Taka drobna wzmianka... Pamiętacie wspaniały polski serial „Czarne Chmury” ? Tam każdy odcinek zaczynał się w fantastyczny sposób, czyli sceną kończącą poprzedni …. Widz miał wrażenie ciągłości sceny i całkowitego braku przerwy między kolejnymi filmami. Uważam to za świetny i oryginalny, niestety niewykorzystywany przez współczesnych twórców, pomysł. A szkoda …
Pozwólcie więc, że tu będzie podobnie… W pewnym momencie po intensywnym pobycie w polskich górach obiecałem dzieciom, że następny będzie taki wyjazd mocno plażowy, gdzie w pewnym momencie sami błagalnie powiecie: „tata jedźmy coś zwiedzić”.
Pozostała więc organizacja: atrakcje, kwatera, droga, nocleg tranzytowy, prom /różnica czasu, ucieka godzina/, itd.
Ludzik w google, aż prosił o postój tak go goniłem po Kefalonii. Trzeba było to wszystko dograć, bo dystans uczciwy do pokonania - prawie 2500 km.
W końcu kwatera w 11/2017 wybrana, miejscowość Trapezaki, zaliczka poszła, a szczegóły ws lokum potem w kolejnych odcinkach.
Znajduję najpóźniejszy prom (i najwcześniejszy na powrót - czyli 06:15 z Poros) jaki płynie na Kefalonię (21:00) z Kyllini, abyśmy spokojnie na niego zdążyli. Rezerwuję go w maju. Koszt 133 EUR w dwie strony - auto + 4 osoby, z czego:
córeczka lat 9 w 1 stronę 5,40 ,
adulti do których zalicza sie także 14latek po 9,80 EUR w 1 stronę, ale powrót już za 7,80 EUR
auto 38,70 EUR z 2 rowerami na bagażniku z tyłu - jak sobie przypominam nieznacznie auto przekraczało gabarytem te widełki cenowe, ale nikt absolutnie z obsługi nie zwaracał na to uwagi.
Kupowałem bilety ze strony Ionian Group i było taniej niż na stronach pośrednika. Polecam zamawiać od razu także na powrót, gdyż jest taniej. Wydruk biletów z internetu od razu po ich opłaceniu, przy wjeździe na prom nie potrzeba nic innego. Grecy nawet na to nie spojrzeli
W międzyczasie zaczynają się pojawiać małe problemy …
Wiosną odchodzi nasz pies, który był z nami 9 lat, którego dostaliśmy jak kończyliśmy budowę domu.
To Fiona właśnie...
Po miesiącu mamy nowego…
To Bella właśnie…
No i co teraz....
Po 2 m-cach mamy zostawić takiego małego psiaka na dwa tygodnie??? Pies zwariuje , gdzie jest jego dom, kto jest jego panem/panią i takie tam dylematy.
Autentycznie jakbyśmy nie mieli wpłaconej zaliczki to zmienilibyśmy /skrócilibyśmy nasze podróżnicze plany. Z pomocą przychodzą jak zawsze rodzice, którzy na zmianę cierpliwie przychodzą do psiej dzidzi utulić/ululać/ukochać, itd. Co my byśmy bez tych dziadków …
Ze względu na termin urlopu żony wyjazd przypada w ostatni weekend MS w Rosji. Mój Boże.. mecz o 3cie miejsce i FINAŁ
Syn zły, organizator zły, ale sprawdzam godziny spotkań i już wiem, że w tym czasie na pewno będziemy w granicach Unii, aplikacje TVP Sport pobrane, damy radę. Jeszcze rzut oka na drabinkę turniejową (o zgrozo dziś za takie idiotyczne nadzieje
), na ewentualnych przeciwników Polski w drodze do półfinału / rozmowa z maja :
....„nie no do czołowej czwórki nie dojdą synuś – po drodze będą prawdopodobnie, BEL, ANG, NIE”/. A jak dojdą to wtedy się pomartwimy jak to zorganizować. Jednak Senegal, Krychowiak, Bednarek, Szczęsny i ..
tu wpisz dowolne nazwisko… „pomagają” uniknąć kłopotu i jest po kadrze Nawałki.
