Gdy obejrzeliśmy prawie wszystkie murale w miasteczku to przyszła pora na posilenie się przed drogą powrotną.
Udaliśmy się w kierunku wypatrzonego wcześniej lokalu
Osteria di Dozza, który otwierany jest dwa razy dziennie: od 12:00 do 15:00 i od 19:00 do 22:00.
W miasteczku jest jeszcze tylko jeden lokal
La Scuderia (tuż przy Rocca di Dozza), który również otwierany jest w porze lunchu, ale jest ponoć bardziej ekskluzywny i sporo droższy, więc nawet się tam nie wybieraliśmy. Pozostałe lokale w Dozzie otwierają się tylko wieczorem.
Informacje na temat Osterii di Dozza znalazły swoje miejsce nawet na stronie
Bolonia Welcome.
Wnętrze lokalu przypadło nam do gustu, gdyż jest tam bardzo przytulnie.
Usiedliśmy przy stoliku tuż obok baru i od razu zamówiliśmy po kawie i wodę.
Gdy już nasyciliśmy kawą, to zajrzeliśmy do menu.
Nasz wybór padł na tradycyjne dania włoskiej kuchni, czyli
tortelli di zucca (za 13 euro)
i
tagliatelle dell'Oster (za 12 euro)
Dania były bardzo smaczne, tylko porcje mogłyby być trochę większe.
Waldek po posiłku zamówił jeszcze jedną kawę i gdy ją wypił zebraliśmy się do wyjścia.
Podeszłam do barmana, żeby zapłacić i po otrzymaniu paragonu, który opiewał na 29 euro, zapłaciłam kartą.
Ale coś mi nie pasowało, bo rachunek wydawał mi się za mały. Spojrzałam na paragon i okazało się, że nie są w nim ujęte trzy kawy. Paragon już trochę wyblak, ale widać, że nie ma na nim pozycji z kawą.
Zwróciłam na to uwagę barmanowi, ale on mi odpowiedział, że kawa jest gratis.
No to super, żeby tak wszędzie serwowali gratisową kawę.
Później Waldek, który siedział twarzą w kierunku baru, powiedział mi, że może ta kawa była darmowa dlatego, że barman miał jakieś problem z ekspresem i może coś z nią było nie tak, dlatego woleli nie brać za nią zapłaty.
W każdym razie nam kawa bardzo smakowała.