Głowa wróciła na swoje miejsce
możemy iść dalej ... A tak btw to nie mój telefon tylko OT robi takie siurpryzy ... Takich zdjęć mam więcej ale pokazują inne, pocovidowe części ciała więc Wam ich oszczędzę
...
Po plaży na krótko wpadamy do Pigadii celem uzupełnienia zapasów . Po drodze nasze zaciekawienie wzbudza jakaś taka konstrukcja ...
Jak to wyraźnie napisane
na tablicy informacyjnej jest to zapewne jakaś nawadniająca cosia zbudowana potrzebnie lub nie
z pieniędzy unijnych ...
Mijamy również super tajne zebranie lokalsów
...
A w Pigadii, jak to w Pigadii ... Do oglądania nie ma za wiele ...
Udajemy się więc oczywiście na cmentarz
...
Jak to zwykle bywa w przypadku Grecji zachwycamy się położeniem cmentarza . Łazimy... łazimy ... i nagle ?! Zdziwka ... Zupełnie z boku w mniej zadbanej części zauważamy polski akcent . Taki mały, symboliczny chyba grób ... Grób Polaka ...
Przyznaję się, że próbowałam znaleźć w necie jakieś informacje na temat tej osoby ... Niestety bez powodzenia ... Pozostał niedosyt ...
Wracamy do Finiki ... Ale po drodze oczywiście trzeba zaliczyć pół litra białego i coś do tego
...
Zajeżdżamy do Arkasy ...
Głodni jesteśmy okrutnie ... Jak to po plaży i dużej ilości kąpieli ...
Pytamy panią co nam poleca i na przystawkę, za naprawdę niewielkie pieniądze, zamawiamy sałatkę z tuńczykiem i specjalność Karpathos czyli faszerowane liście cukinii ... Jedzonko pojawia się dość szybko i .... nasze oczy robią się okrągłe ! Jak na przystawkę porcje są OGROMNE !
Po ich zjedzeniu czujemy, że jesteśmy pełni ! a przed nami jeszcze danie główne ! Na szczęście zamówiliśmy tylko jedno
...
Ja możliwości mam naprawdę spore
... Ale w tym przypadku, mimo solidnej pomocy
...
... nie daliśmy rady. Większość posiłku została na talerzu. Siedzący przy sąsiednim stoliku Niemcy z uśmiechem stwierdzili, że chyba jesteśmy w tej knajpce pierwszy raz skoro nie wiemy, że tu zawsze tak solidnie karmią
...
Fakt, byliśmy pierwszy ale nie ostatni raz ...