Jeszcze tylko montaż wiosną demontowanego haka, załatwienie dodatkowej tablicy rejestracyjnej, kart EKUZ, zielonej karty, opłat autostradowych Słowacja i Węgry, zawsze potrzebnych innych spraw oraz zakupionego, a otrzymanego 2 dni przed wyjazdem bagażnika na hak na rowery i możemy JECHAĆ !!!
HEJ PRZYGODO !!!(to zawołanie towarzyszy mi od lat - przy okazji pozdrowienia dla Sebastiana z Pakości współtowarzysza wypraw lat młodzieńczych, a dziś nadal zapalonego podróżnika !!!)Jak mawia jeden z najlepszych komentatorów piłkarskich w Polsce /A. Twarowski, nc plus/:
siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy !!!!! Wyjazd wcześnie rano, droga przez Polskę A1, następnie najbardziej wk....cy mnie odcinek pomiędzy okolicami Piotrkowa Tryb, a Częstochową. Żona zawsze mi wypomina, że nigdy w drodze nic nie marudzę, mam pełen luz, a ten odcinek zawsze od lat powoduje u mnie złość....
Bo jest tak. Z rowerami lecisz prawym pasem, bo jednak ciut wolniej niż Ci po lewym i tylko patrzysz czy te rowery jeszcze tam są, bo kto tamtędy jeździ to wie jak wygląda prawy pas... Każde roboty na tym odcinku przyjmuje z dużą radością i westchnieniem ulgi. I zawsze się zarzekam:
następnym razem pojadę inna drogą. Ale co zrobić jak to mimo wszystko najlepsza i najszybsza alternatywa w tym kierunku.
Następnie klasyka czyli S1 Bielsko Biała , Zwardoń, następnie D3 na Słowacji (bardzo urokliwy odcinek), Cadca, obwodnica Żiliny i fruuuu autostradą przez Bratysławę na Węgry. Jedzie sie naprawdę miło, w aucie humory na całego dopisują, śpiewamy, gramy w jakieś zabawy słowne, jak zawsze. Ruch spory na autostradzie na Węgrzech do samego Budapesztu. Gdzieś po drodze u naszych ulubionych bratanków wcinamy klasykę /zupa gulaszowa , palce lizać
/, w międzyczasie Belgowie ogrywają Angoli w meczu o 3cie miejsce /super - zawsze kibicuję w meczach reprezentacji przeciwko .... Niemcom i Anglikom/.
Dojeżdżam do ringu w okolice Budapesztu i... jak widzę te tłumy kierujące się na M5 w stronę Szegedu i Serbii, to po uprzednim sprawdzeniu w necie sytuacji na węgierskich granicach, decyduje sie odbić na M6 /chyba to jest najspokojniejsza autostrada jaką kiedykolwiek jechałem, a wracalismy kiedyś nią już z CRO i było podobnie/ , a potem kierunek przejsćie całodobowe HUN/SRB Backi Breg. O zgrozo, że mnie pokusiło...
W d...ę niech sobie wsadzą takie info o sytuacji na granicach... było na stronach czas oczekiwania ok. 15 min, a staliśmy ponad 1 godzinę. A Roszke/Horgos pokazywało ... dwie godziny
Teraz po powrocie i doświadczeniach z jazdą w dwie strony wiem, że może coś się zyskuje na przejściach poza autostradowych, ale co z tego jak potem warunki drogowe znacznie obniżają średnią prędkość jazdy i zyski z takich kombinacji są sumarycznie nieznaczne. Tak, znam też porady "nie jedź w weekend" , ale niestety z urlopami i ich terminami różnie bywa.
Owszem można jechać M6, potem przez CRO /Osijek, Vukovar/, potem odbijamy w stronę Serbii, ale to tez ponad 120 km drogami krajowymi z ciągłymi ograniczeniami prędkości, z dodatkową kontrolą graniczną...
Jedziemy dalej... W Serbii drogami krajowymi, ograniczenia, ruch duży, awaria jakaś na przejeździe kolejowym, stania znowu ok. 30 min i tak kulamy się do autostrady. Docieramy na nocleg tranzytowy za Belgradem /po ciemku to nawet ładnie Belgrad oświetlony, sympatycznie to wygląda, ale... dopóki nie wstanie dzień
/.
A sam nocleg tranzytowy?
