Tak trochę poczytałem sobie relacji z podróży i zebrało mi się aby napisać własną.
A zaczęło się tak.
Pewnego dnia żona mówi "wybierz jakieś miejsce na letni wypoczynek i zorganizuj nam wakacje", a ze względu że w zeszłym roku była Istria to w tym roku chciałem wybrać miejsce gdzie żadne z nas jeszcze nie było (żona w Rovinji była już z dziesięć razy). Początkowo myślałem o Breli ale w ostateczności padło na Baskę Vodę.
Po zeszłorocznym dwutygodniowym odpoczynku w Rovinji skąd w cale nie chciało nam się wyjeżdżać, w tym roku postawiliśmy sobie plan 3 tygodniowy urlop. Pierwotnie mieliśmy jechać 23 czerwca, potem 7 lipca a w końcu nam się udało 22 lipca.
DZIEŃ 1 (Niedziela 22 Lipca)
Plan mieliśmy ambitny w sobotę pakowanie o 21 wszyscy do łóżek i rano o 4 pobudka.
Ale wyszło jak zwykle.
Z łóżek zgramoliliśmy się o 7, synek dopiero został wyrwany ze snu o 8 i o 8:45 wyjazd z garażu (auto było spakowane dzień wcześniej).
Jak co roku zakup winiety na Słowację w Chyżnem tuż za przejściem po lewej stronie. I jedziemy Żona prowadzi więc luzik. Ja tylko wypatruję "misiaczków z suszareczką". Później wjeżdżamy na Węgry i znowu zakup winiety na tej samej stacji po lewej stronie tylko że w tym roku miesięcznej. No i na stacji tylko jedno auto na polskich tablicach, w dodatku jadące do Bułgarii. W zeszłym roku na tej stacji było zatrzęsienie Polaków, tylko że rok temu byliśmy tam o 23, a tym razem w ciągu dnia.
Jedziemy dalej mijamy bezszelestnie granicę Węgiersko-Chorwacką (temperatura powietrza na powitanie 17 stopni C) i zjeżdżamy do Karlovaca. W MC Donaldzie Synek spożywa posiłek i dalej w stronę Jezior Plitwickich. I od tego miejsca całą drogę już lało. Na miejscu po omacku w końcu udaje nam się znaleźć nocleg tylko że nie w Slunji gdzie planowałem, ale w Mukinje tuż za Bramą nr 2. 50 euro za noc za nas trójkę cena do przeżycia ja nas jeszcze rozpakowałem Pan Milos coś tam się zaczął pytać o śniadanie, a ja myślałem że pyta czy zamawiamy na rano. U mnie z angielskim kiepsko, a po chorwacku jakoś nam nie szło więc wysłałem żonę żeby się dogadała. Przychodzi i mówi że "gospodarz się pytał czy śniadanie może być na 8.00" i że jest wliczone w nocleg. Więc ze świadomością że rano będzie na nas czekało ciepłe, świeże śniadanko poszliśmy spać.