Lecimy a w zasadzie płyniemy dalej bo jeszcze dużo atrakcji przed nami w trakcie tego rejsu
Cd. Dzień 4 - 19.09.2015 sobota – Rejs po Morzu JońskimWyspa Kefalonia – FiskardoJak już wspomniałam w poprzednim odcinku z plaży Porto Katsiki płyniemy na wyspę Kefalonia. Naszym celem jest portowe miasteczko Fiskardo, położone na północnym krańcu tej wyspy –
lokalizacja.
Między Vasiliki na Lefkadzie a Fiskardo na Kefalonii pływają regularne połączenia promowe, odległość wynosi ok. 12 mil.
W trakcie rejsu wydawany jest lunch
– popularne greckie souvlaki czyli grillowanie szaszłyki z pokrojonej w kostkę jagnięciny - na surowo wyglądały jak chudy boczek. Na łba przysługują po 2 szt., do tego bułka i kawałek pomidora. Po zgrilowaniu są one mikrusich rozmiarów – nie dłuższe niż 10 cm i grube na max 1,5 cm – takie sucharki dosłownie
ale kolejka po nie jakby dawali po pół prosiaka
W odróżnieniu do chorwackich fish picników, do lunchu nie podaje się tu żadnych % ani nawet zwykłego soku czy wody – dlatego dobrze mieć swoje picie bo na pokładzie drogachno
– mała puszka coli czy fanty 2,5 eu
wyrównują straty na biletach
Do niewielkiego portu wpływamy rufą, na której my już oczywiście niecierpliwie oczekujemy zejścia z pokładu
.
Miasteczko z perspektywy pokładu statku prezentuje się całkiem przyjemnie
. Malowniczy port otaczają niskie kolorowe domki.
Fiskardo jest malutkie ale bardzo sympatyczne i bardzo kolorowe, podoba mi sie od pierwszego spojrzenia
. Jako jedyne na wyspie nie ucierpiało w silnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło w 1953 r. Kefalonie i pobliską Zakinthos powodując wtedy śmierć setek ludzi i raniąc tysiące
. Praktycznie wszystkie zabudowania na obu wyspach zostały wtedy zniszczone – Fiskardo ocalało dzięki czemu zachowało swoją oryginalną architekturę.
Wyspy jońskie maja pod tym względem przerąbane
Kefalonia zatrzęsła się też znacznie i to dwukrotnie na początku 2014 roku, siła wstrząsów była podobna do tej na Lefkadzie w listopadzie 2015 i podobnie dotyczyła zachodniego wybrzeża, na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach.
Pięknie tam mają trzeba przyznać ale trochę strach, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie następny raz
No ale wracamy do wycieczki
Złazimy ze statku i idziemy na spacer - mamy godzinkę do wykorzystania w dowolny sposób.
Plażować nie będziemy, choć praktycznie pusta plaża jest tuż obok – podłoże z drobnych otoczaków, łagodne wejście do wody, rosnące palmy wzdłuż plaży a na jej skraju stoliki pobliskich kafejek, których jest tu mnóstwo. Pijąc kawę czy coś innego
można nogi moczyć w wodzie
Jedno mi tylko w tej plaży nie odpowiada – asfalt za plecami, choć ruch praktycznie zerowy.
Deptako/uliczka ciągnie się wzdłuż brzegu przez całą miejscowość. Przy niej pełno knajpek i sklepików wymyślnie udekorowanych.
Wstępujemy na lody. Cena mnie trochę zaskakuje
, nie płaci się za gałę tylko wg wagi … nasze 2 lody po 2 gały wyniosły 6 eu, trochę sporo, zważywszy że wcale nie były większe od chorwackich kugli nie mniej smakowały podobnie
Docieramy do ślicznego kamiennego placyku - (
lokalizacja) wysadzanego drzewkami oliwnymi i otoczonego przez niskie budynki w kolorze ochry. Na środku jest małe oczko wodne a w nim pełno dorodnych złotych karasi
(chyba) … nie znam się za bardzo na rybkach. Towarzystwa dotrzymuje im wielka kamienna żaba. Beznadziejni ludzie nawrzucali do oczka monet
… nie sądzę aby rybkom to służyło
Snujemy się dalej miedzy wąskimi uliczkami.
Trafiamy na schody, prowadzą one na cmentarz położony na wzgórzu, po przeciwnej stronie zbocza, zaraz za cmentarzem jest zejście na kolejną, ale już zaciszną plażę z widokiem na sąsiednią wyspę Ithakę.
Wychodzimy ponownie na nabrzeże.
Tu też pełno przytulnych kafejek
I różnych jednostek pływających.
Fiskardo może się pochwalić wieloma sławnymi gośćmi, bywają tu m.in. Steven Spielberg, Giorgio Armani, Tom Hanks, była też Madonna i George Lucas.
Ja też mogę się pochwalić, że byłam tam gdzie Oni
Czas tu tak leniwie płynie, jednak godzinka to stanowczo za mało na posmakowanie tego zakątka. Ledwie zdążyłyśmy przetrzeć jego główne szlaki a już trzeba wracać pomału na pokład
.
Wstępujemy jeszcze do sklepiku po wodę i pyszne, soczyste winogrona - jest ukryty we wnęce za budynkiem oplecionym przez okazałą bungewile.
Gramolimy się na pokład, oczywiście nie tak chętnie jak z niego schodziłyśmy - ostatnim spojrzeniem żegnamy śliczne Firkardo i odpływamy w kierunku Ithaki
.
Jak będę następnym razem na Lefkadzie ... a będę
w to nie wątpię tylko nie wiem jeszcze kiedy
to odwiedzę Fiskardo na cały dzień
a co
poplażuje sobie gdzieś na jego tyłach i jeszcze raz przeczeszę dokładnie wszystkie jego zakamarki
Cdn …