Motel Jerina, Male Orasje, Serbia Zapiszcie sobie na czerwono -
NIE SPAĆ TAM. Jedyna zaleta to cena (50 EUR) i lokalizacja przy samej autostradzie.
Idziemy lulu, wcześnie rano pobudka i dalej w drogę... Na parkingu mnóstwo samochodów, ludzie śpią w autach i poza, jakieś "arabsko - turkopodobne" nawet na chodniku /dzieci pozawijane w jakieś koce , matko co za nacja
/ i fruuuu przez Serbię prawie (ale budują, budują !!!) cały czas autostradą w kierunku Macedonii.
Przejscie SRB/MKD sprawnie, urocza i bajkowa Macedonia mija szybko...
Fotki z przejścia jwDojeżdżamy do granicy MKD/GRE w Gewgeliji, a tam...
"Weź nie pytaj...."
Tłumy, tłumy, tłumy... Siadam do małej z tyłu, odpoczywam sobie w drugim rzędzie, żona dopingowana przez syna odpowiedzialnego w podróży za oprawę medialną, wspierana głośnym Sławomirem z groźnym "Ty stara cholero" czy dwuznacznym "skoszę Ci trawnik na dwa place" zagłuszającym islamskie rytmy, nie daje sie zepchnąć ponad godzinę tureckim hordom i niczym Sobieski na koniu pod Wiedniem wpadamy do biało - niebieskiej Grecji...
Boją sie tego Sławomira jednak niczym JANA III.
I już się niesie w aucie:
HELLAS, HELLAS, HELLAS !!!!! Wracam za kółko, ale po 2-3 godz siadam tym razem z boku i z opadnięta szczęką pijąc najlepiej smakującą kawę z termosu oglądam niesamowicie urokliwe krajobrazy wzdłuż greckiej autostrady. Mylą się kolejne tunele, opłaty, cudne widoki.
JEST PIĘKNIE Żona też zachwycona jak pusto na autostradzie szybko zapomina , że dwóch z tyłu pedałuje za nami na haku od samego domu ...
"Kochanie mimo wszystko chciałbym pojeździć troszkę kolarzówką po Kefalonii, a tych dwóch za nami zaraz nas wyprzedzi".Zbliżamy się do PATRAS, na horyzoncie most, jak piękny tak drogi
, a przy każdej opłacie autostradowej moja żona jak zawsze od lat na urlopie, patrząc się głęboko w oczy wołając po kolejne Euro: "przecież wiesz, ja się czuje zaproszona".
I tak od lat .....
- most w Patrze
Dojeżdżamy do Kyllini 2 godziny przed odpłynięciem promu, oglądamy w restauracji w porcie chyba na 8 telewizorach i telebimie
2gą połowę FINAŁU MŚ, jemy jakieś niby na ciepło niedobre bułki z szynką.
Jak się okazuje jest tam też jakaś 4osobowa rodzinka z Francji, która ma powody do radości. Szkoda dzielnych Chorwatów i tego małego, a wielkiego SERCEM do walki, prawdziwego lidera Luki Modricia, na co dzień bardzo skromnego człowieka, którego nawet nagrody peszą ...
tak, tak nasi gwiazdorzy...
- "mały" Modrić - Korcula 2016
A mnie nachodzą myśli co tu musiało się wyrabiać w 2004 roku, kiedy po najlepszym turnieju EURO jaki pamiętam Grecy zostają Mistrzami Europy....
Ech, wspomnień czar ...
Port w Kyllini
W końcu wjeżdżamy na prom i płyniemy
- Nasz kulturalno - oświatowy na promie :)
Po ok. 2 godzinach jesteśmy na Kefalonii
Jeszcze tylko dobre 30 min jazdy z Poros do Trapezaki i ok. 23 jesteśmy w Trapezaki w
Emilia Apartments.
Pani czeka za nami cierpliwie uprzedzona wcześniej w korespondencji mailowej, że przypływamy ostatnim promem. Wysłałem jej też smsa z Kyllini, że dojechaliśmy szczęśliwie.
Witamy się, wnosimy wakacyjny dobytek na 1sze piętro, jesteśmy zachwyceni. Takie warunki, w tej cenie, miodzio
Szczegóły w następnym odcinku ...
cdn