Wenecję widzieliśmy już kilka razy, ale nigdy nie udało się nam pojechać w porze karnawału, który w tym roku odbywał się od 27 stycznia do 13 lutego. Celowałam w drugi weekend uroczystości. W Polsce było zimno, szaro i deszczowo, a tam trafiliśmy na rewelacyjną pogodę.
Grafik uroczystości jest zamieszczany na oficjalnej stronie internetowej karnawału. Mnie zależało na Festa delle Marie.
Święto Marii było świętem miasta Wenecji, które odbywało się corocznie, począwszy od IX do XIV wieku. Zniesiony w 1379 roku, w ostatnich latach XX wieku festiwal powrócił jako rekonstrukcja historyczna uświetniająca wenecki karnawał.
W średniowieczu istniał zwyczaj błogosławienia przez biskupa wszystkich par, które pobrały się w ciągu roku. Nabożeństwo odbywało się drugiego lutego, w święto Oczyszczenia Maryi w kościele San Pietro di Castello. Spośród kobiet wybierano dwanaście najuboższych: ubrano je w strojne szaty i drogocenne klejnoty, wypożyczone przez główne kościoły miasta i dożę.
W 973 roku, podczas jednej z takich uroczystości, Wenecja padła ofiarą napaści piratów, a panny zostały porwane wraz z klejnotami. Mieszkańcy zdołali uratować dziewczęta.
Aby podziękować Matce Bożej za Jej wstawiennictwo, ustanowiono święto, które polegało na losowaniu dwunastu najpiękniejszych dziewcząt z ubogich rodzin. Każdej z nich przydzielano bogatych sponsorów- mieszczańską rodzinę, która miała obdarować ją posagiem pozwalającym dobrze wyjść za mąż. Kulminacją ceremonii była procesja łodzi wzdłuż Canale Grande, podczas której "Marie" (jak nazywano dziewczęta) popisywały się swoją urodą i klejnotami. Uroczystościom towarzyszyły zabawy taneczne, bankiety i inne hulanki; ponadto zobaczenie Marii uważano za dobry omen, a także ucztę dla oczu męskiej publiczności: dlatego festiwal trwał wiele dni (nawet dwa tygodnie) i przyciągał wielu widzów.
Współcześnie, od dwudziestu pięciu lat to widowisko jest główną atrakcją karnawału; w tym roku odbywało się w sobotę 3 lutego.
Na miejsce głównych uroczystości na placu św. Marka dziewczyny płynęły gondolami po Canale Grande. Wiedzieliśmy, ze powinny wyruszyć o 14.00, ale uroczystość bardzo się opóźniła. Pod mostem Rialto przepływały przed piętnastą.
Ustawiłam się przed mostem, bo tam kanał jest wąski i stałam stosunkowo blisko wody. Niestety o tej porze było to miejsce w cieniu. Znalezienie dobrej miejscówki nie jest proste, każdy metr nabrzeża był okupowany przez turystów.
Mimo niewielkiej odległości nie było mowy o szybkim przemieszczeniu się na plac św. Marka. Korek pieszy jest jeszcze bardziej uciążliwy niż samochodowy, bo nie respektuje żadnego kodeksu. Specjalnie odblaskowo ubrana policja wyznaczała pasy ruchu na chodnikach.
Nie widzieliśmy więc orszaku, w którym szły dziewczyny od łodzi do głównej sceny.
Na scenie było dużo ględzenia bo odbywały się wybory miss. Koronacji nie doczekaliśmy, musieliśmy się odmeldować o 17.00.
Przed rozpoczęciem konkursu na scenie głównej i innych mniejszych, odbywały się przedstawienia i pokazy strojów. My zdecydowaliśmy, że lepiej zobaczyć orszak panien na wodzie, a przebierańców na ulicy.
Nie ma problemu z robieniem zdjęć. W tym czasie mieszkańcy, wolontariusze i turyści chcą być fotografowani, w końcu po to się wystroili.
Pokazuję to, co udało nam się zobaczyć przez kilka godzin z atrakcji karnawału.