad sobą parasol pośrednika). Apartments Marina, pokój dla dwójki na parterze z wydzielonym aneksem i łazienką, w tym terminie wychodzi niecałe 15€ za osobę/noc. Opinie w serwisie przyzwoite, zdjęcia zachęcają, tylko minus jest taki, że apartament znajduje się praktycznie w ostatniej linii od plaży.
Według opisu z Booking do plaży mamy 800 metrów, Google Maps sugeruje kilometr (oczywiście patrząc tylko po drogach, bo nie wykluczam jakiegoś sprytnego zejścia na plażę, o którym dowiemy się na miejscu). Na forum w relacjach przeważają dystanse typu 100 metrów do plaży albo "zejście z tarasu na plażę", stąd nasza odległość trochę straszy
Od Trogiru dzielą nas 4 kilometry. Jesteśmy zmotoryzowani, ale preferujemy spacery albo podróże komunikacją miejską (przystanki na Google Maps widnieją, w nich moja nadzieja). A to głównie w Trogirze i na Ciovo chcemy spędzać dni, poza plażowaniem. Oprócz tego wypad do Splitu i może spacer po sąsiedzku do Seget Vranjica.
Nie przeraża nas perspektywa łażenia z tobołami - jesteśmy Woodstockowiczami i mamy doświadczenie w bieganiu z miasta na pole z kratą piwa w 30 stopniach. Tylko że nie wiemy, czy taki pozornie błahy dystans w Chorwacji nas nie dobije, a nie chcemy żałować na dzień dobry.
Chłopak przekonuje, że spokojnie przeżyjemy i woli zaoszczędzić parę stówek na tym apartamencie (lepsze lokalizacje oscylują w cenach powyżej 1200 zł). Ale to ja jestem odpowiedzialna za organizację wypadu i nie chcę potem wysłuchiwać skarg
Jak myślicie? Nie ma czego się obawiać czy lepiej odwołać rezerwację?
Dziękuję za ewentualną pomoc