Ludzie, jak fajnie Was znowu czytać ! Nie spodziewałam się aż takiego odzewu ...
Tym bardziej po dość ! długiej mojej TU nieobecności ....
Usprawiedliwienie życiowe na tę okoliczność posiadam
, jednakowoż nie o tym tutaj i teraz ...
A dlaczego zdecydowałam się coś skrobnąć ? Bo uznałam, że KARPATHOS/KARPATOS naprawdę na to zasługuje i jest o niej na forum zdecydowanie za mało wiadomości ... Ja dotarłam tylko do
Kulek ...
A dlaczego w ogóle Karpatos?
Kiedyś wpadły mi w oko 2 zdjęcia ... coś w rodzaju tych poniższych ...
Wystarczyło ... Zaczęło się szukanie ...kombinowanie .... czytanie .....
Pierwsze odczucie: za cholerę się nie da.... Się nie da jak w pysk... Bezpośredni lot odpada.... Przez Ateny owszem ale zgrać cenowo jakieś sensowne bilety do Aten i z Aten na Karpatos - niewykonalne ... Prom z Aten - 22 godziny ..... litości ...Temat przycichł .... na jakiś czas
...
Powrócił wiosną tego roku ...
Ale przecież są wyspy
! Eureka ! Co tam sporego blisko ? Kreta i Rodos ...
Nie przedłużając i pomijając całkiem rozbudowaną historię przedwyjazdową związaną z brakiem urlopu....zmianą terminów...problemami w domu..... Napiszę tylko, że wyjazd był w niedzielę a do popołudnia w sobotę nie była podjęta ostateczna decyzja - jechać czy nie ....
Ale jak widać na załączonych obrazkach w końcu - POJECHALIM
.
Termin: 20.06-04.07.... 14 dni... wypas
... Determinowany atrakcyjnymi cenami linii lotniczych.
Bilety kupione ze 2 tygodnie wcześniej .... 544 zł za dwie osoby w obie strony(nieźle, nieprawdaż?).
Ok. 6.00 meldujemy się na lotnisku Warszawa Okęcie (dziecię podwożące nas szczęśliwe nie było
). Ale i tak w naszym przypadku to bajka, bo w niedzielę, przy małym ruchu, dojazd zajął jedyne 20 min. Za to lubię WizzAir.... Nie Modlin a Okęcie ...
Na Rodos lądujemy przed 11.00. Wcześniej sprawdziłam, ze do portu promowego autobus mamy o 12.10. Nie było to łatwe. Rozkłady jazdy zmieniają się w zależności od kierunku wiatru, humoru księdza proboszcza czy tez innych równie istotnych powodów. Dojazd do miasta z lotniska to max 40 min. (tak piszą); tam z 15 minut do portu więc luzik
...
Bo zapomniałam napisać, że prom o 13.40. Teraz akurat (bo kiedyś czytałam inaczej) z Rodos na Karpatos można się dostać promem na 2 sposoby: ANEK Lines (6h - coś 19 euro) lub SeaJet (3h - coś 36 euro). Nie pływają wszystkie codziennie ale z tego co pamiętam to w tygodniu był tylko jeden dzień bezpromowy ...
Na miejscu wyglądającym na przystanek autobusowy (kocham Grecję
) czekamy na autobus z nadzieją, że o tej 12.10 będzie. O jakimś rozkładzie jazdy na szybce czy cuś oczywiście można zapomnieć .... Mniej więcej o wyznaczonej godzinie autobus podjeżdża, 3 euro za łebka ... ruszamy... W samy mieście Rodos jedzie się przez moment brzegiem morza ... bajecznie.... słoneczko.... lazury...
Będzie bosko ...
W dzielnicy Mandraki, gdzie trasa się kończy, jesteśmy 12.45 .... luzik....prawie godzina do promu a bileciki już mamy (jakieś dziwne obawy miałam co do kupowania biletów na miejscu w niedzielę - niepotrzebnie jak się później okazało) ...
Idziemy sobie spokojnie robiąc tylko jedno zdjęcie i obiecując jednocześnie nadrobienie tematu w dniu powrotu .
Docieramy do portu, tak nam się przynajmniej wydaje ... Lekko niepokoi nas brak w zasięgu wzroku jakiegoś promu.... większej ilości ludzi .... Ale nic.... Pytamy chłopaczka na bramie wjazdowej skąd promy na Karpatos idą ... otwiera szeroko oczy... marszczy brew... widać, że umysł kompiluje .... W końcu mówi, że nie stąd ..... - A skąd? ... - Pewnie z następnego portu....
Jest 13.05 .... Żwawo idziemy w kierunku następnego portu .... Daleko nie jest.... Ale tam .... Też powymierali.... Ani ludzi.... Ani promów .... Na dodatek tam napisane, że tu CARGO .... Temperaturka nam nieco wzrosła a i tak było ponad 30 st. w cieniu. Wokoł żywego ducha...nie ma nawet kogo zapytać ..... Fajnie
W oddali widzimy coś jakby kolejny port...jakieś duże statki.... a dodatkowo parking przed w dużej części zapełniony samochodami.... To musi być tam.... Tam jest cywilizacja .... lecim...
Dolatujem po jakichś 15 min. Ludzie są... jachty są ... promów nie ma
...
Nikt nic nie wie.... Kelnerka w knajpie dziwi się, że w ogóle jakieś promy z Rodos na Karpatos pływają
...
W tym momencie realnie zdałam sobie sprawę, że przecież noce są ciepłe.... jakieś bluzy mamy. Tylko czy jutro jakiś prom na Karpatos płynie?
Zrezygnowani postanawiamy jednak wrócić do poprzedniego portu wiedząc, że na czas nie dolecimy raczej ...
Lecimy ... Na zakręcie tego cargowego portu widzę tabliczkę z napisem DODEKANISOS SEAWAYS .... Więc może to jednak tutaj ... No ale co z tego skoro do nabrzeża jeszcze hektar a i tak nie widać żadnego promu. Może już odpłynął?
Świńskim truchtem, z nadzieją, że to jednak tu i że może odpłynie z opóźnieniem lecimy w kierunku wody. Po drodze mijam tabliczki z napisem ANEK...SEAJET .... Już wiem, że to TU... tyle, że co z tego.... po czasie....Spoglądam na zegarek ... 13.39
...
No zaraz ... Powinnam GO zobaczyć .... Tego proma
... Nawet jeśli już odpłynął to powinnam go widzieć na morzu.... a tam tylko fale ...
Dobra...jest jakiś budynek... wchodzimy.... Okazuje się, że to kasy (czynne zawsze przed odpłynięciem).... Pytamy pana gdzie nasze jachcisko!!! Pan mówi, że coś tam się zadziało i będzie za 1 godzinę... Mniej więcej .... - Macie Państwo bilety? - Bo wiecie, on dlugo nie będzie stał ....
UFFFFFFFFFFF !!!!!!!!!!!!!!
PS. Ktoś tu chciał więcej literek
?